Название | Ciała zdruzgotane, ciała oporne |
---|---|
Автор произведения | Отсутствует |
Жанр | Языкознание |
Серия | |
Издательство | Языкознание |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-64703-81-2 |
Ciało komunizmu to zatem nieludzka forma suwerenności. Autor Skóry, podkreślając raz po raz estetyczny wymiar tego porządku wcielenia (który jest tu zaledwie wstępnym warunkiem realnej przemocy), pokazuje, że w zarządzanym przez terror świecie komunizm okazuje się ukonstytuowany na zakazie antropologicznego samostanowienia:
W tym krajobrazie przybierał wyraz tego, kto zatracił się w bezmiernej samotności. Co więcej to on właśnie nadawał temu krajobrazowi samotniczy charakter. Był to pierwszy istniejący w swej pojedynczości człowiek, którego spotkałem w Rosji sowieckiej, gdzie samotność stanowi kosztowną przyjemność, jest terminem opisującym burżuazyjne zepsucie i intelektualny aspekt zerwania z marksizmem80.
Tak Malaparte przedstawia jednego z napotkanych w Moskwie działaczy partyjnych. Tak też pokazuje swoje rozczarowanie sowieckim modelem rewolucji, w której afektywny eksces ludu zostaje przechwycony przez pustą formę symboliczną władzy podatną na pokusę bezgranicznego gwałtu81. Fałsz kolektywizmu, który wyłącznie eskaluje przemoc w imię utrzymania w ryzach zbiorowości, zostaje przez pisarza opisany nie tylko jako degeneracja polityczna, ale również ontologiczna. Zorganizowany odgórnie kolektyw stanowi więc odwrotność wspólnoty, ponieważ uniemożliwia, a co więcej unieważnia ludzkie jednostkowe doświadczenie.
W tekstach Malapartego można odnaleźć tę tęsknotę za komunistyczną suwerennością wspólnoty, choć – uczciwie trzeba przyznać – ta nostalgia podminowana jest sarkazmem i dystansem. Figurą nawracającą w tekstach Malapartego z wielką częstotliwością jest, jako się rzekło, ironia. Stanowi dla autora zabezpieczenie przed egzystencjalną i historiozoficzną rozpaczą, ale przede wszystkim pozwala dostrzec logikę mechanizmów kierujących historią. Widać to szczególnie wyraźnie, kiedy Malaparte atakuje społeczeństwo burżuazyjne, oskarżając je o zabójczą hipokryzję. Pokój, który miał być w zamierzeniu instancją sankcjonującą ład świata mieszczańskiego, staje się swoim szyderczym odwróceniem, maską skrywającą cynizm wyrosły z obojętności wobec ludzkiego cierpienia. Wolność i sprawiedliwość utopione w magmie pozorów i fikcji działania przeobrażają się we własne przeciwieństwo, czyli życie będące fałszywą odpowiedzialnością jednostki tylko za samą siebie. Historyczny moment zerwania mieszczańskiej logiki historii przynosi inną teleologię, poprzez którą martwi i żywi mogą odzyskać utracone miejsca w opowieści, dotąd budowanej przez zwycięzców, i nasycić je życiodajnym afektem. Ironia nie jest więc dla Malapartego jedynie tekstową czy intelektualną figurą, lecz okazuje się przede wszystkim narzędziem politycznym, dzięki któremu można w samym języku odwrócić i przemieścić dominujące w społeczeństwie narracje. Z tej perspektywy widać wyraźnie, że jednostkowość, o jakiej mówi i marzy Malaparte, jest oparta na doświadczeniu wyrastającym z kryzysu zbiorowej świadomości nowoczesnego mieszczaństwa i ze sprzeciwu wobec burżuazyjnego modelu pojmowania zjawisk historycznych. Z kolei permanentne stosowanie ironicznej inwersji pokazuje procesualność każdego doświadczenia społecznego i ostatecznie uniemożliwia jego „krzepnięcie”82. Dotyczy to także zbiorowości, która – zgodnie z tym, co mówił Nancy – może odnosić się do świata jedynie we własnym „stawaniu się”, w ciągłej metamorfozie, przekształcaniu nie tylko własnej świadomości, lecz również symbolicznego uniwersum realizującego się dzięki byciu-we-wspólnocie.
Ironiczna ambiwalencja napędzająca u Malapartego pasję pisania dotyka antropologicznej granicy komunizmu, czyli stosunku do śmierci:
W doskonałym społeczeństwie komunistycznym nic nie może przypominać o śmierci. Śmierć jest wynalazkiem kapitalistycznym, wynalazkiem filozofii burżuazyjnej. Komunistyczne społeczeństwo musi wydostać się z niewoli śmierci. Śmierć stanowi dziedzictwo wieków burżuazyjnego obskurantyzmu, tradycji, fałszywej filozofii kapitalistycznej. W sowieckim teatrze, kinie czy cyrku żadnej aluzji do śmierci, tylko gloryfikacja życia – oto sztuka sowiecka83.
Ten odwrót od śmierci równa się utracie zasady rzeczywistości. Komunizm sowiecki z progresywnej utopii staje się iluzją niewyczerpywalnego aktywizmu i mitologią równości, fałszem zideologizowanego życia, które nie podlega żadnemu krytycznemu wglądowi, żadnej rewizji. Podobnie dzieje się wtedy, gdy Malaparte przygląda się komunistycznej twarzy (pamiętając o swej analizie twarzy Stalina), odsłaniającej zasady i relacje między reprezentacją a życiem. Najciekawsza w tym fragmencie rozważań jest właśnie niemożliwość oddzielenia sfery fizycznego gestu od modernizacyjnej iluzji epistemologicznej, dającej fałszywe poczucie istnienia w wielu reprodukujących się formach estetycznych. Malaparte odrzucając pojęcie autentyczności doświadczenia, zarazem wikła się w nierozwiązywalną dialektykę prawdy skumulowanej w ciele oraz ciała jako figury wspólnotowej, prawdy afektu i prawdy kolektywnej całości:
Kontury twarzy są twardo wyryte, oczy wydają się otwarte na nadmiar, na pełnię zatrzymanego i białego światła, a spojrzenie jest całkowicie tępe i zalęknione. Kiedy usta się śmieją, zęby wydają się nierówne i popsute, a cień, jaki tworzy się między nimi a dziąsłami, staje się ciemną kreską, tak że nawet najpełniejsze i najpiękniejsze uzębienie zdaje się zepsute przez próchnicę (…). Fotografia objawiła nam, że człowiek jest potworny (fotografia tak jak mechaniczna reprodukcja twarzy, głosu czy ludzkich gestów w nieprawdopodobny sposób wpłynęła na zmysłowość) oraz wyjawiła gust nowoczesnych pokoleń: znaczna część ludzi nie zna fotografii, jednakże spektakl człowieka mechanicznie reprodukowanego staje się czymś wspólnym, codziennością. Na fotografiach potworność i śmieszność idą ręka w rękę, lecz stopniowo śmieszność bierze górę nad pozostałymi elementami, aż do chwili, w której pozostaje tylko ona sama (…)84.
W jeszcze innym miejscu swojej relacji z wizyty w Moskwie w roku 1930 Malaparte pisze już z perspektywy powojennej:
Człowiek nowoczesny przyzwyczaił się do rozważania tego, co jest w nim już od dawna martwe, tego, co zapowiada trupa. To punkt zuchwały, arbitralny, który potwierdza (po odkryciu zdjęć z Dachau), że droga do obozów koncentracyjnych i masowych egzekucji jest prosta i krótka. Dzisiaj widzimy świat i ludzi w czarnobiałych kolorach, a jeśli zamkniemy oczy, by przywołać jakikolwiek obraz: pędzący tramwaj, konia, drzewo, widzimy je tylko w czerni i bieli wraz z tym, co jest w tych kolorach demoniczne i potworne85.
Trup jest więc tym, co odrzucane niejako podwójnie86. Z precyzją antropologa Malaparte wskazuje cenę, jaką płaci komunizm, który chce być nowoczesnym barbarzyństwem właśnie poprzez stosunek społeczeństwa do zwłok87. Sama śmierć ma zostać wyeliminowana z przestrzeni wyobraźni symbolicznej oraz powinna ulec neutralizacji w przestrzeniach politycznego afektu. Dlatego też taki afekt jest nie do pomyślenia bez fundamentu w postaci wspólnoty czy grupy. Masy proletariatu nie są jednak jednorodne – pisarz rozpatruje je jako wzorzec ambiwalencji samego projektu nowoczesności. Z jednej strony, władza komunistyczna skumulowana w figurze wodza zmusza do wykluczenia śmierci (przywódca pozostaje nieśmiertelny czy raczej wiecznie żywy), z drugiej – masowe rzezie i śmierć zbiorowa zostają podporządkowane fantazmatom poświęcenia własnego ciała w imię zbawczej przyszłości. W tym kontekście Malapartego nie interesuje jednak historiozoficzny wymiar komunizmu, lecz jego stosunek do materii, tak jak gdyby pisarz chciał dostrzec w cielesności,
79
C. Malaparte,
80
Tamże, s. 44–45.
81
Por. S. Žižek,
82
Por. G. Lukács,
83
C. Malaparte,
84
Tamże, s. 71.
85
Tamże, s. 72.
86
L.-V. Thomas,
87
C. Malaparte,