Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner

Читать онлайн.
Название Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki
Автор произведения Kennedy Hudner
Жанр Зарубежная фантастика
Серия
Издательство Зарубежная фантастика
Год выпуска 0
isbn 978-83-65661-37-1



Скачать книгу

z Hunem Attylą! – Wspomnienie wywołało kolejny atak śmiechu. – Na szczęście zgodzili się, że wystarczy po prostu objąć sektor kwarantanną wojskową.

      Premier Taylor zamrugał zaskoczony.

      – Kwarantanną?

      Wesołość zniknęła z twarzy sir Henry’ego w okamgnieniu.

      – Tak, premierze, kwarantanna wojskowa. Podczas naszej rozmowy okręty Victorii, z którymi tutaj przyleciałem, rozstawiły platformy z wyrzutniami rakietowymi na orbicie wokół tej planety. Każda jednostka, która spróbuje się zbliżyć do Novej Scotii, zostanie ostrzeżona i poproszona o zawrócenie. Jeżeli któraś nie posłucha, zostanie natychmiast zniszczona. Zamierzamy utrzymać tę kwarantannę, dopóki nasz spór z Cesarstwem Tilleke nie zostanie rozwiązany.

      – Ale… – Premier Taylor aż się zatchnął. – Ale prowadzimy handel międzyplanetarny, nasza ekonomia…

      – Trzeba było o tym pomyśleć, zanim związał się pan z Dominium i pomógł w ataku na Victorię – odparł beznamiętnie sir Henry. – Powinien być pan wdzięczny, że nie zrównałem z ziemią tutejszych miast i nie stopiłem pól uprawnych na kwarc. – Pochylił się, nie spuszczając wzroku z premiera. – Mam jeszcze dwa warunki.

      Hiram stłumił uśmiech. Sir Henry powiedział „warunki”, ale nie było wątpliwości, że w rzeczywistości stawiał po prostu żądania.

      – Jakie konkretnie? – zapytał chłodno premier.

      – Po pierwsze, z waszej Straży Granicznej oddacie nam jednostki zaopatrzeniowe oraz patrolowe powyżej pięćdziesięciu tysięcy ton masy. Niech przylecą do nas za dwa dni. Komputery pokładowe mają być w pełni sprawne. Nie wolno wam wymazywać baz danych, pamięci ani sztucznych inteligencji.

      Taylor poczerwieniał jak burak, ale zanim otworzył usta, aby zaprotestować, sir Henry ponownie uciszył go uniesieniem ręki.

      – Spokojnie, premierze Taylor, te jednostki zostaną zwrócone, gdy tylko zakończy się nasza kampania przeciwko Tilleke – zapewnił.

      Premier wydął usta.

      – A drugi warunek?

      – Elizabeth Dreyer zostanie przekazana w nasze ręce. Jeszcze dzisiaj.

      Hiram zmarszczył brwi. O co chodziło? Przecież Dreyer była w więzieniu, prawda?

      Ale wtedy spojrzał na premiera.

      Taylor pobladł jak kreda. Kiedy sięgnął po szklankę wody, ręka mu drżała. Hiram zerknął na sir Henry’ego. Starszy mężczyzna przyglądał się premierowi z kamienną twarzą.

      O Boże! Hiram nareszcie zrozumiał, o co chodzi, choć nie znał szczegółów. Co za bezwzględność…

      – Ale! – wybuchł premier. – Nie ma takiej potrzeby! Przecież jest w więzieniu. Niczego już nie zrobi. Doprawdy, sir Henry, to zupełnie niepotrzebne…

      Sir Henry bez słowa wyciągnął tablet, włączył go i puknął w jedną z ikon. Na ekranie pojawiło się wideo przedstawiające piękną blondynkę, która ze śmiechem podnosiła małe dziecko. Gdy zakręciła się z nim w ramionach, oczy jej błyszczały, a twarz promieniała w uśmiechu. Dziecko, jasnowłose jak jego matka, piszczało z zachwytu. W tle widać było miejski park. Park w pobliżu centrum Inverness.

      Premier obejrzał film z ledwie tłumionym przerażeniem. I z głębokim smutkiem.

      – Nagranie zrobił wczoraj jeden z naszych agentów – stwierdził sir Henry bez emocji. – Nie wygląda to na więzienie, nieprawdaż, panie premierze?

      Wydawało się, jakby Taylor postarzał się o dziesięć lat. Przygarbił się, zamknął oczy.

      – Proszę – wydusił ochryple. – Proszę.

      Sir Henry po raz kolejny uderzył dłonią w blat.

      – Coś ty sobie myślał, człowieku? Wysłałeś własną córkę! Myślałeś, że obejdzie się bez konsekwencji?

      Hiram zesztywniał. Elizabeth Dreyer była córką premiera?

      – Weźcie mnie. – Taylor zdołał się już opanować. – Nie potrzebujecie jej, macie mnie.

      – Nie, premierze. – Sir Henry pokręcił głową. – Potrzebujemy pana tutaj. Ktoś musi pilnować wojskowych. Córka będzie gwarancją pańskiego posłuszeństwa i dobrej woli. Proszę to mieć na uwadze.

      A potem wstał.

      – Oczekuję, że zostanie doprowadzona na nasz prom w ciągu godziny.

      Premier Taylor znowu się zaczerwienił z gniewu, jak człowiek, który znalazł się pod ścianą.

      – To nie do pomyślenia…

      – Milczeć! – Sir Henry spojrzał na niego zimno. – Chciałeś grać o wysokie stawki, ty głupi, samolubny sukinsynu. No to zagrałeś i przegrałeś. A teraz już wiesz, co oznacza przegrana. – Zbliżył się do premiera tak, że ich twarze znalazły się zaledwie o centymetry od siebie. – Przyczyniłeś się do zamordowania trzydziestu milionów moich ludzi! Trzydzieści milionów! Masz szczęście, że nie zabierzemy ciebie, twojej córki oraz tej ślicznej wnuczki, a potem nie wyrzucimy w kosmos bez skafandrów.

      Premier Taylor długo spoglądał mu w oczy, ale przezornie nie odezwał się ani słowem.

      ***

      Później, po powrocie na „Lwie Serce”, które skierowało się do sektora Victorii, Hiram usiadł w kabinie sir Henry’ego, aby przy brandy przeanalizować przebieg spotkania. Penelopa McCrutchen, siwowłosa i ponura asystentka sir Henry’ego od ponad trzydziestu lat, zajęła miejsce w kącie i przygotowała się do zrobienia notatek.

      – Myśli pan, że Taylor dotrzyma umowy? – zapytał Hiram.

      – Tak sądzę. – Sir Henry z zadowoleniem napił się brandy. Spotkanie z Taylorem przebiegło lepiej, niż się spodziewał. – A w razie czego platformy z pociskami i miny mocno spowolnią siły Bretonów. Gdyby jednak udało im się wydostać, zostaniemy ostrzeżeni przez drony.

      – A co z córką i wnuczką premiera?

      – Z mojej strony nic im nie grozi. – Sir Henry machnął ręką. – Ale lepiej, żeby premier o tym nie wiedział, prawda? Włos im z głowy nie spadnie. Ukryjemy je gdzieś w dobrych warunkach i oddamy, gdy to wszystko się skończy. – Ziewnął, ale szybko zasłonił usta dłonią, wyraźnie zawstydzony, że okazał zmęczenie. Nie lubił przyznawać się do słabości. – Najważniejsze, że Cape Breton został zneutralizowany.

      – A co z Sybillą i Sułtanatem? – zaciekawił się Hiram.

      Sir Henry zmarszczył brwi.

      – Hm… To będzie wymagało nieco bardziej wyrafinowanego podejścia. Czytałeś opracowanie dotyczące sporu o Essen, które przygotowała pani McCrutchen, prawda?

      Oczywiście, że Hiram przeczytał. Pomiędzy sektorem Sybilli a Sułtanatem nie było bezpośredniego tunelu czasoprzestrzennego, jednak występowały silne pływy grawitacyjne, które pozwalały statkom docierać tam w ciągu czterech lub pięciu miesięcy. Planeta Essen znajdowała się w Sułtanacie, tuż przy granicy. Stanowiła punkt sporny, ponieważ Sybillińczycy odkryli ją przypadkowo jako pierwsi. Eksploatowali ją przez pięćdziesiąt lat, dopóki nie natknęły się na nich statki Sułtanatu. Sułtanat natychmiast ogłosił, że planeta prawnie należy do niego ze względu na położenie. Sybilla zaprzeczyła, powołując się na prawo odkrywcy. Od tamtej pory rządy obu sektorów nieustannie spierały się o to, do kogo należy glob. Każda ze stron złożyła oficjalne deklaracje w Trybunale Najwyższym Ligi Światów, żądając wyłącznego prawa do eksploatacji złóż mineralnych. Chociaż prawnicy wypełnili