Название | Anioły i demony |
---|---|
Автор произведения | Дэн Браун |
Жанр | Поэзия |
Серия | |
Издательство | Поэзия |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-7508-804-5 |
Robert Langdon stał obok niej i jak zwykle milczał. Przestała już się zastanawiać, kim on jest. Specjalista? Trudno o bardziej ogólne określenie. „Przyjechał tu, żeby nam pomóc ustalić, kto jest odpowiedzialny za tę zbrodnię”. Do tej pory absolutnie w niczym im nie pomógł. Jego uprzejmość i serdeczność wyglądały na szczere, ale niewątpliwie coś przed nią ukrywał. Obaj ukrywali.
Kohler znów ją zaatakował.
– Jako dyrektor CERN-u jestem odpowiedzialny za przyszłość nauki. Jeśli rozdmuchasz to do rozmiarów międzynarodowego incydentu i CERN ucierpi…
– Przyszłość nauki? – Vittoria ruszyła na niego z furią. – Naprawdę zamierza pan wykręcić się od odpowiedzialności i nie przyznać się, że ta antymateria pochodziła z CERN-u? Chce pan zignorować fakt, że przez nas życie wielu ludzi znalazło się w niebezpieczeństwie?
– Nie przez nas – odparował Kohler. – Przez ciebie. Przez ciebie i twojego ojca.
Vittoria odwróciła wzrok.
– A jeśli już mowa o zagrożeniu życia – ciągnął Kohler – to tu właśnie chodzi o życie. Sama wiesz, że zastosowanie antymaterii może mieć ogromne znaczenie dla życia na tej planecie. Jeżeli ten skandal zniszczy CERN, wszyscy na tym stracą. Przyszłość ludzkości jest w rękach takich placówek jak CERN, i ludzi takich jak ty i twój ojciec, którzy pracują, by rozwiązać problemy przyszłości.
Vittoria już wcześniej miała okazję słyszeć wykład Kohlera na temat „nauki jako boga”, i nigdy to do niej nie przemawiało. To właśnie nauka spowodowała co najmniej połowę problemów, które próbowała rozwiązać. „Postęp” to największa złośliwość Matki Ziemi.
– Rozwój nauki zawsze niesie ze sobą pewne ryzyko – argumentował Kohler. – Zawsze tak było. Czy chodziło o programy badań kosmicznych, badania genetyczne czy medycynę, wszędzie popełniano błędy. Jednak nauka musi przetrwać swoje własne pomyłki, za każdą cenę. Dla dobra wszystkich.
Vittoria nie mogła się nadziwić, że dyrektor potrafi z takim naukowym dystansem rozważać kwestie moralne. Jego intelekt najwyraźniej był oddzielony lodową barierą od duszy.
– Zatem sądzi pan, że CERN ma tak niesłychane znaczenie dla przyszłości Ziemi, iż powinniśmy być zwolnieni z moralnej odpowiedzialności?
– Nie dyskutuj ze mną o moralności. To wy przekroczyliście pewną linię, produkując tę próbkę, i naraziliście cały ośrodek na niebezpieczeństwo. Ja staram się tylko chronić posady trzech tysięcy zatrudnionych tu naukowców oraz reputację twojego ojca. Ty również powinnaś o nim pomyśleć. Człowiek jego pokroju nie zasłużył sobie na to, by pozostać w pamięci świata jako twórca broni masowej zagłady.
Vittoria poczuła, że pocisk osiągnął cel. To ja przekonałam ojca do wyprodukowania tej próbki. To wszystko moja wina!
Kiedy otworzyły się drzwi windy, Kohler jeszcze cały czas mówił. Vittoria wyszła na zewnątrz i natychmiast wyciągnęła telefon, żeby znowu spróbować się połączyć.
Jednak nadal był głuchy. Cholera! Ruszyła w kierunku drzwi.
– Vittorio, poczekaj! – Głos dyrektora brzmiał teraz astmatycznie. – Zwolnij. Musimy porozmawiać.
– Basta di parlare!
– Pomyśl o ojcu – nalegał Kohler. – Co on by zrobił w tej sytuacji.
Nie zwolniła kroku.
– Vittorio, nie byłem wobec ciebie zupełnie szczery.
Poczuła ciężar w nogach.
– Nie wiem, co sobie myślałem – wyjaśniał dalej. – Chyba po prostu starałem się ciebie chronić. Powiedz mi tylko, co chcesz zrobić. Musimy współpracować.
Vittoria zatrzymała się w połowie laboratorium, ale nie odwróciła się w jego stronę.
– Chcę znaleźć antymaterię i chcę się dowiedzieć, kto zabił mojego ojca. – Czekała na jego odpowiedź.
Kohler westchnął.
– Vittorio, my już wiemy, kto zabił twojego ojca. Bardzo mi przykro.
Teraz się odwróciła.
– Co takiego?
– Nie wiedziałem, jak ci to powiedzieć. To dość skomplikowana…
– Wiecie, kto zabił ojca?
– W pewnym sensie wiemy. Zabójca zostawił coś w rodzaju wizytówki. Dlatego właśnie sprowadziłem tu pana Langdona. Specjalizuje się on w badaniach grupy, która przyznaje się do tego czynu.
– Grupa? Organizacja terrorystyczna?
– Vittorio, przecież ukradli ćwierć grama antymaterii.
Dziewczyna przyjrzała się Langdonowi stojącemu po drugiej stronie sali. Wszystko zaczynało powoli do siebie pasować. To wyjaśnia w pewnej mierze te tajemnice. Ciekawe, że wcześniej o tym nie pomyślała. Czyli jednak Kohler wezwał odpowiednie władze. Teraz wydawało się to oczywiste. Robert Langdon był Amerykaninem – schludnym, konserwatywnym i wyraźnie bardzo bystrym. Kim innym mógłby być? Powinna była się domyślić od początku. Obracając się ku niemu, poczuła nowy przypływ nadziei.
– Panie Langdon, chcę się dowiedzieć, kto zabił mojego ojca. Chcę też wiedzieć, czy pańska agencja potrafi odnaleźć antymaterię.
– Moja agencja? – odparł wzburzonym tonem.
– Zakładam, że jest pan z amerykańskiej agencji wywiadowczej.
– Prawdę mówiąc… nie.
Kohler uznał, że pora się wtrącić.
– Pan Langdon jest profesorem historii sztuki na Uniwersytecie Harvarda.
Vittoria poczuła się, jakby ją oblano kubłem lodowatej wody.
– Wykładowca historii sztuki?
– Jest specjalistą w zakresie symboliki religijnej – westchnął Kohler. – Vittorio, uważamy, że twojego ojca zabiła sekta satanistyczna.
Wprawdzie jego słowa docierały do niej, ale nie potrafiła ich zrozumieć. Sekta satanistyczna.
– Grupa, która przyznała się do tego zabójstwa, nazywa siebie iluminatami.
Przez chwilę przenosiła wzrok z jednego na drugiego, zastanawiając się, czy to ma być jakiś niezdrowy żart.
– Iluminaci? Tak jak bawarscy iluminaci?
Kohler był zaskoczony.
– Słyszałaś o nich?
Vittoria czuła, że łzy rozczarowania gromadzą jej się tuż pod powiekami.
– Bawarscy iluminaci: Nowy Porządek Świata. Gra komputerowa Steve’a Jacksona. Połowa tutejszych techników gra w nią przez Internet. – Głos jej się załamał. – Ale nie rozumiem…
Kohler rzucił Langdonowi niepewne spojrzenie.
Ten skinął głową.
– Zgadza się. Popularna gra. Starożytne bractwo przejmuje władzę nad światem. Na poły historyczna. Nie wiedziałem, że jest znana również w Europie.
Vittoria nie posiadała się ze zdumienia.
– O czym