Название | Wybór Crossa |
---|---|
Автор произведения | Sylvia Day |
Жанр | Эротика, Секс |
Серия | |
Издательство | Эротика, Секс |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788381395656 |
– Zrobicie tak, jak powiedziałem. Będziecie współpracować z zespołem, który do was wyślę. Jeśli przekroczycie następny ostateczny termin, zdejmę Tima ze stanowiska lidera zarządzającego projektem i zastąpię go kimś innym.
– Bzdura! – wrzasnął Henderson. – Masz pan moją cholerną aplikację! Wsadź se ją pan…!
Konieczna była finezja, ale nie mogłem jej z siebie wykrzesać. Mój mózg zajęty był wyłącznie zwierzęcą potrzebą kopulowania.
– Należało uważniej przestudiować umowę. Zróbcie to dziś wieczorem. A jutro, gdy przybędzie tam moja ekipa, wrócimy do rozmowy.
Gdy się spuszczę…
Czułem ciarki przebiegające wzdłuż kręgosłupa. Napięcie w jądrach. Byłem tuż-tuż i Eva to wiedziała. Wciągając policzki, zassała mocno, trzepocząc językiem po wrażliwej szczelinie na główce mego kutasa. Serce waliło mi jak młotem. Dłonie miałem wilgotne od potu.
Spoglądając na gniewne twarze rozmówców i słuchając burzliwych protestów rozbrzmiewających w słuchawkach, poczułem orgazm, który grzmotnął mnie z siłą pociągu towarowego. Wymacałem przycisk i wyłączywszy głos, wydałem ryk, wytryskując obficie w łakome usta Evy. Jęknęła i zaczęła doić mego kutasa obydwiema dłońmi, ciągnąc go i ugniatając, podczas gdy wypływ zdawał się nie mieć końca.
Poczułem na twarzy falę gorąca. Wpatrując się kamiennym wzrokiem w ekran, walczyłem z chęcią zamknięcia oczu i odrzucenia głowy na oparcie, by bez przeszkód napawać się rozkoszą. Doszedłem dla Evy. Doszedłem dzięki niej.
Gdy napięcie złagodniało, wypuściłem jej włosy i pogładziłem ją po policzku.
Włączyłem mikrofon.
– Za kilka minut ktoś z naszej administracji zatelefonuje do was – powiedziałem ochrypłym głosem – i umówi na jutrzejsze spotkanie. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. A więc do jutra.
Zamknąłem wyszukiwarkę i zdarłem z głowy słuchawki.
– Chodź tutaj, aniołku.
Odsunąłem fotel i wyciągnąłem ją spod biurka, zanim zdążyła wyjść.
– Ależ z ciebie maszyna! – wykrzyknęła głosem równie ochrypłym jak mój. Wargi miała czerwone i opuchnięte. – Nie mogę uwierzyć, że nawet nie drgnęła ci powieka. Że też potrafisz… och!
Maleńki skrawek koronki, który nosiła zamiast majteczek, upadł na podłogę poszarpany na kawałki.
– Lubiłam te majtki – powiedziała zadyszana.
Uniosłem ją i posadziłem gołym tyłkiem na chłodnym szkle, układając tak, by zagłębić w niej fiuta.
– To, co teraz nastąpi, polubisz jeszcze bardziej.
*
– Aniołku.
Gdy wróciłem do gabinetu z przyległej do niego umywalni, Eva zamrugała powiekami jak zaspane kociątko.
– Hm?
Uśmiechnąłem się, widząc, że nadal leży zwinięta w fotelu przy biurku.
– Chyba dobrze się czujesz.
– Nigdy nie czułam się lepiej. – Przygładziła dłonią włosy. – Poza tym, że na skutek pieprzenia całkiem straciłam głowę, czuję się rewelacyjnie. Bardzo dziękuję.
– Cała przyjemność po mojej stronie.
Podszedłem do niej z ciepłą wilgotną myjką.
– Czy chcesz ustanowić nowy rekord w liczbie orgazmów doznanych jednego dnia?
– Intrygująca propozycja. Chętnie z niej skorzystam.
Wyciągnęła do mnie rękę.
– O nie, maniaku. Jeśli zerżniesz mnie jeszcze raz, będę śliniącą się, zdziecinniałą idiotką.
– Daj znać, gdybyś zmieniła zamiar.
Ukląkłem przed nią i rozsunąłem jej nogi. Woskowa gładź i piękny róż; jej cipka była zachwycająca. Istna doskonałość.
Eva przyglądała się, gdy ją obmywałem. Wsunęła mi palce we włosy.
– Nie pracuj zbyt ciężko w ten weekend, dobrze?
– Jakby bez ciebie było coś do roboty – wymamrotałem.
– Śpij. Czytaj. Planuj przyjęcie.
– Nie zapomniałem. Pogadam z ludźmi dziś wieczorem.
– Och? – Jej wzrok się ożywił. Wycofałem się, nim zsunęła nogi. – Z jakimi ludźmi?
– Tymi, których chętnie poznasz.
– Zatelefonujesz do nich?
Wstałem.
– Mamy się spotkać.
– Po co?
– Żeby się napić. Spędzić czas w miłym towarzystwie.
Wróciwszy do łazienki, powiesiłem myjkę i opłukałem ręce.
Eva poszła za mną.
– W klubie?
– Możliwe. Ale raczej nie.
Oparła się o framugę i skrzyżowała ręce.
– Czy któryś z nich jest żonaty?
– Owszem. – Odłożyłem ręcznik. – Ja.
– Ach, tak. Czy będzie tam Arnoldo?
– Możliwe. Chyba tak.
– Dlaczego odpowiadasz tak lakonicznie?
– Dlaczego mnie przesłuchujesz? – spytałem, odpłacając pięknym za nadobne. Wiedziałem jednak, o co chodzi. Moja żona to zazdrosna, zaborcza kobieta. Na szczęście dla nas obojga odpowiadało mi to. Nawet bardzo.
Wzruszyła ramionami, ale był to gest defensywny.
– Po prostu chcę wiedzieć, co robisz. To wszystko.
– Jeśli wolisz, zostanę w domu.
– Nie proszę o to.
Pod oczami miała rozmazany tusz. Uwielbiałem, gdy tak wyglądała. Żadnej innej kobiecie nie byłoby z tym do twarzy.
– W takim razie, o co ci chodzi?
Prychnęła z irytacją.
– Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co macie zamiar robić?
– Sam nie wiem, Evo. Zazwyczaj spotykamy się u któregoś z nas. Popijamy sobie. Gramy w karty. Czasem dokądś wychodzimy.
– Pospacerować sobie. Grupka atrakcyjnych napalonych facetów, którym zaszumiało w głowach i chcą się zabawić.
– To nie przestępstwo. A poza tym, kto powiedział, że są atrakcyjni?
Spojrzała na mnie.
– Trzymają się z tobą. To znaczy, że są wystarczająco atrakcyjni, by się nie obawiać, że ich kompletnie zaćmisz albo tak pewni siebie, że się tym nie przejmują.
Uniosłem lewą dłoń. Krwawe rubiny w mojej obrączce zalśniły w świetle. Nigdy jej nie zdejmowałem. I nigdy tego nie zrobię.
– Pamiętasz?
– Nie niepokoję się o ciebie – powiedziała, opuszczając ręce