Название | W kręgach władzy. Władza absolutna |
---|---|
Автор произведения | Remigiusz Mróz |
Жанр | Крутой детектив |
Серия | W kręgach władzy |
Издательство | Крутой детектив |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-8075-586-4 |
– Przestań pierdolić – rzucił. – I mów, dlaczego na mnie stanęło?
Olaf obrócił swój wózek w kierunku ław rządowych.
– Co obiecała wam w zamian Teresa? – dodał Patryk.
– Nic.
– Więc dlaczego się…
Urwał, w końcu uzmysławiając sobie, w czym rzecz. Po raz kolejny w poskładaniu wszystkich elementów w logiczną całość pomogły mu słowa żony. Milena jednak nie miała racji co do tego, że to Swoboda chciała odsunąć go na boczny tor.
Zamierzali to zrobić wszyscy inni, a ona jedynie im uległa.
Rzeczywiście w tej chwili był najpopularniejszym politykiem w kraju. Nie dość, że dysponował ogromną platformą w mediach społecznościowych, to jeszcze zaskarbił sobie mnóstwo sympatii po wypadku samochodowym. Ludzie śledzili jego rekonwalescencję, kibicowali mu, niemal na własnej skórze odczuwali jego żal po tym, jak premierostwo przeszło mu koło nosa. A ci, których do siebie nie przekonał, zaczęli patrzeć na niego przychylnym okiem po tym, jak ujawnił kilka kompromitujących rząd faktów.
W nadchodzących wyborach miał być lokomotywą wyborczą Unii Republikańskiej. Kandydatem na premiera, który sprawi, że partia wygra w cuglach.
Pozostałe ugrupowania mogły temu zapobiec tylko przez wypchnięcie go do Pałacu Prezydenckiego. W takiej sytuacji musiałby wyrzucić legitymację partyjną do kosza, zachowywać pozory bezstronności i nie włączać się w kampanię.
Swoboda namaściła go na marszałka nie dlatego, że bała się o swoją pozycję. Przehandlowała go, by partia już teraz przejęła jedno centrum władzy.
– Jakie było wasze ultimatum? – spytał Hauer. – Prezydentura dla UR, pod warunkiem że to ja trafię na Krakowskie Przedmieście?
Milczenie Olafa było wystarczającą odpowiedzią.
– Teresa dostała, co chciała, a w dodatku sama powalczy o premierostwo – dodał Patryk. – Tak to wygląda, co?
– Liczy się to, że się dogadaliśmy.
– Z nią tak – odparł cicho Hauer. – Ze mną nie.
– Zapewniała, że ma twoją zgodę.
– Nie grałeś z nią nigdy w pokera. Nie masz pojęcia, jak dobrze blefuje.
Gocki wyraźnie się spiął.
– Teraz to i tak bez znaczenia – zadeklarował. – Jeśli się wycofasz, wbijesz nóż w plecy nie tylko jej, ale sobie i całej partii.
Z pewnością tak by się stało. Jedyną zaletą takiego rozwiązania byłoby to, że mógłby próbować dowiedzieć się, na co trafił Bianczi i dlaczego zginął. W Pałacu Prezydenckim tego nie zrobi. Wszystkie służby odpowiadały przed ministrem spraw wewnętrznych i premierem, jako prezydent Patryk nie będzie miał żadnego pola manewru. W dodatku znajdzie się na świeczniku, więc jakiekolwiek działania na boku nie pozostaną niezauważone.
– Naprawdę jesteś gotów doprowadzić do skandalu? – spytał Gocki.
– Nie.
– Więc zasuwaj naprzód i…
– Ale nie mam też zamiaru zostać marszałkiem – uciął Hauer, podjeżdżając bliżej. – A co istotniejsze, ty pomożesz mi w wycofaniu się.
Zwątpienie natychmiast pojawiło się na twarzy Gockiego, ale Patryk przypuszczał, że za moment zniknie. Wystarczyło, by przedstawił przewodniczącemu WiL-u plan, który wiązałby się z korzyściami politycznymi dla niego i jego partii.
Czasu było niewiele, ale rąk do pracy nie brakowało. Hauer sięgnął po komórkę, napisał wiadomość Mil, a zaraz potem zaczął tłumaczyć Olafowi, na czym polega jego pomysł. Przerwał tylko na moment, by zerknąć na odpowiedź żony.
„Okej”.
Tyle wystarczyło, by miał pewność, że zrobi to, co zaproponował. Nie musiał niczego tłumaczyć, nie musiał przekonywać jej, że ma rację. Żyli w osobliwej symbiozie na tyle długo, by Milena od razu zabrała się do działania.
Jedyny znak zapytania stanowiła reakcja Gockiego. Mógł upierać się przy swoim, starając się w ten sposób ugrać nieco więcej, niż Hauer mu proponował. Ostatecznie jednak tego nie zrobił, być może ze względu na naglący czas – i fakt, że układ był dla niego opłacalny.
Uścisnęli sobie ręce, a potem Olaf oddalił się w kierunku ciemnego saloniku. Krótkie spotkanie Konwentu Seniorów było jedynie formalnością. Przedstawiciele klubów i kół mieli ustalić porządek obrad, a potem na sali miał dokonać się wybór marszałka.
Tyle że jeśli wszystko pójdzie po myśli Hauera, rezultat będzie inny.
Patryk zajął miejsce za ostatnimi ławami poselskimi i cierpliwie czekał na wieści z kuluarów. Zgodnie z jego przypuszczeniami członkowie Konwentu szybko wrócili na salę plenarną.
Na dobrą sprawę nie mieli nad czym debatować.
Obserwował Swobodę, kiedy ta zajmowała fotel marszałka. Posłała mu długie, krytyczne spojrzenie, a on miał wrażenie, że po raz pierwszy odbiera od niej tak wrogi sygnał.
Nie potrzebowała wiele, by zrozumieć, że to on na ostatniej prostej wykoleił cały jej plan.
– Otwieram posiedzenie – oznajmiła, po czym trzykrotnie uderzyła laską marszałkowską o podłogę. Czym prędzej załatwiła pozostałe formalności, powołując sekretarzy i oznajmiając, którzy jako pierwsi będą pełnić swoją funkcję.
Potem zrobiła pauzę i nabrała głęboko tchu. Przez chwilę się namyślała, a kiedy jej wzrok uciekł w kierunku wymierzonych w nią z galerii kamer, Patryk zrozumiał, że zastanawia się, jak najlepiej rozegrać tę sytuację. Nie miała wiele czasu do namysłu – i na jej miejscu niejeden polityk z pewnością pokierowałby się emocjami. Teresa była jednak w polityce zbyt długo, by stracić orientację.
– Jak państwo wiedzą, jeszcze przed momentem wydawało się, że w trakcie tego posiedzenia wybierzemy nowego marszałka sejmu, który tymczasowo będzie pełnić obowiązki prezydenta – podjęła.
Po sali jak infekcja rozeszły się niewyraźne szepty. Ostatnią rzeczą, jakiej spodziewali się posłowie, było to, że po dogadaniu się wszystkich klubów pojawi się jakaś komplikacja.
– By ustalić porządek obrad, zebrał się Konwent Seniorów – kontynuowała Teresa. – Jednak to, co miało być jedynie formalnością, stało się problemem.
Przeniosła wzrok na Olafa Gockiego, który właśnie zajmował miejsce obok Hauera. Tyle wystarczyło, by Patryk wiedział, że wszystko poszło po jego myśli. Milena zadziałała równie szybko jak on, ale tak naprawdę to dopiero teraz miała na dobre zabrać się do roboty.
– W trakcie obrad pojawił się sprzeciw co do porządku dziennego, wniesiony przez jednego z posłów – dodała Swoboda. – Jak państwo wiedzą, uniemożliwia to przyjęcie jednolitej opinii Konwentu.
Było to dość skuteczne, choć rzadko używane narzędzie, dzięki któremu opozycja mogła torpedować prace sejmu. Właściwie stanowiło jedną z najbardziej efektywnych metod obstrukcji parlamentarnej – członek Konwentu Seniorów mógł zgłaszać sprzeciw co do każdego punktu porządku dziennego, a marszałek miał obowiązek poddać wszystkie pod głosowanie w sejmie.
Tym razem jednak nie chodziło o paraliżowanie działania rządu, ale o zyskanie nieco czasu.
– Brak