Название | Zdobyć Rosie. Początek gry |
---|---|
Автор произведения | Kirsty Moseley |
Жанр | Любовно-фантастические романы |
Серия | |
Издательство | Любовно-фантастические романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-276-3118-3 |
O, przeszła prosto do rzeczy!
‒ Jesteś stanowczo zbyt odstawiona. Idź do łazienki, zdejmij tę seksy kieckę, a wtedy będziemy znacznie bliżej tego, co zaplanowałem na dzisiejszy wieczór ‒ odpowiedziałem.
‒ Jezu, jesteś tu zaledwie od dwóch minut i już udało ci się sprawić, że żałuję mojej zgody na to spotkanie.
Ignorując jej komentarz, wysunąłem ręce zza pleców i podałem jej kwiaty i czekoladki.
Jej twarz złagodniała w jednej chwili. Zagryzła dolną wargę i spojrzała na mnie przez rzęsy. Nie byłem pewny, czy starała się, by wyglądać seksownie, czy było to naturalne.
‒ Przyniosłeś mi kwiaty? ‒ wyszeptała, wydając się jednocześnie wdzięczna i zaszokowana, kiedy uniosła je, żeby powąchać. Zmarszczyłem czoło, zastanawiając się, dlaczego była mi wdzięczna za wiecheć tanich badyli. Czyżby tamten facet nie był dla niej miły?
Wzruszyłem ramionami.
‒ Powiedziałem ci przecież, że kwiaty masz jak w banku, jeśli zgodzisz się pójść ze mną na randkę. ‒ Szczęściem najwyraźniej nie zwróciła uwagi na słowo „randka”.
‒ Dziękuję, Nate, są prześliczne. To bardzo ładnie z twojej strony ‒ wymamrotała, dotykając płatków cyklamenowej róży, tkwiącej pośrodku bukietu.
‒ Nie ma za co. Mam dla ciebie jeszcze coś. ‒ Wręczyłem jej bombonierkę. Kiwnęła głową w podziękowaniu i rzuciła zaczepnie:
‒ Dzięki. Naprawdę zapowiadasz się na wspaniałego przyjaciela.
Przyjaciel. Serce mi zamarło. Najwyraźniej nie miała nawet zamiaru dać mi szansy na wykazanie się tego wieczoru. Nie byłem pewny, dlaczego spodziewałem się, że da mi tę szansę, w końcu miała chłopaka, sama się do tego przyznała, i więcej niż raz przypomniała, że mamy być tylko przyjaciółmi, mimo to nadal miałem nadzieję, że ją zdobędę. Naprawdę, nie miałem prawa tu być i próbować ukraść ją tamtemu facetowi na jedną namiętną noc, ale nie potrafiłem powstrzymać się od uganiania się za nią.
Poszedłem do kuchni. Nalała wodę do wazonu i wstawiła kwiaty. Mój wzrok był nadal przyklejony do jej tyłeczka.
‒ Wspomnienie twojej pupy nie da mi spać dziś w nocy ‒ przyznałem się, zagryzając wargi.
Zachichotała i obróciła się na pięcie.
‒ Posłuchaj, Nate. Nie musisz ze mną flirtować przez cały czas. Co powiesz na to, że dziś wieczorem darujemy sobie te wszystkie damsko-męskie teksty?
Wygląda na to, że będę musiał ją olśnić błyskotliwością umysłu.
‒ Świetnie. Myślę, że jakoś to przeżyję.
– No to chodźmy coś zjeść. Jestem okropnie głodna.
Ruszyła w kierunku frontowych drzwi, nawet się nie oglądając, czy za nią idę.
– Cokolwiek zechcesz, słoneczko.
Wyszliśmy z bloku. Wskazałem głową samochód zaparkowany trochę z boku. Tym razem pamiętałem, żeby otworzyć jej drzwiczki. Uśmiechnęła się i zagryzła wargę.
– Dzisiaj znowu jesteś strasznie szarmancki. Zawsze tak się zachowujesz?
Postanowiłem powiedzieć prawdę.
– Właściwie to nie, dlatego powinnaś wykorzystać to na maksa. Dam z siebie wszystko, żeby zrobić na tobie wrażenie. Czy to w ogóle działa?
Kąciki jej ust uniosły się w uśmiechu, gdy wsunęła się na fotel w samochodzie.
– Trochę.
Zadowolony zatrzasnąłem drzwiczki i obszedłem samochód. Kiedy zapuszczałem silnik, uśmiechnąłem się do niej.
– Zarezerwowałem stolik we włoskiej knajpce. Pasuje ci?
– Brzmi dobrze. Zresztą, zjadłabym cokolwiek, bo nie jestem wybredna.
– No to jesteś łatwa w obsłudze.
– Jeśli tak ci się wydaje, to czeka cię niezły szok – zażartowała, odsłaniając w uśmiechu idealne białe zęby.
Chryste, dlaczego wszystko, co dotyczy tej dziewczyny, musi być tak irytująco doskonałe? Czy nie mogłaby mieć jakiejś wady, żebym przestał jej tak kurewsko rozpaczliwie pożądać?
– No to jak ci minął pierwszy dzień? – zapytałem, bo chciałem zmienić temat i odwrócić swoją uwagę od sukienki, która podeszła trochę do góry, kiedy Rosie usiadła.
– Było bardzo dobrze. Dzieciaki są naprawdę wspaniałe. Choć z drugiej strony nie miałam pojęcia, co robię. Zgubiłam się z pięć razy, bo sama szkoła jest znacznie większa, niż się spodziewałam, ale myślę, że będzie mi się tam podobało. Moja klasa jest bardzo ładna i jest w niej nawet niewielki kącik do czytania. – Nagle zamilkła. – Przepraszam, zanudzam cię.
Była cudowna. Całkiem się zapominała, kiedy zaczynała opowiadać o czymś, co było jej pasją.
– Lubię słuchać, jak mówisz, króliczku.
Skuliła się i pokręciła głową.
– Nie podoba mi się króliczek. Nie nazywaj mnie tak.
– Zapamiętane – odpowiedziałem. Pochyliła się i pogłośniła trochę muzykę, a potem nuciła razem z The Script. – Większość dziewczyn nie znosi mojej muzyki – wymruczałem pod nosem.
Poruszyła się.
– Nie jestem większością dziewczyn.
– To widzę.
Kiedy wreszcie dotarliśmy do restauracji, posadzono nas przy całkiem ładnym stoliku. Kelnerka niemal natychmiast przyjęła zamówienie na drinki. Kiedy odeszła, Rosie zachichotała.
Uniosłem pytająco brwi.
– Co w tym śmiesznego?
Pokręciła głową rozbawiona.
– Robisz to celowo?
– Co robię celowo?
– Sprawiasz, że dziewczyny lecą na ciebie – odpowiedziała, wskazując głową na stolik niedaleko nas. Zobaczyłem dwie dziewczyny, które coś szeptały i zerkały na mnie.
Bardzo często spotykałem się z taką reakcją, dlatego przestałem na to zwracać uwagę. Ponownie skupiłem się na Rosie i postanowiłem być szczery.
– Gdybym to robił celowo, już byłabyś we mnie zakochana. – Pochyliłem się lekko w jej stronę i obserwowałem reakcję. Nic. Nawet mój najlepszy seksy ton głosu na nią nie działał. Musiała być z kamienia.
Położyła sobie dłoń na sercu i udawała zaszokowaną.
– Och, przepraszam, próbujesz mnie w sobie rozkochać? O to ci chodzi?
Wybuchnąłem śmiechem i przewróciłem oczami.
– Jeśli to nie jest oczywiste, będę musiał znowu zacząć używać gadek pomocnych przy podrywie.
– Lubisz je, prawda? Masz z nich duży pożytek? – zapytała i napiła się wina, które kelnerka właśnie przyniosła.
Pokiwałem głową w odpowiedzi.
– Zwykle są skuteczne. Naprawdę, rozwalasz moje ego, herbatniczku. Może byś trochę wyluzowała.
– Hm, nie wydaje mi się. Gdzie podziałaby się wtedy cała zabawa? Uwielbiasz, jak daję ci kosza. – Zmrużyła oczy w rozbawieniu,