Название | Krew sióstr. Lazur |
---|---|
Автор произведения | Krzysztof Bonk |
Жанр | Зарубежная фантастика |
Серия | |
Издательство | Зарубежная фантастика |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-8221-568-7 |
Co się zaś ostatecznie wydarzy? Nie zależało to już od woli Ekru. Co najwyżej od wielkiej księżnej, której się zobowiązała służyć. Zresztą sprzeciw wobec Alabaster ciężko jej było nawet rozważać. Wspomniała ich pożegnalną rozmowę pod Skazą Niebios. Choć w zasadzie był to ze strony skrzydlatej kobiety monolog:
– „Za zabójstwo mej szarej siostry skazuję cię na śmierć. Odraczam wyrok do czasu, aż czymkolwiek mi podpadniesz. Z tą wiedzą możesz wrócić do Ekros, na które nakładam podwójne podatki. Przebywając tam, pamiętaj, że jeśli nie zapłacisz w porę, nadlecą smoki. Jeżeli będziesz przeciw mnie spiskować, nadlecą smoki. Jeśli choćby źle pomyślisz o mnie, nadlecą smoki. Mam nadzieję, że wyraziłam się przejrzyście i jasno. Teraz zejdź mi z białych oczu, najlepiej na zawsze. Kiedy zaś wskrzesisz mą szarą siostrę, skieruj ją do mnie. Bo jak nie przywrócisz jej do życia”…
Nadlecą smoki – jęknęła w duchu Ekru, która po takiej wykładni gróźb władczyni tym bardziej była wobec niej pełna pokory. Niestety na przeszkodzie do wiernopoddańczego służenia Alabaster się pojawiła brunatna i cienista przeszkoda.
– „Wskrzesisz Czarną, czarną siostrę, tylko Czarną, nie Srebrną. Albo”…
Nie, nie nadlecą smoki, ale wyrok będzie taki sam – śmierć. Czyżby więc czas pierwszej pani Ekros na tym targanym cierpieniem świecie tak czy inaczej dochodził kresu? Zapewne, bo komuś z dwóch potężnych istot będzie się musiała sprzeciwić. Niemożliwością było bowiem wskrzeszenie dwóch legendarnych sióstr, tak usłyszała pod Skazą Niebios.
Co z tego wynikało? Dla Ekru na pewno to, że ostatni czas podarowanego jej żywota pragnęła spędzić możliwie spokojnie u boku swego dziecka. Zanim odejdzie chciała zadbać o jego przyszłość. W drugiej kolejności o dobro miasta.
Co zatem uczyni? Utrzyma ład i harmonię w Ekros, a w stosownej chwili przekaże komuś schedę nad miastem. Komu? Obecnie wiedziała tylko tyle, że na pewno nie Soplicy. Ponadto odnajdzie sposób, aby wyzwolić syreny spod lodowo ziemskiej skorupy.
Wówczas, gdy samej Ekru już zabraknie, jej ukochana Chamsi będzie mogła z innymi syrenami zaznawać nieskrępowanej wolności w praoceanie. Miejscu, które było jej przeznaczone. Albowiem jej matka na pożegnanie miała dla niej gorzko-cieniste przesłanie: „strzeż się świata ludzi niezależnie od tego, jakie przywdziewają barwy, bądź jakimi ich odcieniami się próbują zasłaniać”. Było to doświadczenie życiowe Ekru i dla niej przykra prawda. Przestroga, którą się pragnęła podzielić.
– Moja Chamsi… – Nachylona nad akwarium westchnęła ciężko niczym ruszająca z peronu lokomotywa. Następnie ze smutkiem pogładziła plecy syreniego dziecka, gdzie raziły braki w łusce z powodu wyskubania ich pęsetą. – Nawet tobie zadałam tyle bólu… – jęknęła.
Na usteczkach dziecka zakwitł niewinny uśmiech. W oczach matki, jak krople wyrzutów sumienia, zamajaczyły łzy.
– Nie przeszkadzam? Mogę wpaść innym razem. W przyszłej erze.
– Kto tu jest? – Ekru się gwałtownie wyprostowała do pionu. Bowiem przekonana była, że w pokoiku z akwarium przebywała sama.
– To ja.
Zobaczyła lazurową kobietę będącą duchem. Poczuła strach. Nie o siebie, o dziecko.
– Co za… ja? – stęknęła pani Ekros, stając między upiorzycą, a akwarium.
– Lazur pozdrawia.
– Lazur…? Jesteś może niebieską siostrą krwi, siostrą Alabaster?
– Nie tylko białej siostry jestem siostrą. Ale też na przykład szarej i łuskowatej.
– Przyszłaś się… mścić?
– Hm…
– Wskrzeszę ją, ożywię Srebrną!
– A nie… Czarną? – zapytała w neutralny sposób Lazur. Zgaszona Ekru spuściła wzrok na podłogę. – Kogo powinnam… ożywić? – zapytała z nutą pokory.
– To bez znaczenia. Nadchodzi koniec ery. I tak wszyscy wkrótce umrą.
– Wszyscy umrą… – Pani Ekros z bólem popatrzyła na córkę. – Zatem czemu mnie nachodzisz? Dlaczego mnie dręczysz? – jęknęła.
– Lazur się zamanifestowała w pobliskiej przestrzeni i pomyślała, że tu wpadnie.
– Po co?
– Masz syrenkę. Jest urocza i chciałam ją odwiedzić.
– Jest niezwykła, prawda? – Na twarzy Ekru się pojawił szczery, skądinąd krzywy, uśmiech. Poszerzył się, gdy uzyskała potwierdzenie:
– Zaiste, to niezwykłe dziecię. – Eteryczna kobieta podleciała bliżej akwarium. Z zadowoleniem ustawiła nad lustrem wody fantomowy palec i pomachała nim ku syrence. Ona przybrała poważny wyraz twarzyczki, po czym syrenimi ząbkami capnęła dłoń. Jednak ze względu na ulotną strukturę ręki nie zdołała zranić Lazur. Ta uciesznie pisnęła: – Przeurocza jest!
– Przepraszam za nią… Zwykle nie gryzie – stroskała się pani Ekros.
– Udzielają się jej złe emocje matki – skwitowała siostra krwi. Zaraz z lekkością ducha dodała: – Ale nic jej nie będzie. To bardzo dzielna istotka, wyczuwam to.
– Nie jest ona przypadkiem… twą siostrą, Lotos? Albo… przynajmniej skarbnicą świata? – zagaiła nieśmiało Ekru.
– Lazur nie dostrzega w syrence nieśmiertelnej duszy. – Wobec tych słów Ekru zmarkotniała. – Ale Lazur pragnie zauważyć, że każde istnienie jest ważne i niezwykłe, nawet po śmierci. Ponieważ dusze, które się rozpuszczają w przestrzeni, nie znikają. W przestrzeni trwale nic nie znika, musi się potem gdzieś pojawić. Dlatego z odprysków dusz dobrych istot rodzą się później istoty o dobrych duszach.
– Chcesz powiedzieć…
– Tyle że twoja Chamsi kiedyś odejdzie z tego świata. Ale powróci do niego pod postacią cząstek wielu zacnych dusz. W przyszłości niejedna matka, i nie tylko matka, się zakocha w elemencie twej córeczki, chociaż już wkomponowanym w inną istotę, ale cudną istotę. Znowu mnie ugryzła! Bestyjka taka. Muszę wpadać tu częściej!
– Dobrze… możesz nas odwiedzać. – Ekru poczuła się zmęczona. – A czy… gdyby mnie niedługo zabrakło. Mogłabyś wtedy chronić Chamsi? – wyraziła życzenie.
– To nie będzie konieczne.
– Czemu?
– Lazur powiedziała, że to nie będzie konieczne. Ajć! – Eteryczna kobieta udała fantomowy ból, kiedy syrenka ugryzła ją po raz trzeci. Zaraz jednak oderwała wzrok od syreniego dziecka. Za to z zaciekawieniem się przyjrzała Ekru. Po chwili zagadnęła na inny temat: – Co sądzisz o kasztanowych mężczyznach?
– Brązowych?
– No tak.
– Nie wiem… Nie znam żadnego.
– Chciałabyś poznać?
– Raczej… niekoniecznie. – Ekru się skrzywiła na twarzy.
– Nalegam.
– Dlaczego?
– Masz w tym mieście duże wpływy i mogłabyś dać mojemu znajomemu… pracę.
– Nie jestem przekonana.
– Może przekona cię to, jak pomogę twej córeczce?
– Jak możesz pomóc? – Oczy pani Ekros pojaśniały.
– Widzę, że twe dziecię ma na pleckach wyskubaną łuskę. – Lazur pogroziła