Arabska żona. Tanya Valko

Читать онлайн.
Название Arabska żona
Автор произведения Tanya Valko
Жанр Короткие любовные романы
Серия
Издательство Короткие любовные романы
Год выпуска 0
isbn 9788376487410



Скачать книгу

rozległą świeżą bliznę.

      – Ej, co z tobą? – niepokoi się. – Chwilę cię nie widziałem, a już się zmieniłaś. – Pochyla się nade mną i patrzy głęboko w oczy z uwagą i napięciem.

      – Ładna mi chwila – mówię rozżalona. – Miesiąc to kawał czasu.

      – Dobrze, że znów jesteśmy razem. – Bierze mnie za rękę. – Chodźmy do domu. Wspólnie przygotujemy uroczystą kolację. Co ty na to?

      – Nawet lepiej, że najpierw spotkaliśmy się tutaj – stwierdzam chłodno, odsuwając się od niego. – Musimy poważnie porozmawiać.

      – Jak chcesz. O co chodzi? – pyta urażonym tonem.

      – W zasadzie nie wiem, jaki jest twój stosunek do mnie i czy masz jakieś plany na przyszłość związane z moją osobą – zaczynam.

      – No to mamy gadkę na serio – usiłuje żartować.

      – Nie kpij sobie ze mnie! – Nie wytrzymuję napięcia i łzy zbierają mi się w kącikach oczu.

      – Docia, co się dzieje? Nie owijaj w bawełnę, tylko powiedz, co ci leży na sercu. Wiesz, co do ciebie czuję, bo nie raz ci to powtarzałem i nic się nie zmieniło.

      – Tak?! Nic się nie stało, tylko że ty kopnąłeś mnie w tyłek i musiałam cię błagać o przynajmniej jedno spotkanie – pochlipuję cicho. Głupio mi się robi, bo młodzi ludzie zaczynają zwracać na nas uwagę.

      – Wiesz, jaka była tego przyczyna – szepcze rozzłoszczony. – Chciałem cię chronić, myślałem o tobie, a nie o moim złamanym sercu.

      – Ale mnie zraniłeś. Co za kretyńska postawa! – wybucham. – Dla twojego dobra obcinam ci głowę, robię dziurę w brzuchu, wyrywam serce. Ale to wszystko z myślą o tobie – parodiuję jego słowa.

      – Nie drzyj się, bo wszyscy na nas patrzą. Musisz robić scenę?! – denerwuje się. – Jeśli to ma być taka rozmowa, to ja nie chcę brać w niej udziału.

      – Tak, teraz najlepiej wycofać się rakiem. Wykorzystać niewinną dziewczynę, a potem porzucić. – Serce łomocze mi ze strachu, że on za chwilę wstanie, wyjdzie i tyle go będę widziała.

      – Słucham? – Ahmed mówi oficjalnym tonem, powoli zbierając się do odejścia.

      – Jestem w ciąży – wypalam. – I nie usunę jej. – Chowam twarz w dłoniach. – A teraz możesz już iść.

      Przy sąsiednich stolikach zapada cisza. Więc jednak podsłuchiwali. Ahmed ciężko opada na krzesło i patrzy na mnie z pobłażliwym uśmieszkiem.

      – Przecież się tego spodziewałem – dobrotliwie stwierdza. – Jestem na to przygotowany, lecz nie byłem pewien, czy ty również.

      – I dlatego mnie zostawiłeś? – Nic z tego nie rozumiem.

      – Dałem ci możliwość wyboru. Po ostatnim, dramatycznym zajściu to ty mogłaś chcieć się wycofać krabem.

      – Rakiem – poprawiam go i słyszę śmieszki za swoimi plecami.

      – Obojętnie. Nie dałaś mi szansy na uroczyste oświadczyny, więc teraz – podnosi głos na całą kawiarnię – biorę studencką brać na świadków, że chciałem się z tobą ożenić od pierwszego wejrzenia.

      Cały lokal, włącznie ze mną, wybucha śmiechem.

      – Na szczęście! – drą się młodzi ludzie, wznosząc w górę kieliszki z tanim winem. – Stary, tak trzymać! Pij, chłopie, piwko, które nawarzyłeś – słyszę jakiś męski głos.

      – Z miłą chęcią, nie mam ochoty się od tego wymigać. – Ahmed z wypiekami na twarzy odwraca się w ich kierunku.

      Trzymając się za ręce, wybiegamy na deszcz.

      – Widzisz – mówię – nie wszyscy są negatywnie nastawieni do Arabów.

      – Spróbowałbym się wykręcać albo powiedzieć ci coś nieprzyjemnego! Już widzę ich reakcję!

      – To dlatego…

      – Tak! Dlatego że cię kocham i żyć bez ciebie nie mogę. – Bierze mnie w ramiona i na środku ulicy całuje aż do utraty tchu.

      Jeszcze tego samego wieczoru jedziemy do mojego domu. Ahmeda nie widać zza bukietu szkarłatnych róż, lecz mama i tak wie, kto tam się znajduje.

      – Docia, mogłaś uprzedzić! – wykrzykuje z piskiem, wbiegając w samej halce do łazienki. – Przygotowałabym się – mówi zza drzwi.

      – Nie trzeba było, wszystko jest w porządku – zapewnia Ahmed.

      – Właśnie porządku nie ma, bo dopiero jutro mamy sprzątanie – tłumaczy się już ubrana mama, odbierając kwiaty przeznaczone dla niej. Widzę zadowolenie i rozbawienie w jej oczach. – Pan tutaj siada i włączy sobie telewizję, a my z Docią przygotujemy coś do jedzenia.

      Wychodzimy do kuchni, trzymając się pod ręce. Jak nieszczęście potrafi zbliżyć ludzi! Myślałam, że już tak bardzo oddaliłyśmy się od siebie, że nie ma możliwości na naprawę naszych stosunków. Wiem, że mama chciałaby mieć mnie na wyłączność, ale teraz w końcu zaczęła myśleć o mojej przyszłości i szczęściu. Jestem jej za to niezmiernie wdzięczna i uszczęśliwiona całuję ją w policzek.

      – Zadowolona? – pyta, ledwo przekraczamy próg kuchni. – No i co, i co?

      – Jak widzisz – odpowiadam ze śmiechem. – Ponoć od dawna już myślał, żeby się oświadczyć, tylko ten incydent trochę ostudził jego zamiary. Wiesz, omalże nie wykrwawił się na śmierć, cud, że przeżył.

      – Niepotrzebnie się tak z nim afiszowałaś, niepotrzebnie zabrałaś go do szkoły. – Matka kiwa głową na boki. – Wiesz, tutaj ludzie nie są tacy nowocześni.

      – Teraz już wiem.

      Nie będę przypominała jej własnej reakcji, bo nic mi to nie da. Teraz musimy trzymać się razem, a nie żreć między sobą.

      – Czym chata bogata. – Matka zaprasza do stołu. – Tak jak już wspomniałam, zupełnie jestem nieprzygotowana na przyjęcie gości.

      – Ale ja już nie jestem gość. – Ahmed uśmiecha się od ucha do ucha. – Jestem swój.

      Wyciąga piękne etui, wstaje i wykonuje lekki ukłon w moim kierunku.

      – Dorota, jak już ci mówiłem, planowałem oświadczyć się wcześniej, ale pewne… hmm… głupie zajścia namieszały mi w głowie i… pomieszały szyki – z wypiekami na twarzy plącze się i wymachuje rękami. – Jeśli pomimo wszystko chcesz być moją żoną, to będę zaszczycony i bardzo szczęśliwy.

      Otwiera pudełko i wyjmuje piękny błyszczący pierścionek.

      – Mam nadzieję, że pani pozwoli – zwraca się do matki.

      – A jakże – odpowiada, ledwo chwytając powietrze.

      Ma łzy w oczach. Oddaje swoją księżniczkę obcemu mężczyźnie, cudzoziemcowi i zapewne tysiące tragicznych scenariuszy krąży jej po głowie. Mnie w tym momencie nic nie może zepsuć humoru, jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Wieczór przebiega w rodzinnej i pogodnej atmosferze, nie wdajemy się w skomplikowane szczegóły, odkładając dokładne planowanie na później. Przecież sam ślub także nie może się odbyć natychmiast. Choć powinien. Musimy przesunąć go na termin zaraz po maturze, abym w ogóle została do niej dopuszczona. Dwa miesiące wytrzymamy, a i Ahmed będzie miał dość czasu na ściągnięcie wszystkich niezbędnych papierów. Nie mamy pojęcia, co będzie potrzebne, ale obawiamy się, że czeka nas sporo papierkowej roboty.

      Po raz pierwszy Ahmed oficjalnie zostaje u nas na noc.