Od upadku do sukcesu. Thomas Erikson

Читать онлайн.
Название Od upadku do sukcesu
Автор произведения Thomas Erikson
Жанр Личностный рост
Серия
Издательство Личностный рост
Год выпуска 0
isbn 9788380324954



Скачать книгу

z tymi samymi ograniczeniami, powstrzymują one przed działaniem tylko niektórych. Istnieją ludzie, którzy nie pojmują, że pewne rzeczy są wręcz niemożliwe do zrobienia. Oni je po prostu robią.

      Najważniejsze nie jest bowiem to, co dzieje się wokół ciebie, lecz sposób, w jaki postanowisz to wykorzystać. Niestety, wielu z nas ma tendencję do ograniczania samych siebie. Ograniczamy się wąskim sposobem myślenia i autodestrukcyjnymi przyzwyczajeniami. Ignorujemy przydatny feedback, zaniedbujemy własny rozwój, marnujemy cenny czas na głupoty, przyczyniamy się do rozpuszczania bezsensownych plotek, jemy niezdrowo, rezygnujemy z chodzenia na siłownię, wydajemy pieniądze, których nie mamy, na rzeczy, których nie potrzebujemy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy. Olewamy inwestowanie w przyszłość, unikamy koniecznych konfrontacji, lekceważymy mówienie prawdy ludziom z naszego otoczenia, nie prosimy o pomoc, gdy jej potrzebujemy – a później dziwimy się, że nasze życie w ogóle nie zmierza w pożądanym kierunku.

      To przykre, ale wiele osób – zdecydowanie zbyt wiele – żyje w taki sposób. Gdy napotykają przeszkody, zawsze mają jakieś wytłumaczenie, dlaczego wszystko diabli wzięli. Fakt, że wszyscy jedziemy na jednym wózku jest tu marnym pocieszeniem, prawda? Co powiesz na to, żeby sprawić sobie własny?

      Masz zdecydowanie większą kontrolę nad swoimi reakcjami, niż ci się wydaje.

      Spóźniłeś się na samolot do Finlandii. Niedobrze. Wrzeszczysz i przeklinasz. To twój wybór. Oczywiście, jesteś zły, rozczarowany, zdruzgotany, bezradny. Być może wiesz już, jakie problemy w związku z tym cię czekają.

      A co, jeśli zastanowić nad tym, dlaczego w ogóle spóźniłeś się na samolot? Być może zaspałeś. Za późno wyszedłeś z domu. Nie miałeś zapasu czasowego. Jak do tego doszło? Ach tak, trzy razy włączyłeś drzemkę w telefonie, bo byłeś zmęczony. A dlaczego byłeś zmęczony? Bo nie położyłeś się spać odpowiednio wcześnie.

      Teraz możesz wybrać inną reakcję i pomyśleć: „Dobrze, muszę sobie uświadomić, że powinienem kłaść się spać przed dziewiątą, jeśli następnego dnia mam wcześnie wstać”. To dobry wniosek. I przede wszystkim: twój wybór zupełnie innej reakcji.

      Możesz zmienić swój sposób myślenia, komunikowania się z innymi, wpłynąć na obraz rzeczywistości w swojej głowie. A już na pewno możesz zmienić swoje zachowanie, niezależnie od tego, czy dominuje u ciebie kolor żółty, zielony, niebieski, fioletowy czy brązowy – drzemie w tobie zdolność dopasowywania się do okoliczności. Ostatecznie są to jedyne rzeczy, nad którymi masz pełną kontrolę. Niestety, większość z nas trzyma się kurczowo starych przyzwyczajeń, żeby nie powiedzieć: potwornie złych nawyków. Tkwimy w tych samych schematycznych reakcjach na zachowania naszych partnerów, dzieci, szefów, pracowników. W zasadzie – całego świata.

      To może dziwne, ale z jakiegoś powodu uciekamy się do przewidywalnych reakcji, które wielu z nas uważa za wymykające się spod kontroli. Musimy odzyskać panowanie nad własnymi myślami, wewnętrznymi przekonaniami, marzeniami i zachowaniami. Tkwienie w starych schematach sprawi, że będziemy osiągać tylko takie efekty jak do tej pory. A uwierz mi, naprawdę niewiele osób chce tak żyć.

      Trzeci psycholog

      Konieczność wzięcia na siebie pełnej odpowiedzialności nie jest nowym konceptem. Prawda jest taka, że znajdujemy go choćby u jednego z największych psychologów w historii, o którym pewnie wielu jeszcze nie słyszało.

      Freud i Jung mieli jeszcze jednego kolegę po fachu, który dziś jest dużo mniej znany. Po części dlatego, że nie przejmował się tym, czy ktoś go zapamięta, a częściowo dlatego, że swoje idee uważał za ważniejsze od siebie. To on ukuł termin „kompleks niższości”, rozwinął dobrze dziś znaną terapię opartą na rozmowie, badał, jak konstelacje rodzinne i dynamika w rodzinie wpływają na dzieci. Twierdził, że dużą rolę w terapii odgrywa nie tylko przeszłość, ale także przyszłość. Dziś prawie nikt o nim nie pamięta. Ale jego teorie można odnaleźć w niemal każdej współczesnej metodzie terapeutycznej.

      Mowa o Alfredzie Adlerze. Jego teorie znacznie różniły się od tego, czego nauczał Freud, który uznawał, że wszystko, czego doświadczasz wewnątrz, ma swoje źródło w czynnikach zewnętrznych. Jeśli rodzice traktowali cię źle, już zawsze będziesz ofiarą. Trauma z dzieciństwa odciśnie piętno na tym, kim jesteś teraz. Można powiedzieć, że jesteś z góry skazany na niepowodzenie. To bardzo przygnębiająca teoria, której nie będziemy teraz zgłębiać.

      Adler w ogóle się z tym nie zgadzał. Twierdził, że to my sami generujemy w sobie poczucie traumy. Nie negował oczywiście faktu, że na świecie istnieją podli rodzice, a złe traktowanie w okresie wychowania wpływa na każdego człowieka. Uważał jednak, że wszystko zależy od tego, jak zdecydujemy się patrzeć na własną historię. Robienie z siebie ofiary może w niektórych sytuacjach być bardzo korzystne. Otoczenie darzy nas większą sympatią. Ludzie bardziej angażują się w nasze losy. To nie takie złe dla kogoś, kto został wychowany przez nieczułych rodziców.

      W ciągu ostatnich dziecięciu lat psychologia wielokrotnie podawała w wątpliwość przesadne rozgrzebywanie przeszłości jednostki. W wielu przypadkach oznacza to wyłącznie rozdrapywanie starych ran, które już zaczęły się goić. To wciąż obszerne i nie do końca zbadane zagadnienie, ale ciągle robimy postępy, a sama psychoterapia zdaje się obecnie podążać raczej śladami Adlera niż Freuda.

      Uwolnienie się z sideł przeszłości nie jest łatwe. Każdy z nas dźwiga jakiś bagaż. Ale gdy już się nam to uda, będziemy zupełnie wolni. Zdarzenia przeszłości nie powinny mieć przesadnie dużego znaczenia w naszym życiu. Istnieją przecież tylko w naszych głowach. Co się stało, to się nie odstanie. Kluczowe pytanie brzmi: co wydarzy się teraz?

      Trwanie w przeszłości nie zmienia niczego poza twoją przyszłością, często na gorsze.

      Myśli a emocje

      Jesteśmy istotami emocjonalnymi, które podejmują ważne decyzje, kierując się intuicją. To jednak nie to samo co pozwolenie, by emocje przejęły nad nami kontrolę. Na pewno bez trudu przywołasz sytuacje, w których wybuchnąłeś złością i nie wyniknęło z tego nic dobrego. Pomyśl, co by było, gdybyś umiał nad tą złością zapanować?

      Gniew nie zawsze musi być czymś negatywnym. Ale dobrze byłoby umieć go kontrolować, zwłaszcza w momentach, gdy donikąd nas nie prowadzi. Zruganie kelnera, który wylał na ciebie kawę, być może przyniesie ci chwilową ulgę, ale najlepszym wyjściem z takiej sytuacji byłoby zachowanie spokoju. Obiecuję, że jeśli nad sobą zapanujesz, następnym razem obsługa będzie dużo lepsza.

      Co pojawia się jako pierwsze: myśli czy emocje?

      Po chwili namysłu dojdziesz do wniosku, że najpierw pojawia się myśl. W większości przypadków konkretna myśl wywołuje w nas konkretne emocje. Z kolei emocje bardzo często prowadzą do określonych działań. Niejednokrotnie przecież w odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego to zrobiłeś?” słyszeliśmy z ust osób, które zrobiły coś dziwnego, argument: „Bo czułem, że tak trzeba”.

      Wiedząc, jak w racjonalny sposób radzić sobie z myślami, przestaniesz padać ofiarą swoich emocji.

      Jest taka historia o dwóch braciach, którzy wychowują się z ojcem alkoholikiem. Ten wciąż się upija, bije synów i nie potrafi utrzymać żadnej pracy. Przez całe dzieciństwo chłopców żyje z drobnych przestępstw i raz na jakiś czas ląduje w areszcie.

      Jeden z braci wyrasta na zapitego recydywistę. Na pytanie, jakim cudem tak skończył, odpowiada: „A co innego miałbym robić, skoro wychowałem się z takim ojcem?”.

      Drugi brat natomiast wyprowadza się z domu, zdobywa wykształcenie, dostaje świetną posadę w banku i żeni się z najpiękniejszą dziewczyną w okolicy. Wychowuje też troje wspaniałych dzieci. Na pytanie, jakim cudem tak skończył, odpowiada: „A co innego miałbym robić, skoro wychowałem się z takim ojcem?”.

      Ta