Название | Star Force. Tom 4. Podbój |
---|---|
Автор произведения | B.V. Larson |
Жанр | Зарубежная фантастика |
Серия | |
Издательство | Зарубежная фантастика |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-65661-31-9 |
Przypomniałem sobie grupy abordażowe przeciwnika. Były wysoce rozwinięte. Latając na pojazdach przypominających lawety do przewozu samochodów, wróg mógł dostarczyć desant do samego atakowanego okrętu, gdzie żołnierze odłączali się i walczyli indywidualnie. Prawie udało im się zająć mój okręt przy użyciu tej taktyki.
Nasze systemy były prymitywne i zawodne w porównaniu z technikami stosowanymi przez makrosy. Wyposażyłem swoich ludzi w lekko opancerzone kombinezony kosmiczne i systemy napędowe, nazywane przez nich deskorolkami. Prawdę mówiąc, bardziej przypominały latające talerze i wymagały dużego poczucia równowagi oraz umiejętności.
Musiałem to przeprojektować. Potrzebowałem systemu, który mógłby bezpieczniej i skuteczniej dostarczyć marines na pokład przeciwnika. Przydałby się też cięższy pancerz. Chciałem także, aby system funkcjonował w wielu środowiskach, nie tylko w otwartej przestrzeni. Istniały również inne możliwości – marines mogli zostać zmuszeni do lądowania na lądzie, pod wodą, w warunkach podwyższonej grawitacji. Ba, być może okoliczności zmuszą ich do okrążenia jakiejś planety.
Po zrobieniu kilku szkiców i sprawdzeniu dostępności materiałów gotów byłem do wykonania prototypu.
– Jednostka Sześć – powiedziałem – zgłoś się.
– Zgłasza się Jednostka Sześć.
– Będziemy tworzyć nowy program. Przygotuj miejsce, ale bez kasowania istniejących programów.
– Wykonane.
– Załaduj dane pancerza bojowego z pamięci mojego kombinezonu – nakazałem.
Jednostka Sześć zamilkła na chwilę. Wiedziałem, że bezprzewodowo ściąga dane z mózgu mojego kombinezonu. Potem rozpocząłem pracę. Nakazałem właśnie wprowadzić całą serię poprawek, kiedy skontaktowała się ze mną Sandra.
– O co chodzi? – spytałem.
– Generał Kerr. Wie o makrosach i innych sprawach. Domaga się rozmowy z tobą.
Jakieś sto pięćdziesiąt razy dziennie ten czy inny zagraniczny dygnitarz chciał ze mną gadać. Dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich spuszczałem po brzytwie. Jednak generał Kerr, jak dotąd, nigdy nie marnował mojego cennego czasu.
– Sekundę – powiedziałem Sandrze. – Jednostka Sześć – wydałem polecenie – zbuduj prototyp zgodnie z obecnym projektem.
– Wykonuję.
– Podaj przybliżony czas ukończenia.
– Jedna godzina dziewięć minut.
– Dobrze. Uruchom program.
– Wykonuję.
Maszyna zaczęła pobierać materiały i lekko się nagrzewać. Pomieszczenie wypełnił cichy szum. Po raz setny zastanawiałem się, co te ustrojstwa robią wewnątrz. Czułem się jak małpa obsługująca mikrofalówkę.
– Sandra? Mogłabyś tu przyjść i popilnować maszyny, a ja w tym czasie skoczę do dowództwa i pogadam z Kerrem? Chcę mieć przed sobą duży ekran podczas rozmowy, bo jestem pewien, że zażąda przedstawienia sytuacji taktycznej. Kiedy z nim skończę, możemy coś zjeść.
– Zjeść? – spytała. – Znam cię, to nie będzie randka. Masz na myśli przyniesienie jedzenia do Szóstki, prawda?
– No tak – odpowiedziałem. – Nie mamy czasu lecieć dziś do Miami.
Westchnęła.
– W porządku. Zaraz będę i przypilnuję twojej maszyny. Ale masz tylko dziesięć minut. A potem kończ rozmowę.
Westchnąłem.
Poszedłem do dowództwa. Na miejscu założyłem słuchawki i otworzyłem kanał do generała Kerra.
– Kyle? Czy to cholerstwo działa? Proszę się odezwać, pułkowniku Riggs.
– Co mogę dla pana zrobić, generale? – spytałem, starając się nadać głosowi optymistyczne brzmienie.
– Po prostu musiałeś to zrobić, prawda, synu? Musiałeś pomachać obcym czerwoną płachtą, wkurwić ich i ściągnąć, żeby zjedli moją planetę?
– Kiedy zniszczyłem cztery krążowniki bombardujące Europę, wydawał się pan zadowolony.
– Cztery krążowniki? W tej sekundzie zamienię żonę i dzieci na cztery krążowniki. Nie widzisz ekranu? Nic ci nie mówią te czerwone trójkąciki latające wokół Wenus? Bo dla mnie oznaczają koniec życia na Ziemi.
– Tak, generale. Patrzymy na te same dane.
– Poświęcę się, gdyby było trzeba – odezwał się Kerr. – Sam im stawię czoła, jeśli tego chcesz. Bez kombinezonu, bez nanitów. Daj mi jedynie pistolet, tylko o to proszę. Pistolet zadziała w przestrzeni, prawda?
– Hm, tak, zadziała, sir – powiedziałem, marszcząc brwi. W sytuacjach podbramkowych generał bywał wybuchowy, ale nie pamiętałem go w aż tak paskudnym nastroju. – Czy pan pił, panie generale?
– Jasne, że piłem. I powiem ci dlaczego. Chce pan usłyszeć, czemu piłem, panie profesorze pułkowniku Riggs?
Wiedziałem, że i tak to usłyszę, bez względu na odpowiedź, więc milczałem.
– Ponieważ ściągnąłeś do domu sto krążowników makrosów, aby nas pozabijały! Przeleciały sobie prosto przez twoje pole minowe. Myślałeś, że o nim nie wiemy, ale my, prymitywy siedzące w jaskiniach NORAD, mamy na niebie jeszcze kilka kamer.
– Jestem pewien, że tak. Ale są tylko dziewięćdziesiąt dwa okręty przeciwnika.
– Co?
– Są tylko dziewięćdziesiąt dwa okręty przeciwnika, w tym wiele uszkodzonych.
– Mam to dokładnie w dupie. Dziesięć wystarczyłoby w zupełności. Widzieliśmy to. Widzieliśmy, jak twoje miny ich nie zatrzymały, jak formują szyk za Wenus. Podobnie było ostatnim razem.
– No, całkiem dobrze opisał pan sytuację. A teraz, jeśli pan pozwoli…
– Chcę wiedzieć, co zamierzasz z tym, kurwa, zrobić?
Przez chwilę myślałem w milczeniu.
– Halo? Riggs? Nie graj ze mną w chuja!
– Możliwe, że może pan pomóc, generale.
– A to w jaki sposób?
– Może pan wytrzeźwieć, a potem pogadać z każdą liczącą się siłą militarną na Ziemi. Proszę im powiedzieć, żeby nie strzelali, kiedy makrosy podejdą bliżej. Mają czekać, aż sami zostaną ostrzelani lub poproszę o pomoc.
– Musimy strzelać pierwsi! Jeśli chodzi o broń nuklearną, obowiązuje zasada „strzelaj albo giń”, synu.
– Normalnie tak. Ale chciałbym, abyście się wstrzymali. Wiem, że Stany Zjednoczone i kilka innych państw zbudowały zapasy rakiet ziemia – przestrzeń kosmiczna. Ale proszę, byście ich nie odpalali, zanim nie nastąpi to, o czym mówiłem.
– To wszystko? – spytał. – Tylko tyle od nas chcesz? Mamy siedzieć na dupach i nie używać jedynej skutecznej broni, jaką posiadamy? Rozumiesz istotę uderzenia uprzedzającego? Jeśli nie, to ci wytłumaczę. Chodzi o to, by strzelić jako pierwszy.