Название | Bajka to życie albo z jakiej jesteś bajki |
---|---|
Автор произведения | Wojciech Eichelberger |
Жанр | Языкознание |
Серия | |
Издательство | Языкознание |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788375547832 |
Chwyciła księgę i wiedziała, co robić. Znalazła skradzioną przez Złego ostatnią kartę i odczyniła moc jego odwróconych czarów. Potem go obudziła i przepędziła z ogrodu. Uciekał, aż się kurzyło!
W końcu, gdy było już bezpiecznie, ucałowała biedną mamę zaklętą w jabłonkę.
– Dziękuję, dałaś mi najlepsze jabłka, jakie miałaś.
I z całego serca zapłakała nad jej losem.
Łza to kropla ze źródła prawdy. Jabłonka poczuła się o wiele szczęśliwsza. Od tego dnia jej owoce stały się trochę słodsze, a liście bardziej lśniące.
Ahe żyła dalej. Ale jak! Dobrze, pięknie i prawdziwie. Szczęśliwie. Odtąd wiedziała, że wcale nie jest taka i że w życiu liczy się nie tylko odwaga. Choć czasem była niepewna i nieśmiała, kurczyła się w sobie i łamał jej się głos, nigdy już nie próbowała wypędzić Ehy ze swojego serca. Zawsze słuchała jej ostrzeżeń, chociaż nie zawsze się z nimi zgadzała. Eha czasami bała się życia za bardzo.
Doczekały się wreszcie pięknego domu z wygodnym łóżkiem i wesoło trzaskającym ogniem na kominku.
Zły podobno wciąż chodzi po domach i ogrodach, więc uważajcie…
Agnieszka Suchowierska: Milia nie jest jeszcze dorosła i nie potrafi posługiwać się księgą.
Wojciech Eichelberger: Tak się często w życiu zdarza, że kiedy jesteśmy jeszcze wewnętrznie niedojrzali i uzyskujemy dostęp do jakiejś tajemnicy, prawdy, nowej krainy czy też trafiamy do elitarnego towarzystwa, to przewraca nam się w głowie. Nie jesteśmy w stanie mądrze się posługiwać tą świeżo uzyskaną mocą. Milię spotyka właśnie coś takiego. Nie dotrzymuje obietnicy i dorywa się do księgi zbyt wcześnie. Zły bezwzględnie wykorzystuje takie zabawy. Podstępnie podpuszcza: „Pobaw się jeszcze tym, zrób tamto. Może czarne słońce? A czy potrafisz sprawić, żeby rzeki płynęły pod górę?”.
AS: „Czy umiałabyś zamienić się w jabłonkę?”. To prawie kuszenie Chrystusa w wersji baśniowej.
WE: Jeśli dostaniemy jakąś moc i nie będziemy umieli z niej skorzystać, czekają nas kłopoty. Bo zamiast mądrze używać tej siły w imię dobra, korzystamy z niej po to, żeby sobie poprawić samopoczucie, poczuć się kimś ważniejszym, mądrzejszym. Kimś, kto ma wpływ i władzę. Tego nie wolno robić, bo wtedy Zły uzyskuje do nas dostęp.
AS: Myślę, że ludzie w bardzo wielu sytuacjach mogą mieć takie świeżo nabyte poczucie mocy. W ciągu minuty przyszło mi do głowy przynajmniej pięć przykładów. O, choćby taki – ktoś otrzymał nagrodę i uznał, że jest w związku z tym najlepszym fachowcem.
WE: Tak się też czasem dzieje z terapeutami. Mają poczucie, że mogą wpływać na ludzi, wydobywać ich z, wydawałoby się, beznadziejnych problemów, i zaczynają sycić tym swoje ego. Wtedy chętnie wkracza w to Zły.
AS: Jeśli ktoś ma mizerne poczucie własnej wartości i rozpaczliwie, jak najszybciej próbuje je podbudować, to często stosuje wobec siebie takie tanie chwyty.
WE: Zrobi wszystko, żeby mieć satysfakcję w tym, w czym czuje się najsłabszy.
AS: Trudno się temu oprzeć. Jeśli mam świeżo nabytą siłę, aż mnie język świerzbi, żeby się pochwalić, błysnąć. Muszę uważać, żeby mi się nie przewróciło w głowie od tego, że piszę książkę ze słynnym Eichelbergerem.
WE: Czyżbyś chciała mnie zaczarować w „słynnego Eichelbergera”? To są rzeczy ryzykowne, kończą się często tak, że nagle, gdy się tego nie spodziewamy, zostajemy w coś zaczarowani. Można powiedzieć, że Milię spotyka zasłużona kara. Ma dostęp do tajemnic życia, spraw najważniejszych i zaczyna w tym nieodpowiedzialnie gmerać. To z kolei może być problem dla naukowców, na przykład genetyków, którzy uzyskali możliwość manipulowania zasadą życia, ingerowania w dobór naturalny czy nawet w ewolucję – w mechanizmy, których człowiek nie jest w stanie ogarnąć swoim umysłem. Stają się uczniami czarnoksiężnika, bawią się czymś, czego do końca nie rozumieją, i często powodują katastrofę. Ta bajka trochę do tego nawiązuje. Milia też daje się podpuścić – zamienia samą siebie w kiepską jabłonkę. Daje się złapać i nie zna zaklęcia odczyniającego zły urok. Wtedy Zły już ją ma. Bardzo często się w coś zaczarowujemy, to znaczy tworzymy jakąś iluzję na własny temat i zaczynamy się w pełni z nią identyfikować. I kiedy już to się stanie, przemieniamy się w to coś.
AS: Na przykład siedemdziesięcioletnia aktorka zamieniona pięćdziesiąt lat temu w seksbombę. Albo chory na serce sportowiec. Fanatyczny naukowiec, który stracił wrażliwość na ludzkie uczucia.
WE: Jabłonka jest tu symbolem psychicznego znieruchomienia, zastygnięcia w niereformowalnej pozie. Nam wszystkim takie „zdrewnienie” przydarza się bardzo często. Zresztą przemiana w jabłonkę to jeszcze nie jest najgorsza rzecz, jaka mogła się Milii przytrafić. Wprawdzie Milia drewnieje, ale rodzi jakieś owoce. Na ogół w bajkach zastygamy w skałę. W coś, co nie żyje ani nie ma szansy się zmienić. Bycie jabłonką jest tu karą za nieposłuszeństwo.
AS: Nie lubię słowa „kara” – wolę „następstwo, skutek, konsekwencję”.
WE: Ja też. W ostatniej chwili Milia orientuje się, jak daleko zabrnęła. Jest w pułapce i wie, że być może już nigdy się z niej nie wydostanie, bo nie zna zaklęcia. Tak często nie znamy zaklęcia…
AS: Bo odczarowanie się wymaga większego trudu niż zaczarowanie. Łatwiej wejść w rolę, niż z niej wyjść.
WE: Trudno jest wyjść z wielu ról, na przykład z roli rodzica. Kiedy nasze dzieci dorastają, zaczynają realizować swój los, my ciągle chcemy być ich rodzicami, wpływać na ich decyzje, uczestniczyć w ich życiu. Wielu rodzicom z ogromnym trudem przychodzi zrezygnowanie z tej przemijającej tożsamości.
AS: Mądrzy ludzie mówią, że nie jesteśmy naszymi rolami społecznymi.
WE: Rola społeczna nie stanowi naszej prawdziwej tożsamości. Ci ludzie mówią więcej – wszystko, co myślisz na swój temat, jest błędem. Gdy coś pomyślisz o sobie, to możesz być pewien, że nie masz racji. To wielkie pytanie: „Co jest nieprzemijającą esencją nas wszystkich?”. Właściwie odpowiedź jest jedna, tylko każdy musi ją samodzielnie znaleźć. Wszyscy mistycy mówią o tym samym, a właściwie milczą. Bo tego się nie da powiedzieć. Tu kończą się słowa.
AS: Milia chce, żeby jej życie nie było całkiem stracone. Pragnie zostawić po sobie coś dobrego. Jabłonka w ostatniej chwili wydaje na świat córeczkę i mamy kolejne pokolenie. Rodzi się nowa istota, bardzo biedna i nieszczęśliwa. Zupełnie jak małpki z eksperymentu psychologów, wychowywane przez druciane matki i karmione z plastikowej butelki.
WE: Sprawa komplikuje się dalej. Ahe ma zdrewniałą matkę, która karmi ją kwaśnymi jabłkami.
AS: Jabłonka zapewnia córeczce minimum potrzebne do życia. Często tak jest, że jeśli nie załatwimy sprawy, to ona komplikuje się bez końca.
WE: Małpka, wychowywana przez drucianą matkę, wyczuwa w sobie ukryty aspekt samej siebie. W taki sposób w Ahe rodzi się Eha…
AS: