Название | Miłosny kontrakt |
---|---|
Автор произведения | Кейт Хьюит |
Жанр | Остросюжетные любовные романы |
Серия | Światowe życie |
Издательство | Остросюжетные любовные романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-276-5471-7 |
– Nie wiem. – Potrząsnęła głową, przygryzając usta. – To wszystko jest takie nieoczekiwane. Nie potrafię myśleć jasno.
– Ale bierzesz pod uwagę, że mogłabyś się zgodzić?
– Nie powinnam. – Potrząsnęła głową i westchnęła głęboko. – Właściwie nie rozumiem, dlaczego w ogóle się nad tym zastanawiam. Tylko odrobinę.
– Może chodzi o te pięć milionów.
Spojrzała na niego z ironicznym rozbawieniem i nieoczekiwanie poczuł przypływ ciepła. Już nie pamiętał, kiedy po raz ostatni wymieniał z kimś spojrzenia, nawet w mroku.
– To może mieć z tym coś wspólnego.
– Nie winię cię.
– I nie powinieneś, skoro to ty wyszedłeś z propozycją. Ale może ja winię siebie.
Podniosła się z fotela i przeszła po pokoju, zacierając ręce, jakby zmarzła.
– Nie, nic z tego nie będzie – wymamrotała. Potrząsnęła głową. – Nie mogę na to pozwolić. Bardzo mi przykro, ale nie mogę. Nie zrobię tego. – Spojrzała na niego śmiało. – Odpowiedź brzmi: nie, Kyrie Santos. Mam nadzieję, że to nie wpłynie na naszą dotychczasową relację.
Patrzył na nią, tłumiąc irytację i rozczarowanie. Właściwie nie rozumiał, skąd się bierze to rozczarowanie. Przecież mógł poszukać kogoś innego. Ale jej odmowa była bolesna. Odebrał ją osobiście, choć wiedział, że nie powinien tego robić. A najśmieszniejsze było to, że jeszcze nawet nie zapalił światła.
Rozdział drugi
Milly nie mogła spać. Leżała w pomiętej pościeli i wpatrywała się w sufit. Księżyc wpadał do środka przez szpary w okiennicach, jasne smugi kładły się na podłodze sypialni. Przez cały czas rozbrzmiewała jej w głowie ta niedorzeczna rozmowa. Jak mógł jej coś takiego zaproponować? Jak to możliwe, by choćby przez chwilę kusiło ją, by się zgodzić?
Obróciła się na bok i uderzyła pięścią w poduszkę. Przez całe popołudnie wynajdywała sobie rozmaite zajęcia. Dokończyła musakę na kolację, zamiotła przy basenie, zapłaciła kilka rachunków i przez cały czas nie przestawała się zastanawiać, co będzie dalej. Czy ich relacje staną się niezręczne? Czy Alex ją zwolni? Nie chciała tracić tej pracy. Zarabiała tu trzy razy więcej niż w Paryżu i dobrze się czuła w willi z pięknym ogrodem i basenem. Yannis i jego żona Marina czasem ją odwiedzali, poza tym w pobliżu znajdowała się wioska Halki. Milly lubiła robić zakupy na targu. Chodziła tam z koszykiem i przebierała w kulkach fety pływającej w solance, aromatycznych czerwonych pomidorach, jędrnych oliwkach. Lubiła małą kafejkę przy zakurzonym placu, gdzie czasami zatrzymywała się na kawę po zakupach. Lubiła spokojne gwiaździste wieczory, kiedy na wyspie słychać było tylko szum fal rozbijających się o brzeg. Lubiła swoją samotność i poczucie bezpieczeństwa i nie chciała stąd wyjeżdżać.
Dlaczego zatem nie zgodziła się na propozycję Alexa Santosa?
W końcu westchnęła i podniosła się z łóżka. Wiedziała, że i tak nie zaśnie. Narzuciła cienki szlafrok i poszła na dół do salonu, skąd oszklone drzwi wychodziły na ogród. Sypialnia Alexa znajdowała się w drugim skrzydle domu. Milly zaglądała tam tylko po to, by posprzątać.
Powietrze na zewnątrz było przyjemnie chłodne, przesycone zapachem bugenwilli i kwiatu pomarańczy. Światło księżyca odbijało się od powierzchni basenu. Milly przysiadła na drewnianym leżaku i wpatrzyła się w ogród. Po dzieciństwie spędzonym wśród imprez i w internatach samotność i spokój działały na nią teraz jak kojący balsam. Miała wrażenie, że ta willa jest jej pierwszym prawdziwym domem.
Pięć milionów euro. Nie mogła przestać o tym myśleć. Mogłaby zapłacić za szkołę Anny, nawet za uniwersytet, kupić jej dom, zapewnić bezpieczeństwo do końca życia. Pieniądze nie mogły kupić szczęścia, ale z pewnością były przydatne. I co z tego, że musiałaby wyjść za mężczyznę, którego właściwie nie znała? Nie wierzyła w romantyczną miłość. To były tylko kłamstwa. Widziała, jak jej rodzice w kółko zakochiwali się w kimś i odkochiwali i, myśląc o tym, czuła palący wstyd. Nie chciała takiego związku, tego rodzaju ryzyka. Alex w każdym razie jasno wyjawił jej stan swoich uczuć, a nie mogła tego samego powiedzieć o Philippie. Dlaczego zatem nie miałaby wyjść za mąż z praktycznych powodów? Mogłaby urodzić dziecko, miałaby kogoś, kogo mogłaby kochać i kogo nie można byłoby jej odebrać. Miałaby rodzinę. Nie uświadamiała sobie wcześniej, że ma macierzyńskie ciągoty, ale teraz wyobraziła sobie, że trzyma dziecko w ramionach i pomyślała, że byłaby znacznie lepszą matką niż jej własna matka.
Usłyszała jakiś dźwięk od strony domu i znieruchomiała, starając się wtopić w mrok. Kątem oka dostrzegła Alexandra, który podszedł do basenu ubrany tylko w luźne spodnie od piżamy. Światło księżyca odbijało się od pięknie rzeźbionych mięśni jego torsu. Przeniosła wzrok na jego twarz, a on, jakby to wyczuł, odwrócił głowę i znieruchomiał.
– Nie możesz spać? – zapytał nieco ochrypłym głosem.
Milly zaplotła ramiona wokół kolan.
– Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
– Zostawiłaś drzwi otwarte, a ja mam dobry wzrok. – Podszedł bliżej. – Więc dlaczego nie możesz spać, Milly? Może zastanawiasz się nad moją propozycją?
– Tak – przyznała. – Jak mogłabym się nad tym nie zastanawiać? To jedyna propozycja małżeństwa, jaką dostałam w życiu.
– Przykro mi, że nie brzmiała bardziej romantycznie – odrzekł cierpko – ale z pewnością będą jeszcze inne. To znaczy, o ile się nie zdecydujesz.
Milly przełknęła.
– Nie powinnam się na to decydować.
– Ale zastanawiasz się.
– To dużo pieniędzy – westchnęła. – Te pieniądze mogłyby bardzo wiele zrobić dla mnie i dla kogoś, kogo kocham.
– Ach. To najważniejszy argument ze wszystkich. – Usiadł naprzeciwko niej i odwrócił głowę, wpatrując się w basen. – A kim jest ta osoba, którą kochasz?
– To moja siostra. Właściwie przybrana siostra, ale to nie ma znaczenia. Najważniejsza dla mnie osoba na świecie, właściwie jedyna... – Gardło jej się ścisnęło na myśl o Annie. Zamrugała, żeby odpędzić łzy. – Zrobiłabym dla niej wszystko.
– Ale nie jesteś gotowa za mnie wyjść?
– Właśnie dlatego się nad tym zastanawiam.
– Wiesz, to nie musiałoby być takie okropne – powiedział Alex po chwili. – Nie zawracałbym ci głowy bardziej, niż to byłoby konieczne.
– Większość ludzi chce od małżeństwa czegoś więcej.
– Większość ludzi, ale chyba nie ty. – Obrócił się w jej stronę, żeby spojrzeć jej w oczy, choć jego twarz wciąż pozostawała okryta mrokiem. – Chyba się nie mylę?
Znów przełknęła, z trudem szukając słów.
– Nie zastanawiałam się nad tym zbyt wiele – przyznała i zdecydowała się na szczerość. – Nie mam wielkiego doświadczenia w romansach i w romantycznej miłości. A te doświadczenia, które mam, raczej mnie zniechęciły.
– Więc masz przed sobą idealne rozwiązanie.
– A ty nie chcesz miłości w małżeństwie? – zapytała z wahaniem. – Przypuszczam, że jest jakiś powód?
Wzruszył