Na szczycie. Nieczysta gra. K.N. Haner

Читать онлайн.
Название Na szczycie. Nieczysta gra
Автор произведения K.N. Haner
Жанр Эротика, Секс
Серия
Издательство Эротика, Секс
Год выпуска 0
isbn 978-83-8083-614-3



Скачать книгу

mamo. Co tu robisz? – spytałam bezmyślnie. W końcu to mój ślub i wesele, więc w sumie co się dziwić, że przyjechała. Ale mogła mnie chociaż uprzedzić.

      – No jak to: co? Przyjechałam cieszyć się twoim szczęściem! – odpowiedziała entuzjastycznie i pocałowała mnie w oba policzki. Skrzywiłam się, bo nie robiła tego od lat.

      Sed dalej stał jak wryty i chyba zaniemówił.

      – Byłaś na ślubie?

      – Nie zdążyłam dojechać, ale na weselu będę tańczyć do białego rana! – Spojrzała na Sedricka, chwyciła go za dłoń, po czym zaczęła imitować jakiś durny, niby-elegancki taniec.

      – Dzień dobry, Fiono! – Mój cudowny mąż odzyskał język w gębie i nawet ucałował matkę w dłoń.

      O cholera! Zachciało mi się śmiać.

      – Och, Sedricku, tak się cieszę, że wszedłeś do naszej rodziny! – wypaliła moja matka, a my popatrzyliśmy po sobie. Ona to miała tupet! Zupełnie nie wiedziałam, o czym miałam z nią rozmawiać. Przyjechała się tu lansować czy co? Najeść się i napić za darmochę?

      – Miałaś już okazję rozmawiać z Jamesem? – spytał nagle Sed, a ja miałam ochotę go kopnąć. Nie wypadało mi jednak kopać męża na oczach tych wszystkich ludzi, więc uszczypnęłam go dyskretnie w tyłek, chyba z całej siły, a on ani drgnął. Uśmiechał się szyderczo i patrzył na reakcję mojej matki.

      – Z kim? – spytała niczego nieświadoma matka, a ja wiedziałam, że będzie afera.

      O rany, nie chciałam na to patrzeć. Sed nawet nie zdążył odpowiedzieć, gdy wszyscy usłyszeliśmy zza pleców:

      – Ramona?! – głos mojego ojca.

      O ja pierdolę! Wszyscy troje odwróciliśmy się jak na rozkaz. Sed uśmiechnął się szeroko, ja miałam ochotę uciec, ale moja matka chyba jeszcze bardziej. Zrobiła się blada jak ściana, a mój tata wcale nie prezentował się lepiej. Oboje wyglądali, jakby zobaczyli ducha.

      – Może zostawmy ich samych – powiedział Sed, czując zapewne to samo, co ja.

      Między tymi dwojgiem nadal był ogień i tyle niedokończonych spraw. Boże, oby z tego nie było jakiegoś dramatu. Ojciec ruszył w naszą stronę, patrząc jedynie na moją matkę. Ona też jakby widziała tylko jego.

      – James… – pisnęła cicho, a on chwycił jej dłoń i delikatnie pocałował.

      Oho! Trzeba się ewakuować.

      – Nie miałem pojęcia, że tu będziesz – odpowiedział ojciec i spojrzał na mnie karcąco.

      Że co? Przecież ja nie wiedziałam, że ona tu będzie. Nie no! Jak zawsze, moja wina.

      – Mogę powiedzieć to samo… – Z twarzy mojej matki odpłynęła cała krew. Widziałam, jak ciężko oddycha, a tętnica na jej szyi omal nie wybuchła.

      – No cóż, nie mogłem opuścić ślubu mojej córki. – Ojciec podkreślił fakt, że o wszystkim wiedział.

      Matka zrobiła się jeszcze bardziej blada, mimo że nie wiedziałam, jak to możliwe, i nagle osunęła się na ziemię.

      – Boże, mamo! – krzyknęłam i chciałam ją złapać, jednak Sed był szybszy. Uratował ją od gruchnięcia na drewniany podest i szybko zaniósł do domu. Ojciec pędził za nami jak poparzony, ale w progu zatrzymał mnie na chwilę.

      – Dlaczego mi nie powiedziałaś? – warknął. Był chyba wściekły, zafascynowany i zakłopotany jednocześnie.

      – Tato, ja nie wiedziałam, że ona będzie. Nie potwierdziła przybycia! – pisnęłam w obronie.

      – Nie widziałem jej na ślubie. – Oparł się o framugę i oddychał głęboko.

      Nie widziałam go jeszcze w takim stanie. Boże, on nadal ją kochał.

      – Bo zjawiła się podobno dopiero przed chwilą. Tato, ja naprawdę nie…

      – Wiem, Rebeko. – Objął mnie i pocałował w policzek. – Postaramy się nie zepsuć ci tego dnia. Obiecuję! – Uśmiechnął się lekko i popędził do pokoju, gdzie Sed zaniósł moją matkę.

      Zemdlała! Kurwa mać! Zemdlała, widząc mojego ojca. No tego to jeszcze nie było. Byłam kompletnie rozbita i nie wiedziałam, co mam myśleć. A jeśli to wszystko skomplikuje? Przecież ojciec ma Alice i dziewczynki, i Taylera. Boże, ale ewidentnie było czuć, że ten żar między nimi mimo tak długiego czasu jeszcze nie wygasł. Cholera jasna!

      Poszłam za ojcem, by sprawdzić, co z matką, i po drodze wpadłam na Ericka.

      – Mała, powinniście już być na parkiecie! – Próbował zaciągnąć mnie w stronę głównego namiotu.

      – Przeproś gości, ale mamy jeszcze opóźnienie – odpowiedziałam zdenerwowana, a on od razu to wyczuł.

      – Stało się coś? – Wziął mnie na bok.

      – Tak. Moja matka tu jest i właśnie spotkała się z moim ojcem… – odpowiedziałam, patrząc na drzwi saloniku, w którym byli teraz wszyscy troje z Sedem.

      – Chyba nie będziesz się tym teraz przejmować? – Erick skrzywił się, jakby nic nie rozumiał.

      – Jak mam się nie przejmować? To moi rodzice!

      – Nie zaprzątaj sobie nimi głowy, mała. To twój dzień i nic nie powinno ci go zepsuć. Nawet jakieś niewyjaśnione sprawy twoich starych! – Objął mnie pocieszająco.

      – Ona zemdlała, gdy go zobaczyła – powiedziałam cicho, jakby sama do siebie.

      Erick spojrzał na mnie i siłą wyciągnął z domu. Zaprowadził za scenę, na której ma grać zespół, i spytał:

      – A co z tą piosenką dla Seda?

      Skrzywiłam się. Skąd on wiedział? To miała być niespodzianka i mówiłam o niej tylko… Trey! Zabiję go kiedyś, jak Boga kocham!

      – No mam słowa i zagram na fortepianie – odpowiedziałam, będąc myślami gdzie indziej.

      Nie chciałam nikogo postawić w niezręcznej sytuacji i było mi strasznie głupio, że tak wyszło. Mogłam matce powiedzieć, że odnalazłam ojca, i nie byłoby tej całej afery. Westchnęłam głośno i oparłam się o ściankę, która była na tyle niestabilna, że prawie wywaliłam się na trawnik. Erick uratował mnie, podając dłoń, i pomógł mi utrzymać równowagę.

      – Mam świetny pomysł na tę piosenkę! Chodź! – Pociągnął mnie za sobą w jeszcze bardziej ustronne miejsce, a ja kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodziło.

      Wesele powinno zacząć się już ponad godzinę temu, ale goście na szczęście się nie nudzili. Mieli do dyspozycji cały szwedzki stół, parkiet oraz resztę ogrodu. Widziałam, że niektórzy już mieli nieźle w bani i chyba było im już wszystko jedno. Trey z Simonem zabawiali resztę towarzystwa razem z Julką i Ryu, który w małym fraku wyglądał po prostu rozbrajająco. Przeszliśmy do miejsca, gdzie był cały sprzęt grający, i Erick w końcu mi wyjaśnił, o co mu chodziło. Byłam zachwycona jego pomysłem i wiedziałam, że Sed będzie równie zachwycony, albo i bardziej. Ustaliliśmy szczegóły, jednak nie było czasu na jakieś próby, więc postanowiliśmy iść na żywioł. Wróciliśmy do gości, Sed też na szczęście wrócił, ale widziałam, że się wkurzył na widok mnie i Ericka. O matko! Podeszłam do niego i uwiesiłam mu się wymownie na szyi. Erick poszedł do Jess, która właśnie objadała się naszymi weselnymi babeczkami z kremem. Zaśmiała się głośno, wtedy on lekko popchnął jej głowę, a ona ubrudziła sobie cały nos kremem i zaczęła go jak zawsze opierdalać.

      –