Wesele. Stanisław Wyspiański

Читать онлайн.
Название Wesele
Автор произведения Stanisław Wyspiański
Жанр Драматургия
Серия
Издательство Драматургия
Год выпуска 0
isbn 978-83-8119-012-1



Скачать книгу

Rachel poswywoli,

      no, pan się mną żydem brzydzi

      a ją to pan musi uszanować:

      ona się ojca nie wstydzi

       PAN MŁODY

      przyszła pani z nami potańcować;

      jeśli pani szuka parki,

      przygarniemy ją w noc ciemną.

      Tam są tańce, – tam są grajki

      a tu zastaw gospodarski

      SCENA 19. PAN MŁODY, RACHEL

       RACHEL

      ensemble, jak z feerji, z bajki,

      ach ta chata rozśpiewana,

      jakby w niej słowiki dźwięczą

      i te stroje ukąpane tęczą.

       PAN MŁODY

      ma pani słuszność, ćmy brzęczą

      najwięcej wokoło świec;

      gdzie błyska, muszą się zbiedz

       RACHEL

      zlatują się w dobrej wierze,

      na oślep, serdecznie, szczerze;

      nie domyślają się wcale,

      że ich tam czeka ogarek,

      co im będzie skrzydła piec

       PAN MŁODY

      na skrzydłach pani tu przyszła

       RACHEL

      na skrzydłach myśl moja zwisła:

      szłam przez błoto po kolana

      od karczmy aż tu do dworu; —

      ach ta chata rozśpiewana,

      ta roztańczona gromada,

      zobaczy pan, proszę pana,

      że się do poezyi nada,

      jak pan trochę zmieni, doda

       PAN MŁODY

      Tak to czuję, tak to słyszę:

      i ten spokój, i tę ciszę,

      sady, strzechy, łąki, gaje,

      orki, żniwa, słoty, maje.

      Żyłem dotąd w takiej cieśni,

      pośród murów szarej pleśni:

      wszystko było szare, stare

      a tu naraz wszystko młode,

      znalazłem żywą urodę,

      więc wdecham to życie młode;

      teraz patrzę się i patrzę

      w ten lud krasy, kolorowy,

      taki rzeźki, taki zdrowy, —

      choćby szorstki, choć surowy.

      Wszystko dawne coraz bladsze,

      ja to czuję, ja to słyszę,

      kiedyś wszystko to napiszę;

      teraz tak w powietrzu wiszę

      w tej urodzie, w tem weselu;

      lecę, jak mnie konie niosą, —

      od miesiąca chodzę boso,

      odrazu się czuję zdrowo

      chadzam boso, z gołą głową;

      pod spód więcej nic nie wdziewam,

      odrazu się lepiej miewam.

      SCENA 20. PAN MŁODY, RACHEL, POETA

       POETA

      Panna młoda jakieś słówko

      ma do ciebie

       PAN MŁODY

       rzucam damę,

      muszę służyć mojej pani

       RACHEL

      Może słóweczko z wymówką,

      bo coś na mnie kiwa główką

       POETA

      takie tam drobnostki same

      SCENA 21. RACHEL, POETA

       RACHEL

      A pan mi zostawia siebie

       POETA

      pani mnie interesuje

       RACHEL

      ja się patrzę i miarkuję

       POETA

      tak od pierwszego spojrzenia

       RACHEL

      ach myśli pan, tak zniechcenia

       POETA

      trzask gromu

       RACHEL

       spudłować można

       POETA

      Otóż panienko wielmożna:

      miłość, Amor, strzała złota

       RACHEL

      Amor, Amor, bóg bożyszcze

      rzuca się na pastwę oślep

      i woła:

      i zapalę i zniszczę

       POETA

      Bellerofon leci oklep.

      Pani poezyą przesiąkła;

      Ledwo słówek parę brząkła

      Muza pani, – a już błyski

       RACHEL

      pan sądzi, że koniec bliski;

      że mnie porwie Amor-bożek

       POETA

      oto od stóp główy do nożek

      Galatea

       RACHEL

       co, ja nimfa?

      Tosamo mi właśnie powtarza

      pewien koncypient jurysta

       POETA

      więc go pani zaniedbuje,

      że to człowiek pracy

       RACHEL

       limfa:

      to jest taki, jak się zdarza

      zbyt często, co tylko powtarza,

      co kto drugi gdzie umieści

      w poezyi albo w powieści;

      nie indywidualista

       POETA

      Pani żąda z pierwszej ręki

       RACHEL

      jak od kwiatów, od jabłoni,

      od chmur, słońca, żabek, gadu,

      jak od kwitnącego sadu; —

      cała ta poezya co goni

      w powietrzu, którą wichr miata,

      która co dnia świeża wzlata,

      z wszystkiego