Название | Chłopak, który o mnie walczył |
---|---|
Автор произведения | Kirsty Moseley |
Жанр | Книги для детей: прочее |
Серия | |
Издательство | Книги для детей: прочее |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-276-2954-8 |
Po drodze do piwnicy zauważyłam na tablicy ogłoszeń przypięty grafik na przyszły tydzień. Przystanęłam, żeby sprawdzić swoje dyżury i dni wolne, i spochmurniałam, widząc swoje imię przy sobocie. Wyraźnie powiedziałam Toby'emu, że nie mogę pracować tego dnia. I nagle, jak na zawołanie, Toby wyłonił się zza kotary. Sięgnął do pudła z chipsami i wyjął paczkę serowo-cebulowych.
– Toby, dlaczego jestem zapisana w grafiku na sobotę? Nie mogę wtedy pracować, mam pewne plany – oświadczyłam, wskazując swoje imię w rubryce.
Zmarszczył się i podszedł do mnie od tyłu, spoglądając przez moje ramię.
– Zmień je.
– Nie mogę. – Odwróciłam się twarzą do niego, opierając ręce o biodra. – Ty zmień swoje i weź zamiast mnie kogoś innego.
Toby uniósł brwi i wykrzywił usta w figlarnym uśmiechu, a w jego oczach pojawił się szelmowski błysk.
– Okej, znajdę kogoś na zastępstwo, pod warunkiem że będziesz się dziś ze mną kochać.
Zaczerpnęłam głęboko powietrza, jeszcze mocniej marszcząc czoło.
– To molestowanie seksualne!
– Donieś na mnie. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu, wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie.
– Może tak zrobię! – zawołałam, odprowadzając go uśmiechem, i przeniosłam wzrok na grafik. Wyciągnęłam długopis, wykreśliłam swoje imię i wpisałam w to miejsce Toby'ego, po czym ruszyłam do piwnicy, by spisać remanent.
Tuż przed jedenastą, kiedy zabrzmiał dzwonek na ostatnie zamówienia, dokończyłam naprędce spis, notując, ile zostało nam paczek solonych orzeszków, i wróciłam na górę.
Pub praktycznie opustoszał; zostało raptem sześć osób. Toby zebrał już większość szklanek i ustawił na kontuarze do mycia.
– Panie i panowie, dopijamy i zamykamy! Nie macie domów, czy co? – rzucił żartem, zakładając krzesła na stoły, tak aby rano można było odkurzyć podłogę.
Kilku stałych klientów jęknęło z niezadowoleniem, prosząc, by pozwolił im jeszcze zostać, ale wszyscy widzieli podkrążone oczy Toby'ego, więc nie naciskali.
Gdy ostatnia para opuściła lokal, Toby zamknął ciężkie drzwi na klucz i odwrócił się do mnie.
– Remanent zrobiony?
– Uhm, wszystko gotowe – przytaknęłam.
Ziewnął, wyciągając ręce nad głowę, i wrócił za bar.
– Dzięki.
Otworzyłam zmywarkę do naczyń i wstawiłam do środka dwie szklanki. Gdy sięgałam po kolejne, poczułam na biodrach czyjeś ręce. Przestraszona podskoczyłam, a wówczas Toby przywarł swoim ciepłym ciałem do moich pleców.
– Jesteśmy dogadani w sprawie soboty, czy wolisz pracować? – wyszeptał, owiewając mój policzek i szyję gorącym oddechem. Ścisnął mnie mocniej za biodra, jeszcze bardziej na mnie napierając i ocierając się kroczem o skrawek mojej nagiej skóry wyzierający spod topu.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze w płuca, a moje ciało pokryło się gęsią skórką.
– Twoje zachowanie jest w najwyższym stopniu niestosowne – odparłam, czując, jak napinają mi się wszystkie mięśnie.
– Uhm – mruknął z ustami przy mojej szyi. – Daruj już sobie sprzątanie, zajmę się tym rano.
Zrezygnowana, odwróciłam się do niego. Jego jasnozielone oczy płonęły pożądaniem, gdy przesuwał wzrokiem po mojej twarzy.
– Chyba jednak potrzebuję tego wolnego dnia – wymamrotałam, wpatrując się w jego usta i język, którym przejechał wolno po dolnej wardze.
Cofnął się i z szerokim uśmiechem wyciągnął ku mnie rękę. Odstawiłam ostatnią szklankę na bar i podałam mu swoją dłoń, pozwalając, by pociągnął mnie przez kotarę i poprowadził korytarzem oraz schodami do części mieszkalnej znajdującej się na piętrze. Po drodze zsunęłam najpierw jeden, potem drugi but, zostawiając je tam, gdzie upadły, a potem Toby zrobił to samo.
Gdy weszliśmy na górę, przestał się kontrolować i dał się ponieść namiętności.
Przyciągnął mnie do siebie i wpił się we mnie ustami. Jego ręce były wszędzie. Nieporadnie, zataczając się do tyłu, dotarliśmy do sypialni, praktycznie przez cały czas złączeni pocałunkiem. Pozbyłam się szybko bluzki, a jego palce sprawnie rozprawiły się z guzikiem u moich spodni. Tyłem kolan uderzyłam o brzeg łóżka i runęliśmy na materac, zamieniając się w plątaninę kończyn i rozgrzanych oddechów. Zachichotałam, bo wylądował na mnie, niemal mnie miażdżąc, lecz szybko się poprawił i nakrył mnie swoim ciałem.
Odchylił się do tyłu, a ja ściągnęłam mu koszulkę przez głowę. Pożerając mnie głodnym wzrokiem, niespiesznie zsunął ze mnie dżinsy. Czułam, jak łaskocze mnie palcami po zewnętrznej stronie ud.
– A tak w ogóle, to co takiego porabiasz w sobotę? – zapytał szeptem i pochylił się, delikatnie całując zagłębienie u nasady mojej szyi. Jego jednodniowy zarost rozkosznie drażnił moją skórę.
Przesunęłam dłońmi po jego nagich plecach, wpijając się w jego barki, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz przyjemności.
– Idę na targi ślubne z twoją matką – odparłam lekko chropawym głosem.
Zaśmiał się, wywołując uśmiech również na mojej twarzy.
– Poważnie? Dlaczego dajesz się jej zaciągać na takie imprezy? – zapytał, przewracając oczami.
Wzruszyłam ramionami, wiercąc się pod jego ciałem.
– Bardzo się ekscytuje ślubem. Powtarzam jej ciągle, że nie zamierzamy się spieszyć, ale… wiesz, jaka jest. Chyba po cichu liczy na to, że zobaczę jakąś wystrzałową suknię lub dekorację z balonów i zechcę w końcu wyznaczyć datę.
Na chwilę przybrał poważną minę.
– Wiesz, co wystarczy zrobić, żeby dała ci spokój?
– Zerwać z tobą? – zasugerowałam, chichocząc, a Toby za karę wwiercił mi palec między żebra.
– Albo po prostu wyznaczyć datę…
Westchnęłam głęboko, powoli tracąc ochotę na figle.
– Możemy o tym teraz nie rozmawiać? Myślałam, że mieliśmy zgorszyć łóżko… – Żeby dać mu to wyraźnie do zrozumienia, przejechałam delikatnie paznokciami po jego plecach, po czym chwyciłam go mocno za pośladki i przyciągnęłam do siebie.
Mężczyźni są tacy prości w obsłudze. Wystarczy wspomnieć o seksie, zaproponować go, czy choćby poczynić drobną aluzję na ten temat, by jedli ci z ręki. Z moim narzeczonym było tak samo.
Niestety, zanim się dobrze rozkręciłam, było już po wszystkim. Nie, żeby Toby był marnym kochankiem – był naprawdę cudowny, kiedy poświęcał na to więcej czasu. Jednak tej nocy czuł się zmęczony, a to oznaczało, że musiałam się obejść bez gry wstępnej i bez czułych słówek. Przeszedł od razu do sedna i po chwili opadł na mnie bezwładnie, ciężko dysząc. Oczywiście zrobiłam to, co robi większość kobiet podczas seksu: trochę poudawałam, by nie urazić jego ego, ale tylko troszeczkę – lubiłam się z nim kochać, tylko że tym razem zabrakło w pełni „szczęśliwego zakończenia”.
Pocałował mnie w policzek i stoczył się ze mnie z uśmiechem wyrażającym zaspokojenie.
– O tak, zdecydowanie warto było dać