.

Читать онлайн.
Название
Автор произведения
Жанр
Серия
Издательство
Год выпуска
isbn



Скачать книгу

by mu pomóc. Zależało mi na nim, bo on przecież był częścią zespołu. Był częścią naszej rockowej rodziny.

      – Nie chcę ci psuć tego dnia, mała.

      – Ale powiesz mi jutro?! – Nie odpuszczałam.

      – Kiedyś ci powiem! – zbył mnie i wszedł do łazienki. Ja za nim.

      – Nicki, a co z tym wiadrem sików? – zmieniłam temat.

      – Wlej Erickowi do wanny! On wygrał! – Nicki roześmiał się i zrzucając prześcieradło z bioder, wszedł pod prysznic.

      W sumie nawet się go nie krępowałam.

      – Sed też brał w tym udział?! – zapytałam ciekawa.

      – Chyba tak! Pamiętam jedynie, że przegrałem i musiałem zrobić striptiz! – Pokazał, bym podała mu ręcznik. Błyskawiczny ten prysznic. Nie trwał dłużej niż minutę.

      – Jedziesz do Sandry?

      – Tak. Nie mam zamiaru się z nią kłócić i bezsensownie dąsać… – Wytarł swoje czarne włosy, które śmiesznie się roztrzepały.

      – Dobra, to ja idę budzić Ericka, by jechał do Jess. Nie spóźnijcie się na ślub! – Cmoknęłam Nickiego w policzek i chciałam wyjść.

      – Reb, dziękuję… – powiedział nagle.

      Spojrzałam na niego zaskoczona.

      – Za co?

      – Po prostu… – odpowiedział i przytulił mnie po przyjacielsku.

      – Nie ma za co, Nicki. Po to są przyjaciele, prawda?! – Uśmiechnęłam się do niego i poklepałam po nagich plecach. Zależało mi na nim jak na kimś bliskim. Tak samo jak na każdym z chłopaków z zespołu czy na moim kochanym Treyu.

      – Idź szukać Waltera.

      – Właśnie taki mam zamiar! – Wróciłam do pokoju i wzięłam wiaderko ze sobą.

      – Będziesz śliczną panną młodą, Reb! Naprawdę wszyscy się cieszą z waszego ślubu!

      – Dzięki, Nicki! Do zobaczenia! – odpowiedziałam, zostawiłam go i skierowałam się do sypialni, w której spał Erick.

      Był sam, więc weszłam po cichu i ruszyłam do łazienki, gdzie do wanny wylałam ohydną zawartość wiaderka i wrzuciłam je do środka. Narobiłam przy tym sporego hałasu. Erick zerwał się z łóżka i w samych majtkach przybiegł do łazienki. Stanął w progu, był cudownie zaspany, a mnie zaparło dech w piersi. Boże!

      – Wasza łazienka jest zajęta? – zapytał niewyraźnie. Chyba nie był za trzeźwy, ale mimo to wyglądał nieziemsko seksownie. Kurwa! Tak dawno nie widziałam go prawie nagiego. Moje myśli niczego mi nie ułatwiały i zapuszczały się w rejony, w które nie powinny.

      – Wręcz przeciwnie. Przyniosłam ci twoje wczorajsze trofeum! – Przypomniałam sobie, po co do niego przyszłam. Nagle uświadomiłam sobie, że nie chciałam na niego krzyczeć, tylko sobie popatrzeć na to, jak na przykład bierze prysznic. „Reb, kurwa! O czym ty myślisz?!” – zganiłam się w duchu.

      – A, dziękuję bardzo! Podobno wygrałem! – Roześmiał się i wszedł do środka. Ten cudowny dźwięk sprawił, że cała złość na niego momentalnie mi przeszła.

      – Mam ci pogratulować tego, że zasikałeś cały taras?! – Uniosłam brew, udając oburzoną.

      – Ja?! Ja właśnie nie zasikałem! Wygrałem, czyli trafiałem najwięcej! – Erick nagle podszedł zadowolony i objął mnie.

      Jezu! Dlaczego takie myśli musiały dopaść mnie w dniu mojego ślubu?

      – Niech ci będzie, a teraz powiedz: o co poszło wczoraj z Jess i Sandrą? – Starałam się jakoś opanować. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Erick nigdy nie będzie mi obojętny, ale to nie był dobry czas na analizowanie tego wszystkiego.

      – A, to nic poważnego! Jess jest przewrażliwiona na temat swojego wyglądu. Nicki zażartował, że jeśli będzie jadła pączki, to się zrobi okrągła jak pączek… – Erick wywrócił oczami i spojrzał na mnie. Chyba nieźle wczoraj zabalowali, bo trzeźwy to on na pewno nie był.

      – Nie jedziesz do niej? – zapytałam niepewnie.

      – A po co? Pofocha się trochę i jej przejdzie. Nie będę jej za każdym razem głaskał po główce i mówił „Nie, kochanie, nie będziesz wyglądać jak słoń”. W końcu jest w ciąży, urośnie jej brzuch i musi to zaakceptować…

      Irytacja w jego głosie była bardzo wyraźna.

      – Przecież nic po niej jeszcze nie widać!

      – No właśnie! A ona już przeżywa! O Boże, rozstępy! O Boże, ale jestem gruba! Nasłuchałem się tego przez dwa dni i już mam dość…

      – Dasz radę, Erick. Wiesz, jaka ona jest! – Spojrzałam na niego wesoło.

      – Czasami mam wrażenie, że w ogóle jej nie znam, Reb. Ma takie humory, że ty przy niej to pestka… – odpowiedział i spojrzał na mnie tak intensywnie, że zaparło mi dech w piersi.

      – Ale ją kochasz, prawda? – zapytałam cicho. Tak bardzo chciałam, by był szczęśliwy, a widziałam, że było zupełnie odwrotnie. To wszystko chyba go przerastało, a ślub mój i Seda dodatkowo go dołował.

      – Pewnie, że tak! – odpowiedział jakby w złości i puścił mnie.

      „Cholera, powiedziałam coś nie tak?” – zastanawiałam się.

      – Wytrzeźwiejesz do ślubu? – zapytałam, bo doskonale wiedziałam, że Erick już nie chciał ze mną rozmawiać. Powstał między nami mur. Nigdy wcześniej tego nie czułam. To było bardzo dziwne i nieprzyjemne uczucie.

      – Nie martw się. Jestem świadkiem, nie nawalę… – Erick nawet na mnie nie patrzył. Dotarło do mnie, że powinnam dać mu spokój.

      – To do zobaczenia… – odpowiedziałam cicho, wyszłam z łazienki, a następnie poszłam do mojej sypialni. Nie wiedziałam, jak powinnam z nim rozmawiać. Nie widzieliśmy się dwa tygodnie, ale rozmawialiśmy kilka razy przez telefon i wydawało mi się, że wszystko było w porządku. Myślałam, że Erick cieszy się z dziecka, że układa się między nim a Jess. Kurwa, no! Akurat tamtego dnia powinnam myśleć tylko o sobie i Sedzie! O nikim innym!

      Wzięłam się w garść i gdy tylko zobaczyłam śpiącego Sedricka, zrobiło mi się lepiej. Za kilka godzin ten cudowny facet miał zostać moim mężem. Wskoczyłam jeszcze na chwilę do łóżka, by z nim poleżeć. Plan był taki, że Sed razem z chłopakami mieli jechać na miejsce wcześniej, a my, dziewczyny, miałyśmy się szykować w domu. Zobaczyć go miałam dopiero przed ołtarzem i nie mogłam się tego doczekać. Objęłam go mocno, wtuliłam się w jego plecy, a po chwili lekko przysnęłam.

      – Milutko… – obudził mnie głos Seda.

      Nadal byłam do niego przytulona, ale dłoń bezwiednie trzymałam na jego porannym wzwodzie. Nie otwierałam oczu, ale uśmiechałam się szeroko.

      – A za kilka godzin będę to mogła robić na legalu… – Przeciągnęłam się i spojrzałam na Seda.

      On patrzył na mnie, opierając się o wezgłowie łóżka, był nagi i cholernie napalony.

      – Nie mam nic przeciwko, byś ostatni raz zrobiła to nielegalnie, maleńka… – Podciągnął mnie do siebie i pocałował. Namiętnie i mocno, tak jak najbardziej lubiłam.

      – W domu jest za dużo ludzi. Zaraz nam ktoś wlezie… – starałam się opierać. Też miałam na niego straszną ochotę, ale znając nasze szczęście,