Название | Czarny świt |
---|---|
Автор произведения | Paulina Hendel |
Жанр | Книги для детей: прочее |
Серия | |
Издательство | Книги для детей: прочее |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-6651-797-4 |
– Z twoją siostrą wszystko okej?
– Nic jej nie jest – powiedział Aleks, bo jego kolega najwyraźniej nie mógł dobyć głosu z gardła.
– Miło wiedzieć, że żyjecie. Jak już mówiłam, musimy porozmawiać – zwróciła się do młodego Wilka.
Chłopak rozejrzał się, a następnie poprosił Michała, żeby poczekał na niego w domu, i poprowadził Magdę przez ogród.
– On ciebie szukał, wiesz? – odezwał się. – Chciał wiedzieć, co naprawdę się stało… Chodził po mieście z całkiem niezłym szkicem przedstawiającym ciebie, to znaczy dawną ciebie… Spotkałem go przypadkiem, ale wszystko mu opowiedziałem. O tobie, demonach, Mateuszu… Nie gniewasz się?
Pokręciła głową z uśmiechem. Im więcej ludzi wie o demonach, tym większej liczbie z nich uda się przetrwać to, co nadchodziło.
Usiedli na ławeczce przy grillu za domem. Magda wysiliła pamięć, policzyła w głowie dni. To było takie dziwne, że niecałe dwa miesiące wcześniej siedziała dokładnie w tym samym miejscu z Mateuszem i próbowali choć przez jedno popołudnie udawać normalnych ludzi. Jedli karkówkę z grilla, a potem wprosili się tu też bliźniacy…
– Mateusz zginął na tym świecie – wypaliła.
Aleks przez chwilę wpatrywał się w nią, a potem zwiesił głowę.
– Ale może wróci jako żniwiarz? – szepnął.
– Nie sądzę. – Położyła dłoń na jego ramieniu. – Przykro mi. Ale mam też dobrą wiadomość. Trafił do Nawii…
Aleks wyprostował się.
– Żartujesz sobie?
Pokręciła głową, a potem opowiedziała mu o wszystkim. O tym, co działo się z nią, kiedy sama wylądowała w zaświatach. Jak spotkała Mateusza i Nadię, o ich domu oraz o podróży na pustkowia. O tym, że zniszczyli w tamtym świecie Niję.
– Bez Mateusza w życiu nie udałoby mi się tego dokonać – zakończyła.
– Ale skoro ty się stamtąd wydostałaś, to i on…
– Jeżeli jest jakikolwiek sposób na wyciągnięcie go stamtąd, to właśnie to zrobię. Jednak nie chcę, żebyś żył złudną nadzieją.
– Tyle mi wystarczy – powiedział twardym głosem. – On żyje, co prawda w zaświatach, ale żyje. Może kiedyś tu wróci. I nie jest sam. To jest o niebo lepszy scenariusz niż każdy inny, jaki mogłem sobie wyobrazić. Choć nie wiem, czy rodzice to zrozumieją. – Westchnął ciężko.
– Będzie dobrze. – Położyła rękę na jego ramieniu. – Teraz wszystko się zmieni.
Wstała i otrzepała spodnie.
– Co masz na myśli? – Aleks poderwał się z ławki.
– Ludzie dowiedzą się o demonach. Koniec życia w błogiej nieświadomości. Już tego dopilnuję.
– Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – zapytał ostrożnie.
– Przez niewiedzę można zginąć. Zabezpieczyłeś wasz dom?
Pokiwał głową, po czym zaprowadził ją do budynku i pokazał sól usypaną pod oknami, gałązki głogu przybite do parapetów, suszone zioła ukryte w każdym pokoju. Magda czuła się odpowiedzialna za rodzinę Mateusza, więc podpowiedziała Aleksowi jeszcze kilka sposobów na zabezpieczenie budynku, których sama nauczyła się w Nawii.
– Musisz już iść? – zapytał, odprowadzając ją do bramy.
– Jest jeszcze sporo rzeczy, które powinnam zrobić. Ale pewnie niedługo się zobaczymy. – Odeszła kilka kroków, po czym zatrzymała się i odwróciła. – Jako jedyny mnie rozpoznałeś. Jak?
Nastolatek wzruszył ramionami.
– Wiedziałem, że wrócisz. Szukałem cię w każdej napotkanej dziewczynie.
A więc jednak była nierozpoznawalna jak Pierwszy.
– Kiedyś uściskałem laskę, która zapukała do naszych drzwi – dodał Aleks. – Byłem pewien, że to ty. Okazała się kurierem. Zrobiła jeszcze głupszą minę niż ja, a mama prawie udusiła się ze śmiechu.
– To musiało ciekawie wyglądać – zaśmiała się Magda. – Trzymaj się i uważaj na siebie!
¢
Anna Chruszczyńska wysiadła z samochodu i obrzuciła dom krytycznym spojrzeniem, w myślach oceniając wartość budynku. Na szczęście Waldemar nie zapuścił go aż tak bardzo, jak się spodziewała. Upewniła się, że w torebce ma wszystko, czego potrzebuje, i ruszyła na spotkanie przeszłości. Jej obcasy zastukały głucho na chodniku. Potrzebowała kilku sekund, żeby uspokoić skołatane nerwy, unieść dłoń i zapukać do drzwi.
Nic się nie stało. Zapukała ponownie, tym razem głośniej. Odczekała minutę. Jej poirytowanie wzrosło. Jeżeli dziad jeden postanowił zabarykadować się w środku, to będzie musiała wezwać policję. A chciała przecież uniknąć afery. Może nie było go w domu? Ale gdzie mógłby być ten zapijaczony…
Drzwi otworzyły się i stanął w nich starszy mężczyzna. Anna znieruchomiała. Nie spodziewała się obcego na progu jej własnego domu.
– Dzień dobry! – przywitał się tamten. – Pani Ania zapewne? Zapraszam do środka. Już wstawiam wodę na herbatę.
Anna przeszła przez ciemny przedpokój i stanęła w niewiele jaśniejszym salonie. Dom wyglądał, jakby nie zmieniło się tu nic od chwili, kiedy go opuściła. Z kuchni dobiegał brzęk szklanek, a ona znów została wytrącona z równowagi. Miała przecież dobrze przygotowaną całą przemowę, przemyślała każdy scenariusz!
A może on nie żyje? – zastanowiła się, wcale nie czując z tego powodu spodziewanej radości.
Do pokoju wmaszerował ten dziwny facet, niosąc tacę z dwoma kubkami i cukiernicą.
– Przepraszam bardzo, że mogę poczęstować tylko herbatą – zaczął się tłumaczyć. – Ale w nocy wróciliśmy z długiego wyjazdu, a lodówka świeci pustkami. Co prawda wysłałem Waldemara do sklepu po ciasto, ale najwyraźniej zaginął po drodze, może kogoś…
– Przepraszam bardzo – przerwała mu obcesowo. – Kim pan jest?
Mężczyzna zamrugał zdziwiony.
– Nie przedstawiłem się? Pani mi wybaczy, ostatnio jestem taki zakręcony. Bronisław Gauza. – Ścisnął jej dłoń i lekko ją uniósł.
Nawet nie próbuj mnie całować! – Natychmiast wyrwała rękę.
– No dobrze, ale co pan tu robi?
– Mieszkam. Jakiś czas temu moje mieszkanie doszczętnie spłonęło i Waldemar był na tyle miły, że zaproponował mi pokój na górze…
Jakoś powątpiewała w ten akt miłosierdzia. Ostatni raz widziała swojego męża siedem lat temu i był pijakiem, który stoczył się na samo dno. Teraz mogło być tylko jeszcze gorzej.
– Proszę usiąść. – Bronisław odsunął krzesło i zgarnął ze stołu stare listy, wśród których odnalazła wzrokiem ten, który sama napisała. – Przepraszam za bałagan, to wszystko przez ten wyjazd. Byliśmy u przyjaciela, który potrzebował pomocy po tej strasznej wichurze.
Anna usadowiła się na skraju krzesła, wygładziła elegancką bluzkę i zajrzała do kubka z herbatą. Niby był czysty, ale