Szeregowiec. Adrian K. Antosik

Читать онлайн.
Название Szeregowiec
Автор произведения Adrian K. Antosik
Жанр Зарубежная фантастика
Серия
Издательство Зарубежная фантастика
Год выпуска 0
isbn 978-83-7859-159-7



Скачать книгу

konając powoli.

      Zapadła ponura cisza. Przerwał ją nagły wybuch śmiechu Hermesa.

      – Stary wyluzuj. Strasznie spinasz atmosferę. Najlepiej przyjmij taką zasadę: „byłeś tam i miałeś swoje życie, ale teraz jesteś tutaj, już tam nie wrócisz, przyjmij, że nie znasz realiów teraźniejszości, ale masz całe długie życie przed sobą, żeby je poznać”. Człowieku ponad pół tysiąclecia przed tobą!

      – Chyba pół wieku – powiedziałem ze zdziwieniem przekręcając głowę.

      – Nie powiedzieliście mu?

      – Nie było okazji – odparła chłodno Hera.

      – To może ja to zrobię – zaśmiał się – stary, do około pięciuset lat wydłużenie życia jest „bezkarne”. Mówiąc bezkarne mam na myśli bez żadnych ubocznych zmian genetycznych. Dopakowaliśmy cię w cały możliwy sposób!

      – Normalnie nic nie rozumiem – skwitowałem.

      – Dość – odezwał się w końcu Loki – wyjaśnimy wszystko na przykładzie. Teraz zjedzmy spokojnie.

      Nie oponowałem. Czułem się strasznie głodny, a jedzenie było pyszne. Jedliśmy w milczeniu. Nie wiedziałem, czemu, ale jakoś odpowiadała mi ta cisza. Choć byłem wśród ludzi moje myśli błąkały się gdzieś rozproszone.

      Arkadiusz z dawnych lat

      Po jedzeniu zaprowadzili mnie krętymi korytarzami do dużego pomieszczenia. Na pierwszy rzut oka wyodrębniłem tam kilka stanowisk, choć nie byłem pewien, do czego są przystosowane. Spokojnie weszliśmy na podwyższenie, naprzeciwko którego dostrzegłem wielki ekran. Na całej platformie znajdował się jedynie wielki skórzany fotel. Staliśmy wpatrując się w plecy Hery, dopiero po chwili odwróciła się do nas i powiedziała z uśmiechem:

      – Jesteśmy na platformie obserwacyjnej. Za jej pomocą mamy kontakt z osobą, która wyruszyła na misję. Możemy obserwować, co robi oraz wspierać ją w miarę możliwości radą. Wszystko przedstawione na wielkim ekranie, człowiek czuje się prawie jak w kinie –powiedziała uśmiechając się. – Jest to również stanowisko dowodzącego, który stąd koordynuje akcję. A teraz chodźmy, kiedyś jeszcze będziesz mógł zobaczyć jak to wszystko wygląda od strony obserwatora. Tymczasem dziś chcieliśmy ci pokazać a jednocześnie prosić cię byś wziął udział w kolejnej misji od strony wykonawczej. Nie ukrywam, że może być to niebezpieczne, zwłaszcza, że jak do tej pory udało nam się wykonać jedną udaną misję, choć nie uniknęliśmy pewnych strat. Nie oczekuję od ciebie, że w tak krótkim czasie pojmiesz, co ci grozi i jednocześnie mając na względzie cel, jaki nam przyświeca podejmiesz świadomą decyzję. Proszę cię jednak byś się zastanowił nad tym czy chcesz nam pomóc?

      – Zgoda – wypaliłem od razu.

      – Dawidzie, zastanów się…

      – Nie, to nie ma sensu. Wybacz mi, ale zarówno z tego co powiedziałaś jak i z tego jak sam widzę tą sprawę moja decyzja ma się opierać jedynie na moich odczuciach, a ja całym sercem chcę zobaczyć proces, który sprowadził mnie do przyszłości.

      Hera uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na Hermesa, który niczym małe dziecko klasnął w dłonie krzycząc:

      – To się rozumie, dużo mniej ględzenia, o wiele więcej działania! Chodź za mną!

      Ruszyliśmy z powrotem schodkami w dół. Jednocześnie kroczący przede mną mężczyzna trajkotał jak najęty:

      – Też zawsze wolałem wszystko sprawdzać doświadczalnie. Bo co to za frajda, ta cała teoria… Przecież i tak nigdy nie ma stuprocentowej pewności, że wyjdzie tak jak teoretycznie jest zamierzone. Jest strasznie dużo różnych możliwości. Wskakuj – z uśmiechem na twarzy wskazał mi wygodnie wyglądający fotel.

      Bez słowa zająłem miejsce. Hermes założył mi na czoło jakąś opaskę z kolorowymi kabelkami. Sam wszedł na małe podwyższenie, gdzie znajdował się mniejszy fotel. Rzucił się na niego całym ciężarem ciała. Nagle z lewego boku wyskoczyła jakaś szara płytka, z prawego przezroczysta, a z oparcia za głową małe kwadratowe szkiełko trzymane przez podajnik. Mężczyzna założył szkiełko na oko i dotknął szarego prostokątu, który okazał się czymś w rodzaju klawiatury. Coś cicho syknęło. Przezroczysta tafla drgnęła. Na jej płaszczyźnie dostrzegłem jakieś napisy oraz maleńkie obrazki.

      – Dobra – powiedział Hermes zerkając na mnie – aktualnie jesteśmy w punkcie LI, to skrót od Lokalizacji i Informacji. To właśnie tutaj zlokalizowaliśmy ciebie w czasie i przestrzeni. Wprowadziliśmy do systemu dane o twoim wyglądzie oraz wszystkim, co było potrzebne do badań. A teraz ściągniemy wszystkie informacje o ludziach, którzy są w twojej głowie…

      Mówiąc to kliknął jakiś guzik na klawiaturze. Poczułem jak moim ciałem wstrząsnął nagły skurcz. Przymknąłem powieki, ku swemu zdziwieniu zacząłem widzieć wizerunki ludzi, jakieś rozmowy i wydarzenia przelatywały mi przed oczami, czułem się jakbym oglądał film na podglądzie. Nagle zobaczyłem błysk światła, a później była już tylko ciemność. Dotarł do mnie pogłos. Dziwnie niewyraźny, dobiegający gdzieś z oddali. Skupiłem całą siłę woli, by wyraźniej go zrozumieć.

      – Dawid, otwórz oczy, już po wszystkim – usłyszałem dziwnie nienaturalny głos.

      Powoli podniosłem powieki. Światło mnie raziło. Dostrzegłem przed sobą jakiś duży przezroczysty ekran stojący niecały metr od moich stóp. Był ogromny, u jego podstawy uwijał się Hermes coś podłączając. Zerknąłem w prawą stronę. Był tam jedynie pusty fotel na małym podnośniku. Mężczyzna odwrócił się szybko w moją stronę. Z zadowoloną miną puścił do mnie perskie oko. Gdy w końcu ocknąłem się na dobre z oszołomienia rozejrzałem się po stanowisku LI jak je nazywał Hermes. Teraz nie dziwiło mnie, dlaczego nie miałem pojęcia, do czego mogło ono służyć. Poza dwoma fotelami i ekranem, przy którym majsterkował pomarańczowoskóry Odwieczny wszystkie stoły, krzesła oraz częściowo podłoga była zawalona wszelkiego koloru i maści kablami, śrubkami, narzędziami oraz częściami, które na pierwszy rzut oka wyglądały jak komputerowe. Coś zaszumiało, podniosłem głowę w kierunku ekranu.

      – Gotowe – ucieszył się Hermes, następnie zwrócił się do mnie – wiesz, myślałem, że będziesz bardziej wytrzymały. A tu proszę ścięło cię na trzydzieści minut. Ale spoko, miałem czas na podłączenie wizjera, dzięki niemu będziemy mogli zobaczyć osoby, z których wytypujemy szczęśliwca do ściągnięcia w przyszłość.

      Przez chwile patrzyłem na niego jak otępiały. Nie zważając na mój idiotyczny wyraz twarzy Hermes znów zajął miejsce na fotelu. Cały osprzęt jak na znak wyskoczył z boków fotela i mężczyzna znów zaczął przypominać mi trochę szalonego doktorka, który zaraz zacznie tworzenie swojego strasznego stwora.

      – Co… Co ty mi właściwie zrobiłeś – spytałem zdziwiony.

      – W bardzo dużym uproszczeniu, za pomocą komputera przetrząsnąłem twój umysł, a właściwie twoje wspomnienia. Komputer zanalizował je, przetworzył dane i stworzył akta osób, które znałeś lub spotkałeś w swoim życiu od początku do końca. Dzięki zabójczo dużej możliwości obliczeniowej zrobił to bardzo szybko. Tak, więc informacje od ciebie pozyskane – uśmiechając się i równocześnie kontynuując objaśnienie przycisnął kilka przycisków – zajęły nam około jednej tysięcznej pojemności dysku.

      – Grzebałeś mi we wspomnieniach?!

      – Nie do końca, widzisz, nie miałem do nich wglądu i nikt nie może ich sobie obejrzeć. Twoje prawa do prywatności zostały nienaruszone. Jedyne dane, jakie z ciebie wyciągnął komputer to tylko szczegółowe dane o konkretnych ludziach, z którymi się spotkałeś. To wszystko.

      – Ale po co to wszystko?

      – Widzisz,