Przystanek w Madrycie. Ким Лоренс

Читать онлайн.
Название Przystanek w Madrycie
Автор произведения Ким Лоренс
Жанр Остросюжетные любовные романы
Серия
Издательство Остросюжетные любовные романы
Год выпуска 0
isbn 978-83-238-9810-8



Скачать книгу

Emilia oskarżycielskim spojrzeniem.

      – To człowiek bardzo zajęty. Ucieszył się, że ktoś się zaopiekuje jego córeczką.

      – Nie potrzebuję opieki i mój ojciec dobrze o tym wie. Zależy mu, żebym była dla ciebie miła ze względu na twoje kontakty… – Poniewczasie uświadomiła sobie swój brak dyskrecji i zacisnęła usta.

      Emilio poczuł się zdegustowany. Charles Armstrong wyraźnie nie pojmował, że obowiązkiem ojca była ochrona swoich dzieci. Dla osiągnięcia korzyści był zdolny posłużyć się każdym, nawet własną córką.

      – Do jakiego stopnia miałabyś być dla mnie miła?

      Megan poczuła się tak, jakby Emilio wymierzył jej policzek. W jej oczach zapłonęły iskry gniewu.

      – Ojciec nie oczekuje, że będę szła do łóżka z mężczyznami, na wpływach których mu zależy – odparła oschle.

      – Ale nie byłby temu przeciwny?

      – Uprawiam seks tylko wtedy, kiedy tego chcę. – Jak dotąd nie czuła takiego pragnienia, ale nie zamierzała dzielić się tym wyznaniem z Emiliem. Zresztą i tak by jej nie uwierzył.

      Co za ironia losu! Otoczenie uważało ją za oziębłą, czemu z wygody nie zaprzeczała, za to Emilio sądził, że jest raczej rozwiązła.

      Dwa lata temu była mu wdzięczna za pomoc w groźnej sytuacji, która wymknęła się spod kontroli, choć wielką przykrość sprawił jej oschły wykład na temat niewłaściwości podrywania facetów. Ze słów Emilia wynikało, że uważa jej zachowanie za prowokujące i nazbyt swobodne.

      A ona nie miała wtedy nawet chłopaka! Facet, z którego łap wyrwał ją Emilio, miał ją odwieźć do domu po przyjęciu z okazji zdania matury, bo chłopiec, który jej to obiecał, upił się i nie mógł prowadzić auta. Skąd niby miała wiedzieć, że jej uprzejmy wybawca także był podpity? I że zamiast odstawić ją prosto do domu, gdzie ojciec urządzał właśnie przyjęcie dla swoich partnerów w interesach, zatrzyma samochód w cieniu drzew przy bramie posiadłości i zacznie się do niej dobierać? Walczyła jak lwica, starając się nie wpadać w panikę. Nagle ktoś szarpnął drzwiami i jej oczom ukazał się Emilio.

      Niestety, jej ulga była krótkotrwała…

      – A chcesz?

      Pogrążona we wspomnieniach tamtego wieczoru, spojrzała na niego oszołomiona.

      – Czy chciałabyś się ze mną kochać? – powtórzył.

      – A masz milion na zbyciu? – warknęła z furią, zanim zdążyła się powstrzymać.

      – Wysoko się cenisz – odparł.

      Odrzuciła włosy i mrużąc oczy, szepnęła kusząco:

      – Jestem tego warta.

      – Być może dojdziemy do porozumienia. Jestem skłonny zapłacić za jakość – odparł przeciągle.

      Wpatrywali się w siebie wyzywająco. Napięcie iskrzyło w powietrzu. Zanim jednak te absurdalne w gruncie rzeczy negocjacje mogły potoczyć się dalej, ciszę przerwał wysoki głos.

      – Emilio?

      ROZDZIAŁ TRZECI

      Megan odwróciła głowę. Nieopodal stała drobna czarnowłosa kobieta. Ostatnim razem, kiedy Megan ją widziała, nieznajoma nosiła obrączkę na palcu. Jedynie to się teraz zmieniło.

      Rosanna Rios była nadal oszałamiająco piękna. Wyglądała jak krucha figurka z porcelany; różane usteczka, zgrabny nosek, lśniące oczy. Była tak filigranowa, że budziła w mężczyznach instynkty opiekuńcze.

      – Wołałam, ale byłeś… – zawiesiła na moment głos – …szalenie zajęty.

      Żołądek Megan skurczył się boleśnie na widok pocałunku, jaki Emilio złożył na aksamitnym policzku brunetki.

      – Cieszę się, że twoje sprawy tak cudownie się ułożyły – dodała z nutą ulgi, obdarzając Megan miłym uśmiechem.

      Zdumiona Megan czekała, aż Emilio sprostuje nieporozumienie. Nie zrobił tego, lecz zapytał byłą żonę, czy ktoś miał po nią wyjść.

      – Owszem – Rosanna zmarszczyła delikatne brwi – ale na razie coś go zatrzymało.

      – Chętnie cię podwieziemy.

      – Zaczekam – odparła Rosanna.

      Emilio delikatnie położył rękę na plecach Megan, a gdy spojrzała na niego z furią w oczach, szepnął jej prosto w ucho, że godzi się na jej cenę.

      Megan zarumieniła się na to i wypaliła:

      – Przecież wiesz, że nie mówiłam poważnie.

      – Zatem nie powinnaś składać niepoważnych propozycji. Przepraszam, Rosanno, zachowujemy się niestosownie.

      Oburzona Megan milczała, nie wiedząc, co powiedzieć.

      – W porządku. Jakie macie plany? Romantyczny weekend we dwoje za granicą?

      – Nie jesteśmy razem – zaprotestowała Megan poniewczasie.

      Niezrażony tym Emilio pomasował czułym gestem jej napięty kark, po czym lekko uniósł kciukiem brodę.

      – Jesteś dziwnie zdenerwowana, querida – zauważył z troską. – Cała drżysz.

      – No właśnie, ciekawa jestem dlaczego – odparowała.

      Ta ironiczna odpowiedź pobudziła go do wybuchu śmiechu. Jego ręka zsunęła się z pleców na jędrny pośladek Megan. Intymna poufałość tego gestu wyzwoliła w niej falę dzikiego pożądania.

      – Megan zamierzała dziś wracać do domu, ale wszystko wskazuje na to, że zostanie ze mną trochę dłużej.

      – A to pech – bąknęła Rosanna ze współczuciem.

      – Dla mnie szczęście – odparł Emilio z uśmieszkiem.

      – Czy wy dwoje od dawna się znacie…?

      – Nie… my nie… On żartuje – jąkała nieporadnie Megan. Na twarzy Rosanny malowało się coraz większe rozbawienie.

      – Jesteśmy parą dobrych przyjaciół – Emilio przyszedł jej na ratunek, lecz jego ton wskazywał, że to tylko słowa.

      Megan chciała zaprzeczyć, ale położył palec na jej ustach i niskim zmysłowym głosem poprosił, by się uspokoiła.

      – Rosanna rozumie i nie powie nikomu – dodał, odgarniając jej z twarzy kosmyk włosów.

      Megan przełknęła z trudem, walcząc o zachowanie pozorów spokoju i opanowania. Serce waliło jej jak młotem. Wpatrywała się w Emilia jak zaczarowana. Nie zabrał ręki, lecz musnął płatek jej ucha, jakby podziwiał bursztynowe kolczyki w złotej oprawie. Czarne oczy ocienione gęstymi rzęsami wpatrzyły się w zagłębienie, gdzie pod porcelanową skórą wyraźnie drgał jej przyspieszony puls.

      Resztki poczucia winy z powodu wykorzystania tej sytuacji bez grama skrupułów już dawno się ulotniły. Długo na to czekał, ale Megan Armstrong miała w końcu należeć do niego. Zamierzał zapomnieć o wszystkich mężczyznach, z którymi była przed nim, i rozkoszować się każdą spędzoną z nią chwilą.

      Niemal jej nie dotykał, ale sama możliwość kontaktu sprawiała, że Megan drżała jak osika. Zastygła, przestraszona bezmiarem żądzy, jaka ją opanowała.

      Spuściła wzrok i powtarzała sobie w duchu, że niedługo będzie się z tego wszystkiego śmiała.

      – Podobają