W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2. Remigiusz Mróz

Читать онлайн.
Название W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2
Автор произведения Remigiusz Mróz
Жанр Триллеры
Серия W kręgach władzy
Издательство Триллеры
Год выпуска 0
isbn 978-83-8075-368-6



Скачать книгу

pewne informacje – oświadczył.

      – Więc proszę je przekazać Agencji…

      – Przekażę je tobie, Seyda – wpadł jej w słowo i w końcu złapał ją za rękę. Natychmiast ją odtrąciła. – Dosyć tej, kurwa, zabawy – dodał. – Są rzeczy, do których nie dotrze ani żaden minister, ani Chmal, ani cały wywiad cywilny i wojskowy razem wzięte.

      Kitlińska stała niedaleko, najpewniej słyszała każde zdanie. I była gotowa interweniować, dostrzegając, że obu stronom konfliktu trudno utrzymać nerwy na wodzy.

      – Ale ty do nich dotarłeś? – spytała Seyda z powątpiewaniem.

      – Wymagało to tylko szczerej rozmowy z pewnym człowiekiem w Moskwie.

      – Jakim?

      – To już moja sprawa. Liczy się tylko to, co udało mi się ustalić.

      – Czyli?

      – Dowiesz się, kiedy zrelacjonujesz mi wszystko, co przekazał ci Chmal – odparł Chronowski, ściszając głos do szeptu. – Chcę wiedzieć, jak wygląda sytuacja ze szczytem.

      – Twierdzisz, że już sam to ustaliłeś.

      – Do kurwy nędzy, Seyda…

      Rozłożył lekko ręce i popatrzył na nią błagalnie. Daria zastanawiała się, jak długo uda jej się utrzymać determinację. Fakt, że w okamgnieniu zrezygnowała z upierania się przy tytulaturze, nie rokował dobrze. Przeszło jej przez myśl, że równie szybko może zmienić się całe jej dotychczasowe podejście do Chronowskiego.

      Do tej pory udawało się jej trzymać go na dystans. Nie miał nic do gadania w sprawach kraju, a ona postanowiła, że zrobi wszystko, by taki stan rzeczy trwał jak najdłużej.

      Ale dotarł do czegoś konkretnego, nie miała co do tego wątpliwości. W tej sytuacji nie mógł pozwolić sobie na blef, bo weryfikacja jakiejkolwiek wiadomości zajmie tylko chwilę.

      – Mów, co masz do powiedzenia – odparła. – A potem zastanowię się nad…

      – Nie – uciął. – Najpierw chcę wiedzieć, do czego wy dotarliście.

      Nabrała głęboko tchu. Z jednego prostego powodu nie było sensu ukrywać czegokolwiek przed Chronowskim – służby na dobrą sprawę nic nie ustaliły. Adam jednak o tym nie wiedział, a Seyda postanowiła, że przynajmniej w tej kwestii to ona będzie dyktowała warunki.

      – Najpierw powiesz mi, z kim w Rosji się kontaktowałeś – zastrzegła.

      – Nie podam ci nazwiska.

      – Nie pytam o nie.

      Pokiwał głową i zmrużył oczy, zawieszając wzrok gdzieś w oddali. Seyda poczuła się, jakby uczestniczyła nie w spotkaniu z premierem, ale z agentem żywcem wyjętym z czasów, kiedy żelazna kurtyna oddzielała dwa odrębne światy.

      – Znam kogoś w Rosgwardii.

      – Gówno prawda – odparła Daria bez wahania. – To zaufana formacja Trojanowa, nie ma tam żadnych informatorów.

      – Nie mówię, że znajomy jest informatorem – szepnął Adam. – Ale wie, co się dzieje. Brał udział w formowaniu tych struktur.

      – Ale nie w samej akcji w Czeczenii?

      – Nie.

      Cisza, która zaległa, potwierdzała, że ciężar informacji Chronowskiego był znaczący. Seyda przypatrywała mu się przez chwilę. Nie był mężem stanu, przekazanie jej jakichkolwiek wieści nie miało nic wspólnego z troską o dobro kraju. Chciał wrócić, odbić się od dna, ocalić swoją karierę. I najwyraźniej znalazł na to jakiś sposób.

      – Więc? – spytał. – Usłyszę teraz, co wiadomo?

      – Nic – odparła bez namysłu Daria.

      Chronowski zaśmiał się chrapliwie, a potem kaszlnął. Prezydent odniosła wrażenie, że przypomniało mu to, iż pora na papierosa. Wyjął paczkę, zapalił i wypuścił dym w jej kierunku.

      – Coś więcej? – spytał.

      – Żaden z naszych sojuszników nie potwierdził, że jakikolwiek zamach jest organizowany. Amerykanie utrzymują, że w monitorowanych przez nich kanałach nie ma żadnego ruchu, przynajmniej jeśli chodzi o Europę Środkowo-Wschodnią. Żadna ze służb nie wydała dla nas ostrzeżenia, a nie muszę chyba dodawać, że w świetle organizowanego szczytu podchodzą do tego nawet poważniej niż zazwyczaj.

      Adam zaciągnął się głęboko.

      – Opozycja czeczeńska? Gruzja? Nikt nic nie wie?

      – Nikt. Organizacje międzynarodowe i humanitarne też nie.

      – Intrygujące.

      Seyda niechętnie skinęła głową.

      – Choć jeśli się nad tym zastanowić… – zaczął Chronowski i podrapał się po karku. – Może to zrozumiałe.

      – Bo?

      – Bo w dziupli tych terrorystów nie znaleziono żadnego podrobionego prawa jazdy ani polskiej waluty. To bzdura.

      Strzepnął popiół, jakby pstrykał palcami. Czerpał przyjemność z każdej sekundy tej rozmowy.

      – Rosjanie spreparowali wszystko, żeby wymusić na tobie odwołanie szczytu.

      Seyda przyglądała mu się, starając się stwierdzić, czy w tak ważnej kwestii może mu ufać. Co, jeśli celowo wprowadzał ją w błąd? Zamach podczas spotkania w Malborku sprawiłby, że sytuacja w kraju stałaby się jeszcze bardziej niepewna. Chronowski mógł się utrzymać przy władzy, twierdząc, że należy zrobić wszystko, by uniknąć kryzysu rządowego.

      Ale czy był gotowy posunąć się tak daleko? Nie, raczej nie. Nawet on nie pozwoliłby, by doszło do takiej tragedii.

      Odmienną kwestią było to, czy Rosjan stać było na taką manipulację. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie zajęło Seydzie tylko chwilę. Oczywiście, że byli do tego zdolni. Ryzykowali niewiele, a osiągnąć mogli całkiem sporo.

      Jeśli zorganizowali prowokację, Daria nie miała się czym przejmować. Ale jeżeli zagrożenie istniało? Skutki byłyby nie do wyobrażenia.

      – A jednak znaleziono ciało naszego człowieka na Kaukazie – zauważyła Seyda. – Że nie wspomnę już o pogróżkach, które wobec mnie wystosowano.

      – To może nie mieć żadnego związku ze szczytem.

      – W nagraniu były dość konkretne groźby.

      – Pod twoim adresem.

      – Nie tylko. Także pod adresem kraju.

      – Ale nie było słowa o spotkaniu głów państw w Malborku – uparł się Adam. – Zresztą sam fakt, że pojawiło się nagranie, dowodzi, że ta grupa nie planuje żadnego ataku. Gdyby było inaczej, siedzieliby jak trusie.

      Trudno było temu zaprzeczyć.

      – Tak czy owak, moje rosyjskie kontakty nie mają żadnych wątpliwości, że to zwykła zagrywka polityczna. Duży, ale jednak fake news. Element wojny informacyjnej, dzięki której Rosjanie potrafią teraz załatwiać znacznie więcej, niż kiedyś za pomocą czołgów i mięsa armatniego.

      Daria nie odpowiadała, starając się ocenić, czy doniesienia z takich źródeł należy traktować jako wiarygodne. Zaczęła nieświadomie skubać dolną wargę, układając w głowie stanowczo zbyt wiele możliwych scenariuszy.

      – Mój człowiek z Rosgwardii jest godny zaufania.

      – To twoje zdanie.

      – A