Название | Mądrość psychopatów |
---|---|
Автор произведения | Kevin Dutton |
Жанр | Публицистика: прочее |
Серия | |
Издательство | Публицистика: прочее |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-7758-837-6 |
– Nie mam współczucia dla tych, których operuję – powiedział mi Geraghty. – To luksus, na który po prostu mnie nie stać. Na sali operacyjnej jestem zimną, pozbawioną serca maszyną, jednością ze skalpelem, świdrem i piłą. Jeśli igrasz ze śmiercią powyżej linii wiecznej zmarzliny mózgu, emocje do niczego ci się nie przydadzą. Uczucia to entropia, źle wpływają na interesy. W miarę upływu lat udaje mi się je z sukcesem tłumić.
Geraghty jest jednym z najlepszych neurochirurgów w Wielkiej Brytanii – i choć jego słowa mogą przerażać, mają swój sens i uzasadnienie.
Gdzieś w mrocznym i niebezpiecznym zakątku mózgu kryje się psychopata postrzegany jako samotny i bezwzględny drapieżnik o zabójczym uroku. Gdy tylko słyszycie to słowo, przed oczami natychmiast stają wam obrazy seryjnych morderców, gwałcicieli i szalonych zamachowców samobójców. A gdybym odmalował to inaczej? Gdybym powiedział, że podpalacz waszego domu mógłby, w równoległym wszechświecie, zostać bohaterem, który rzucił się bez wahania w płomienie, by ratować waszych najbliższych? Albo że dzieciak czający się z nożem w ciemnościach na tyłach kina może w przyszłości używać tego narzędzia do zupełnie innych celów?
Oczywiście trudno w coś takiego uwierzyć. Niemniej to prawda. Psychopaci są nieustraszeni, pewni siebie, charyzmatyczni, bezwzględni i skupieni na celu. Wbrew powszechnemu mniemaniu niekoniecznie jednak hołdują przemocy. Choć brzmi to mało prawdopodobnie, tak właśnie jest. Albo mogłoby być. W gruncie rzeczy, jak właśnie mieliście okazję się przekonać, wszystko zależy od tego, co kryje się w szafie waszej osobowości. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że ktoś jest psychopatą albo nim nie jest. Istnieją różne obszary tego zaburzenia, przypominające trochę strefy opłat w komunikacji miejskiej. Jak zobaczymy w rozdziale drugim, niemal każdy znajdzie swoje miejsce na peryferiach psychopatii, ale tylko niewielka mniejszość ulokuje się w ścisłym centrum.
Istnieją na przykład ludzie, którzy nawet pod presją są jak skała i okazują dokładnie tyle empatii co spadająca na schronisko lawina (będziemy mieli z nimi do czynienia później, gdy przyjrzymy się bliżej środowisku handlowców i finansistów), a jednak nie zachowują się ani agresywnie, ani antyspołecznie. Co więcej, nie są też pozbawieni sumienia. Ktoś, kto posiada dwie cechy psychopatyczne, oczywiście znajduje się bliżej niebezpiecznej strefy niż ten, kto nie ma żadnej, ale daleko mu do centrum zajmowanego przez ludzi dysponujących całym arsenałem.
Nie istnieje jakaś wyraźnie wytyczona granica pomiędzy światowej klasy superpsychopatami a osobami, które są tylko trochę psychopatyczne. Podobnie jak nie istnieje ona pomiędzy tym, kto weekendami gra w golfa dla przyjemności, a powiedzmy, Tigerem Woodsem. Wyobraźcie sobie stół mikserski, pełen suwaków i pokręteł. Gdyby ustawić wszystkie na maksimum, nagranie będzie do niczego. Gdyby ich jednak użyć w ograniczonym zakresie, niektóre przesunąć bardziej niż inne – na przykład ten od nieustraszoności, skupienia, braku empatii i odporności psychicznej – zamiast seryjnego mordercy można by ukształtować wybitnego chirurga.
A to tylko jeden z zawodów, w którym psychopatyczny talent może okazać się przydatny. Są też inne. Weźmy na przykład stróżów prawa. W 2009 roku, wkrótce po opublikowaniu przez Angelę Book wyników jej badań15, postanowiłem sam spróbować swych sił na tym polu. Jeśli psychopaci, jak ustaliła, naprawdę lepiej niż normalni ludzie rozpoznają bezbronność potencjalnych ofiar, to z pewnością istnieją pozytywne przykłady zastosowania tej umiejętności. Na pewno taki talent może też działać na rzecz społeczeństwa. Olśnienie spłynęło na mnie, gdy odbierałem znajomego z lotniska. Wszyscy doświadczamy lekkiej paranoi, kiedy przechodzimy przez odprawę celną, więc wyobraźcie sobie tylko, jak byście się czuli, gdybyście naprawdę coś przemycali!
W moim eksperymencie wzięło udział trzydziestu studentów, z których połowa uzyskała wysokie wyniki w kwestionariuszu psychopatii16, a połowa niskie.
Zatrudniłem też pięciu „współpracowników”. Zadanie studentów było łatwe. Mieli zasiąść na widowni i obserwować, jak „współpracownicy” wchodzą jednymi drzwiami, przechodzą przez niewielką podwyższoną scenę, a potem wychodzą drugimi. Rzecz jasna, było pewne utrudnienie. Studenci musieli określić, kto jest winien, to znaczy wskazać tego z piątki moich „współpracowników”, który ma przy sobie czerwoną chusteczkę.
Następnie podniosłem poprzeczkę. Winny otrzymywał sto funtów. Jeśli uniknął podejrzeń, zatrzymywał całą kwotę. Ale gdy ława przysięgłych go zidentyfikowała, to znaczy po przeliczeniu okazało się, że najwięcej głosów padło właśnie na niego, oddawał pieniądze.
Kiedy „współpracownicy” przechodzili przez salę, atmosfera zaczęła się zagęszczać. Który ze studentów byłby najlepszym celnikiem? Czy drapieżny instynkt psychopaty znajdzie tu zastosowanie? A może nos ich zawiedzie?
Rezultaty były zaskakujące. Ponad siedemdziesiąt procent tych, którzy uzyskali wysoki wynik w kwestionariuszu psychopatii, prawidłowo odgadło, kto przemyca chusteczkę. W drugiej grupie – zaledwie trzydzieści procent. A zatem wyczuwanie cudzej słabości może okazać się przydatne nie tylko dla seryjnego mordercy, ale i dla służb celnych.
Psychopaci na radarze
W 2003 roku Reid Meloy17, profesor psychiatrii w School of Medicine University of California w San Diego, przeprowadził eksperyment, który ukazał drugą stronę tego równania. Otóż wiadomo, że absolutni psychopaci poza tym, że cieszą się reputacją osób potrafiących wyczuć bezbronność, wywołują w nas dreszcze. Co krok można usłyszeć wypowiedzi ludzi, którzy zetknęli się z tymi bezwzględnymi społecznymi drapieżcami, pełne takich określeń jak „włosy stanęły mi dęba” czy „dostałem gęsiej skórki”. Ale czy naprawdę coś się za tym kryje? Czy nasz instynkt potwierdzają badania naukowe? Czy my sami równie dobrze wyczuwamy psychopatów jak oni nas?
Żeby się tego dowiedzieć, Meloy zapytał czterystu pięćdziesięciu pracowników wymiaru sprawiedliwości i szpitali psychiatrycznych, czy doświadczali dziwnych reakcji fizycznych, kiedy mieli do czynienia z prawdziwymi psychopatami, czyli brutalnymi kryminalistami. Takimi, o których można by powiedzieć, że w ich wypadku wszystkie „suwaki” ustawione zostały na maksimum. Wynik nie pozostawił wątpliwości. Niemal trzy czwarte badanych potwierdziło, że czuło coś takiego, przy czym kobiety częściej niż mężczyźni (osiemdziesiąt cztery procent kobiet i siedemdziesiąt jeden procent mężczyzn), lekarze ze stopniem magisterskim lub licencjackim częściej niż ci ze stopniem doktorskim i pracownicy wymiaru sprawiedliwości (osiemdziesiąt cztery procent odpowiednio do siedemdziesięciu ośmiu i sześćdziesięciu jeden procent). Wśród przykładów znalazły się między innymi takie: „poczułem się, jakbym był obiadem”, „obrzydzenie… i fascynacja”, „miałem wrażenie, jakby dotknęło mnie zło w czystej postaci”.
Ale co my właściwie odbieramy?
W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie Meloy cofnął się do czasów prehistorycznych, by przyjrzeć się niejasnym przesłankom ewolucji człowieka. Istnieje wiele teorii wyjaśniających rozwój psychopatii w społeczeństwie ludzkim. Ale zajmiemy się nimi później, teraz skupimy się na podstawowym pytaniu. Z jakiej perspektywy ontologicznej powinniśmy rozważać ten stan? Z punktu widzenia medycyny – jako zaburzenie osobowości? A może z punktu widzenia teorii gier – jako uzasadniony krok ewolucji, strategię życiową, dającą wymierne korzyści reprodukcyjne w pierwotnym środowisku naszych przodków?
Kent Bailey, emerytowany profesor psychologii klinicznej18 na Virginia Commonwealth University,
15
Badanie trwa nadal, zbieram dane do uzasadnienia wstępnych ustaleń.
16
17
Patrz: J. Reid Meloy i M.J. Meloy
18
Patrz: Kent G. Bailey,