Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner

Читать онлайн.
Название Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki
Автор произведения Kennedy Hudner
Жанр Зарубежная фантастика
Серия
Издательство Зарубежная фантастика
Год выпуска 0
isbn 978-83-65661-37-1



Скачать книгу

krótki lot promem na orbitę.

      – Sir Henry, w drodze na „St. Albans” robił pan notatki! Jeżeli wszystko, co pan zapisał, było transmitowane…

      – Spokojnie, panie Brill.

      – Ale te notatki…

      – Jeżeli dostaną kopię moich notatek, będą mieli okazję zrobić sobie naprawdę niezły obiad.

      Hiram popatrzył na niego bez zrozumienia. Sir Henry uśmiechnął się psotnie.

      – Planowałem kolację, którą wydam po powrocie na Kornwalię. Sybillińczycy będą mogli przeczytać przepisy na pieczoną wołowinę w glazurze z koniaku i masła, szparagi z dodatkiem czosnku, a także przekąskę z pasztecików nadziewanych galaretką z granatu. Nie wybrałem jeszcze wina, może cabernet sauvignon, rocznik pięćdziesiąty drugi z Medoc River Valley na Darwinie. Wspaniałe, po prostu wspaniałe. – Z rozmarzeniem przymknął oczy… a może z satysfakcją, Hiram nie był pewien.

      – Odłóżmy na razie konspirację kulinarną, sir Henry. Jakie będzie nasze następne posunięcie?

      – Następne? – Sir Henry zmarszczył brwi. – Myślałem, że to oczywiste. Udamy się do Sułtanatu i spróbujemy zawrzeć kolejną umowę.

      – A możemy zaufać Sybillińczykom, że dotrzymają warunków umowy, którą właśnie zawarliśmy?

      Ambasador uśmiechnął się sardonicznie.

      – Oto jest pytanie, nieprawdaż?

      ROZDZIAŁ 17

      Kornwalia, planeta stołeczna sektora Victorii

      Oficer detekcji z „Lwiego Serca” odleciała na krótki urlop na Darwinie. Zaproponowała, że odłoży to na później, bo ostatnio było sporo pracy, ale kapitan Eder nie chciał tego słuchać.

      – Pracowała pani bardzo ciężko, a bogowie raczą wiedzieć, kiedy znowu będzie pani miała okazję do odpoczynku, proszę więc korzystać, dopóki jest taka możliwość. I zanim zmienię zdanie – powiedział tylko na wpół żartobliwie.

      Sharon Gilmore wiedziała, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. W ciągu godziny spakowała się i weszła na prom, wylądowała na planecie, a potem przesiadła się na transportowiec, którym mogła dotrzeć prosto na Darwina. Czekało ją pięć dni wylegiwania się na plaży, opalania i popijania dekadenckich drinków z wysokich szklanek i nie mogła się tego doczekać. Kto wie, może nawet pozna kogoś interesującego…

      ***

      Na powierzchni Penelopa McCrutchen, asystentka sir Henry’ego, usiadła ciężko na skraju posłania. Czuła się strasznie osłabiona, ale ambasador miał wrócić za trzy lub cztery dni, dlatego zależało jej, aby w biurze wszystko było przygotowane na jego powrót. Niech bogowie mają wszystkich w opiece, jeśli się nie postara – bez niej sir Henry będzie zgubiony, choć zapewne nie zdawał sobie z tego sprawy.

      ***

      Na stacji kosmicznej Atlas królowa Anna spojrzała na Johna Farnswortha, jednego z gwardzistów, który stanął przed nią z niepewną miną.

      – Tak, John, o co chodzi?

      Mężczyzna zawahał się, zanim wyjaśnił.

      – Wasza Wysokość, mój szwagier miał wypadek. Na Christchurch. Nie żyje, Wasza Wysokość. On… Moja siostra spodziewa się dziecka, właściwie zaraz będzie rodzić. Muszę tam być. Zostanę najwyżej dzień lub dwa, ale muszę się upewnić, że…

      – Oczywiście, że musisz – przerwała mu królowa. – Natychmiast. Nie wracaj przed końcem tygodnia. A teraz ruszaj!

      ***

      W nowej siedzibie sztabu głównego Floty Victorii na skraju zbombardowanej stolicy porucznik Oliver Perry, adiutant admirał Douthat, zbiegł po schodach, żeby zdążyć na kosmodrom i złapać lot na Christchurch. Musiał zobaczyć się z babką, która zachorowała ciężko i raczej nie miała nadziei na wyzdrowienie.

      ***

      Statek górniczy „Poranek” dotarł na orbitę parkingową. Nie różnił się od innych jednostek stanowiących własność spółki wiertniczo-wydobywczej Gibson Company. Czterdziestu mężczyzn poleciało promem na przepustkę, żeby spędzić parę dni na stacji kosmicznej Atlas. Wszyscy byli młodzi i wysportowani. Wylądowali na stacji późnym rankiem, odczekali w kolejce na odprawę, otrzymali standardowe wizy pobytowe, z którymi mieli dostęp do sekcji komercyjnej Atlasa. Wkrótce cała grupa wmieszała się w tłumy personelu Floty, górników, handlowców, turystów i pracowników na głównych korytarzach stacji.

      Wyglądali jak kolejna grupa z pasów asteroid, która chciała rozprostować nogi, wypić parę drinków i posmakować nocnych rozrywek Atlasa.

      Wszystkie pionki zostały rozstawione na pozycjach.

      ROZDZIAŁ 18

      Planety Darwin, Christchurch i Kornwalia,

      sektor Victorii

      Przygotowania

      Najpierw zajęli się Sharon Gilmore, głównie dlatego, że było to najłatwiejsze. Sharon odizolowała się od każdego, kto mógłby zauważyć jej zniknięcie. Zatrzymała się w hotelu Saint Paul International w Camprosso na wybrzeżu Morza Wewnętrznego na Darwinie. Był to popularny kurort, co tydzień odwiedzany przez tysiące gości. Hotel był luksusowy i trochę za drogi, jak na jej kieszeń, za to oferował wygodny pokój i znajdował się blisko plaży. Jedzenie okazało się smaczne i różnorodne, a drinki i mężczyźni bardzo interesujący. Zresztą Sharon nie narzekała na brak męskiego towarzystwa – była młoda, dobiegała dopiero trzydziestki, szczupła i wysoka, o jasnych włosach, a służba wojskowa zmuszała ją do trzymania formy.

      Początkowo zaskoczyła zespół, ponieważ już drugiej i trzeciej nocy zaprosiła do siebie mężczyzn. Jednak czwartej nocy chyba się zmęczyła albo po prostu chciała się wyspać – nagrania z kamer pokazały, że przez wcześniejsze dwie doby raczej nie miała szans – więc poszła do łóżka sama. Zespół już zdążył podrzucić do pokoju kapsułki ze środkiem usypiającym, więc gdy tylko się położyła, wypuszczono gaz i kobieta w okamgnieniu straciła przytomność.

      Zespół wślizgnął się do jej pokoju, wywiesił tabliczkę „nie przeszkadzać” na drzwiach i wziął się do pracy. Najpierw wciągnął maszynę na kółkach. Nie miała nazwy, mówiło się o niej „maszyna”. Cały zespół wiedział, co robiła. Sprawdzili, czy Gilmore wciąż pozostaje nieprzytomna. Niektórzy dziwnie reagowali na środki usypiające, ale Gilmore po prostu spała. Potem zespół podał jej silniejsze środki. Gdy tylko się z tym uporał, wywiercono dziewczynie w czaszce szesnaście otworów i w każdym umieszczono sondę, połączoną cienkimi drutami z maszyną.

      A potem wprowadzili „ducha”. Oficjalna nazwa w tilleckim była znacznie dłuższa i oznaczała sobowtóra, pozbawionego duszy i wspomnień, jednak wszyscy używali określenia „duch”. Duch był savakiem spłodzonym w sztucznej macicy i zoperowanym tak, aby wyglądał identycznie jak wybrane osoby z Victorii. Na liście znajdowało się trzysta możliwych celów, dlatego przygotowano trzysta duchów, wychowanych i zoperowanych, aby były gotowe do użytku, gdy tylko nadarzy się okazja. Kiedy Sharon Gilmore zarezerwowała pobyt na Darwinie, jej duch już był przygotowany. Wykonano zdjęcia, aby wiedzieć, jaką dziewczyna nosi fryzurę, i dopasowano taką samą u sobowtóra. Ducha nauczono również języka, którym mówił z takim samym akcentem jak oryginał, poznał też historię edukacji Gilmore i jej rodziny. Nauczono go, aby mógł pełnić obowiązki Sharon na pokładzie okrętu „Lwie Serce”, przynajmniej przez dzień lub dwa, nawet trzy, jeśli zajdzie potrzeba. Te umiejętności stanowiły słaby punkt planu, ale liczono się z ryzykiem. Cesarz postanowił zdać