Название | Aremil Iluzjonistów: Uwikłani |
---|---|
Автор произведения | Alicja Makowska |
Жанр | Зарубежная фантастика |
Серия | |
Издательство | Зарубежная фантастика |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-7859-856-5 |
Alicja Makowska
„Aremil Iluzjonistów: Uwikłani”
© Copyright by Alicja Makowska
redakcja: Justyna Jaciuk
korekta: Iwona Niezgoda
projekt okładki: Dominika Makowska
projekt mapy: Alicja Makowska, Dominika Makowska
ISBN 978-83-7859-856-5
2017
Wszelkie prawa zastrzeżone
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
W tym roku
Cofniemy się po własnych śladach
W ich świecie,
By ujrzeć wydarzenia,
Które doprowadziły do tragedii w Aremil Cov
I wszystko to, co zostało przemilczane…
Rodzicom
PROLOG
Jego dotyk, zbudowany ze wspomnień, wydawał się ciepły, ale był zbyt odległy, by mogła oszukać się, że jest prawdziwy. Napawała się jednak tym złudzeniem. Jego obecnością. Echem poczucia bezpieczeństwa, które zawsze jej zapewniał.
Zbudowany ze wspomnień Daren uświadamiał jej, co miała kiedyś i co straciła. Czuła to każdą komórką swojego ciała, gdy objął ją ramieniem od tyłu i pocałował w szyję.
– Napijemy się wina? – szepnął.
– Wino straciło smak, Ren… – wyznała ze smutkiem. – Wszystko straciło smak.
– Nawet ja?
Okręciła się, by na niego spojrzeć. Był tak doskonały, jakim go zapamiętała. Jego brązowe oczy wpatrywały się w nią intensywnie.
– Tęsknię za tobą.
– Przecież tutaj jestem, Mei – zarechotał. – Obiecałem, prawda? Obiecałem, że nigdy nie zostawię cię samej.
Spojrzała na niego z tęsknotą. Wydawało się jej, że znajdował się tuż obok, ale tak naprawdę przebywał daleko stąd. A ona nie mogła do niego dotrzeć. Dzieliły ich nie tylko wieki, nie tylko czas był przeszkodą. Tak naprawdę odgradzała ich granica życia i śmierci.
– Okłamałeś mnie – zarzuciła mu i dotknęła opuszkami palców jego policzka. – Jesteś kłamcą, Darenie. – Roześmiała się gorzko. Musnęła ustami jego wargi i wtem poczuła, jak daleko stąd struktura iluzji zostaje naruszona. Odwróciła głowę. Wyczuła obecność obcego odnośnika. Ktoś się zbliżał.
– Coś nie tak, ukochana? – zaniepokoił się Daren.
Wyrocznia skupiła się na obcej aurze, która falując w iluzji, zbliżała się do komnaty. Rozpoznała ją po chwili. Zbliżało się to beztalencie, które odważyło się z nią targować. Nigdy nie pamiętała ich imion. Przychodzili i odchodzili. Zawsze pamiętała powody, dla których poddawali się jej rytuałowi. Przyjmowali cząstkę niej samej. Ich imiona jednak były bez znaczenia, zawsze jej umykały.
Przymknęła oczy na chwilę. Zmieniła się. Dopełniła warunków umowy.
Już miała odezwać się do Darena patrzącego na nią pytająco, gdy wyczuła coś jeszcze. Rozdarcie. Beztalencie naznaczone było echem obcej aury. Jakby ktoś obcy kroczył za nim w cieniu.
– Fascynujące – mruknęła sama do siebie, po czym pogłaskała Darena po policzku. – Znikaj. Mam coś do zrobienia.
Dostrzegła w jego oczach sprzeciw i rozżalenie, zanim jego twarz rozmyła się w iluzji. Odsunęła jednak od siebie wyrzuty sumienia spowodowane tym, że przegoniła wspomnienie o nim. Wyprostowała się na szezlongu, wpatrując się w zamknięte wejście do jej sali tronowej.
Gdy wyczuła, że przybysz się zbliża, w myślach nakazała wrotom się otworzyć. Do komnaty weszła ubrana w strój podróżny iluzjonistka. Wyrocznia dostrzegła krew na jej odzieniu. Jej oczy zmieniły się od ostatniej wizyty. Nie były już pełne strachu i desperacji. Tlił się w nich płomień, który przeczył chwiejnemu kroku iluzjonistki.
W rzeczywistości wszystko musiało wyglądać normalnie. Jednak w iluzji Wyrocznia dostrzegała ciekawe zjawisko. W cieniu przybyłej, pozbawiona aury odnośnika, stała ciemnowłosa dziewczyna. Najwidoczniej została rozdarta struktura rytuału.
Ile już lat upłynęło, odkąd ostatni raz widziała taką anomalię…?
– Luv Incerno – wychrypiała przybyła. – Przychodzę po cząstkę twojego talentu, Córo Iluzora.
Wyrocznia wychyliła się do przodu i zaśmiała pod nosem.
– Zaiste. Ciekawy z ciebie przypadek, Luv Incerno.
ROZDZIAŁ I
POTOMKOWIE ILUZORA
Wiatr strącał z mocą liście z drzew. Nieproszony hulał po uliczkach Rhuady, zrywając kaptury z głów i rozwiewając włosy przechodniów. Luv przechodziła właśnie koło kupieckiego namiotu, którego boczne płachty załopotały niebezpiecznie. Przyspieszyła kroku i o mały włos nie nadepnęła na kurę, która wystraszona zeskoczyła z żerdzi kurnika prosto na brukowaną uliczkę i zatrzepotała nerwowo skrzydłami.
Nie mogąc się powstrzymać, Luv użyła błyśnięcia, by przestraszyć ptaszysko jeszcze bardziej. Zachichotała pod nosem, gdy zobaczyła, jak spłoszona kura wskakuje na stół kupca sprzedającego biżuterię z bursztynu. Słyszała jego krzyki jeszcze poza dzielnicą kupiecką.
Niespiesznym krokiem skierowała się w stronę dzielnic klanu, choć wcale nie chciała wracać do domu. Mistrz przerwał trening, gdyż pilnie wzywały go obowiązki lidera. Ich mentor starał się, by takich sytuacji zdarzało się jak najmniej, jednak Luv musiała przyznać, że trafiały się im raczej często. Z reguły nie skarżyła się na nie. Gdy mistrz znikał, często dokańczali trening sami. Ćwiczyli we troje: ona, Ellen i Yaxiel.
Dzisiaj jednak mistrz poprosił Ellen o dostarczenie jednej przesyłki, a Yaxiel zniknął, tłumacząc, że zaoferował pomoc koledze w Kwaterach. Chcąc nie chcąc, Luv musiała wracać do domu. Jednak zamiast zmęczenia, które zawsze przychodziło, gdy kończyli ćwiczyć, czuła niedosyt. Ciągle tliła się w niej ochota na walkę. Postanowiła, że gdy tylko Ellen wróci do domu, wyciągnie kuzynkę na krótki sparing.
Dzielnice klanu Incerno mieściły się na samych obrzeżach stolicy. Łatwo więc mogły przedostać się poza obszar zabudowań, by móc poćwiczyć walkę w iluzji, bez wciągania do pola złudzenia osób trzecich.
Nestor zawsze się denerwował, gdy dziewczyny trenowały blisko domu i przypadkiem do tworzonych przez nie iluzji wpadały dzieciaki. Co prawda, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by Luv i Ellen niechcący wciągnęły do nich kogoś, kto był jeszcze przed testami iluzjonerskimi, ale lepiej było dmuchać na zimne. Dzieciaki, u których nie potwierdzono jeszcze talentu do sztuki iluzjonerskiej, były chronione przed iluzją do czasu, aż osiągnęły odpowiedni wiek, by przystąpić do testu. Z tego powodu kuzynki trenowały wyjątkowe zdolności zawsze „na bezpiecznym gruncie”. Zdarzało się, że odchodziły daleko od domu i zagłębiały się w zagaje, szukając miejsca, gdzie mogłyby poćwiczyć. Czasem zajmowało im to długie godziny, co również denerwowało Nestora i niepokoiło ciocię Namier.
Ojca rzadko kiedy można było zadowolić i Luv zdawała sobie z tego sprawę.
Gdy zbliżyła się do bramy wejściowej do szczelnie ogrodzonych dzielnic klanu, Luv zwolniła kroku, celowo wchodząc w kałużę. Skinęła głową kuzynowi pełniącemu wartę przy wejściu i ruszyła do domu ze wzrokiem wbitym w ziemię i kapturem naciągniętym na oczy. Miała nadzieję, że w ten sposób nikt jej nie zaczepi. Nie miała ochoty na pogaduszki. Chłodna aura pogodowa sprzyjała temu, że wszyscy spieszyli do domów, co Luv odpowiadało. Myślami była daleko i ostatnią rzeczą, jakiej teraz chciała, byłoby ściągnięcie jej na ziemię.
Ostatnimi