Krew sióstr. Lazur. Krzysztof Bonk

Читать онлайн.
Название Krew sióstr. Lazur
Автор произведения Krzysztof Bonk
Жанр Зарубежная фантастика
Серия
Издательство Зарубежная фантастика
Год выпуска 0
isbn 978-83-8221-568-7



Скачать книгу

władczyni dosięgał czerwonej przestrzeni – pooranej wybuchami ulicy. Tej samej, na której się wznosiła rewolucyjna barykada.

      Obecnie kolejny już raz była ona celem ataku czerwonego wojska. Środkiem jezdni jechało w kolumnie kilka czołgów. Wokół nich i za nimi dreptało kilkunastu przygarbionych żołnierzy.

      Nagle na barykadę wychynęła spora grupa robotów bojowych w służbie rewolucji. W nacierającą formację wroga oddały salwę rakiet z własnych przedramion. W efekcie gąsienicowe pojazdy zasnuł całun szkarłatnych wybuchów i pokryły kłęby bordowego dymu.

      Obok mechanicznych istot na barykadzie się pojawili też ludzie. Wśród nich lady Pomarańcza w połyskującym pancerzu wspomaganym uruchomiła dalekosiężny miotacz ognia. Wspierał ją markiz Limon.

      Popatrzył on jakby ze smutkiem na butelkę po alkoholu w swym ręku, która to flaszka była teraz wypełniona łatwopalnym płynem. Następnie podpalił szmatę wystającą z szyjki naczynia, a imitującą zapalnik, po czym cisnął butelką w nadciągającego przeciwnika.

      Niczym z wielu gardzieli powstającego z otchłani ognistego potwora kolejne już jęzory ognia oblizały wrogi pochód. Płonące maszyny stanęły w miejscu. Dla odmiany podpaleni żołnierze jak w amoku się rzucili we wszystkie strony do panicznej ucieczki.

      Niewielu z nich zdołało umknąć z pogromu. Po ogniu przyszedł bowiem czas na wystrzeliwanie kul, które gęsto wypełniły przestrzeń ulicy, bezlitośnie faszerując swe cele.

      – Nie powinnaś tego oglądać. – Koło Bursztyn stanął Kakaon. Chwycił ją za ramię i pociągnął w głąb budynku. Ale kobieta się szarpnęła, niczym brązowego pająka, strząsając sobie z barku rozczapierzoną dłoń. – To nie jest widok przeznaczony dla twoich oczu. Nie teraz. – Kowboj nie ustępował.

      – Chcę patrzeć – odparła pustym głosem królowa. – Chcę patrzeć na śmierć czerwieni w czerwieni. Oglądać to… jak sama się unicestwia własnym jadem.

      – Chodźmy już. – Mężczyzna niemal siłą zaciągnął kobietę na zaplecze.

      Ona od czasu uwolnienia z więzienia była niedostępna. Od lady Pomarańczy otrzymała bursztynową suknię, ale posiniaczoną twarz skrywała dodatkowo za ciemnożółtą woalką. Podobnie skrywała w sobie uczucia, jakby zamykając je w sobie i nie pokazując ich światu.

      Również wobec Kakaona stworzyła mur nie do przebicia. Jedynie będąc sam na sam z Kasztanką, nieco się otwierała. Wtedy, głaszcząc po pysku zadziorną klacz, roniła na jej krótką sierść bursztynowe łzy. Lecz zanim te zdążyły wyschnąć na końskiej szczecinie, ich właścicielka się ponownie przeistaczała jakby w prawdziwy bursztyn. Stawała się twarda, zamknięta, odseparowana od świata. Zachowywała się zupełnie inaczej niż niegdyś, czyli nie jak płynna żywica, która się potrafiła ze światem wręcz stapiać. Jednakże po tym co przeszła, czy takiej postawie pełnej dystansu i separacji można się było dziwić? Sama sobie się nie dziwiła, a i Kakaon wykazywał zrozumienie oraz cierpliwość.

      *

      Na powitanie Wiśnia się ukłonił królowej. Ona przybyła na naradę, jako ostatnia, ale tradycyjnie nie odwzajemniła powitalnego gestu, nikomu nie odwzajemniała. Nic też nie powiedziała. Rzadko się raczyła odzywać.

      Wobec tego chłopak przeniósł spojrzenie na pozostałych uczestników spotkania. Odbywało się ono w zaciszu zniszczonego domu na tyłach bronionej barykady. W salonie nie było już zdatnych do użytku mebli, przez co wszyscy stali, w większości oparci plecami o ściany. Wśród zgromadzonych należało wymienić Pomarańczę i Limona, Szaarszę, Sopla oraz Szarugę, Cytryna, Urwane Skrzydło, a także Ugiera jak również Bursztyn z Kakaonem.

      Zanim Wiśnia zabrał głos, wspomniał, jakie to niecodzienne okoliczności doprowadziły do tego niezwykłego spotkania. Otóż po nieudanym sabotażu elektrowni i aresztowaniu Bursztyn do sieci trafiło nagranie z jej spotkania z kowbojem w czerwonym pokoju przesłuchań. Wówczas opinią publiczną wstrząsnęła niezrealizowana przez królową groźba zatopienia latającej wyspy. Tym samym władczyni dużo straciła w oczach wielu mieszkańców miasta. Choć inni jej bronili, wskazując, że mimo możliwości nie zniszczyła czerwonego świata zachodu, który się okazał jej więzieniem.

      Wszak katalizator rewolucji w mieście stanowiło co innego. To kolejne nagranie, które dotarło do czerwonego Internetu tym razem wbrew władzy. Były to obrazy z celi Bursztyn i dokonanej tam na królowej brutalnej i fizycznej przemocy. Ten jawny gwałt wyglądał przerażająco.

      Po tym wydarzeniu na czerwone ulice wyszły tłumy zbulwersowanych mieszkańców. Narastającego wzburzenia nie dało się już powstrzymać. Ale w tym, że doszło do przelewu krwi na masową skalę, miał czynny udział sam Wiśnia.

      Korzystając z ojcowskich kodów, zdołał on poluzować zabezpieczenia czerwonych matryc w oprogramowaniu robotów bojowych. W ten sposób zyskały one dostęp do jaźni własnych dusz i otwarcie przystąpiły do konfliktu w mieście, stając po wiadomej stronie.

      Inicjując to zdarzenie, Wiśnia pragnął postawić tamę wszechmocy wojska, które brutalnie się rozprawiało z demonstrantami na ulicach. Nie wiedział, albo też nie dopuszczał do siebie takiej myśli, że wyzwolone roboty się wykażą równą bezwzględnością.

      Zanim armia zepchnęła je do defensywy, przez miasto się przetoczyła niewyobrażalna fala okrucieństwa. Dewastacji uległy całe dzielnice, a ofiarami się stali głównie niewinni cywile. Tym samym pragnący ich bronić Wiśnia, wyzwalając roboty, wypuścił jakby z butelki dżina przemocy, sprowadzając na pobratymców jeszcze większe cierpienie.

      Na obecnym etapie walk w mieście nie było już nikogo, kto mógłby się poczuć choć trochę zwycięski z powodu rozgorzałej wojny domowej. Czerwona władza w mieście uległa skrajnej militaryzacji, wypowiadając wojnę wszystkim, w tym własnemu społeczeństwu.

      Samo społeczeństwo w popłochu próbowało się wycofać z eskalującego konfliktu, porzucając jego strony. Ale na ocalenie było już za późno. Dzień w dzień ginęły dziesiątki uwikłanych w walkę różowoskórych obywateli. W poszukiwaniu żywności oraz wody opuszczali oni piwnice, przez co nieraz się znajdowali w niewłaściwym miejscu i czasie, przypłacając to życiem.

      Z kolei zbuntowane roboty bojowe w wyniku intensyfikacji walk także nie triumfowały. Z powodu krytycznych uszkodzeń ich liczba drastycznie spadła. Ale nie było w nich wahania. Początkowo motywację do walki napędzało w nich pragnienie pomsty za zniewolenie i łaknienie wolności. W bieżącej chwili walczyły o samo przetrwanie.

      Do tej ostatniej grupy się zaliczał Wiśnia. Obecnie pragnął po prostu przeżyć oraz jakimś cudem uratować te resztki czerwonego społeczeństwa na zachodzie, do którego upadku sam się poniekąd przyczynił.

      – Przedstawię sytuację w mieście – powiedział podczas przedłużającej się ciszy w zniszczonym salonie. Poprawił przepaskę na oku, po czym neutralnym głosem zakomunikował: – Wciąż zajmujemy większość wschodniej części miasta. Jednak… wróg się ostatecznie umocnił na zachodzie i przechodzi do coraz śmielszej ofensywy. Właśnie kolejny już raz badał centrum naszej linii obrony, czyli główną barykadę. Tutaj daliśmy odpór, więc zapewne spróbuje teraz ataku na skrzydłach. Tam się przebije, bo nie mamy już dość robotów, by skutecznie bronić wszystkich dzielnic miasta w jego wschodniej części. – Wiśnia przeprowadzał analizę strategiczną niczym doświadczony generał. Ale jakby nie patrzeć, w takowego nie raz się już wcielał, grając w gry komputerowe. Na kontynencie wyświetlonym na monitorze prowadził do boju całe armie. Organizował obronę, to kontratakował, używając bogatego wachlarza manewrów oraz forteli. Na ten czas to procentowało, bo dotąd to głównie jego wskazówek słuchał rewolucyjny sojusz w mieście i dzięki niemu jeszcze się trzymał.

      – Co konkretnie proponujesz? – rzucił Cytryn. Chłopak popatrzył na złocistego