Księzycowy Taniec. Amy Blankenship

Читать онлайн.
Название Księzycowy Taniec
Автор произведения Amy Blankenship
Жанр Ужасы и Мистика
Серия Więzy Krwi
Издательство Ужасы и Мистика
Год выпуска 0
isbn 9788873045281



Скачать книгу

snu. Szkoda, że jej nie widział… tylko przelotne spojrzenie, by dopasować wygląd do głosu, który go nawiedzał.

      Wyjął z kieszeni małą obrożę i spojrzał na zawieszkę w kształcie kości. Poznał nazwisko, ale adres był nieaktualny… już od lat. Kiedy wreszcie nauczył się jak obsługiwać komputer, próbował jej poszukać. Ale jej rodzice już nie żyli, a dom został sprzedany. Córka – która z pewnością go uwolniła – zniknęła bez śladu.

      Kane rzucił niedopałek obok lewej stopy i zadeptał go. Zaraz po powrocie do Los Angeles wrócił do klubu, który prowadził Malachi i w którym mieszkał, ale okazało się, że też został sprzedany, a jego dzieci gdzieś się przeprowadziły. Nowe miejsce było kiedyś opuszczonym magazynem, ale jaguary odnowiły go i zamieniły na nowoczesny klub nocny – prowadziły go dzieci Malachiego.

      Potrząsnął głową, zastanawiając się jak Malachi mógł ożenić się powtórnie. Wiedział, jak bardzo kochał swoją pierwszą żonę. Była jego bratnią duszą, i chociaż zmiennokształtni byli znani ze swoich seksualnych apetytów, gdy już spotkali ta jedyną prawie niemożliwe było pokochanie innej.

      Kane trochę poszperał – nowa żona Malachiego urodziła mu czworo dzieci. Sama zmarła przy porodzie najmłodszego syna, Nicka.

      Malachi zmarł tej nocy, gdy Kane usłyszał ryk pod ziemią, ale nadal czuł w sobie żądzę zemsty. Prawie wszystkie wampiry są zrodzone z ciemności – może Syn nie miał racji myśląc, że Kane jest tak inny od swego złego rodzeństwa. Może utrata zmysłów na trzydzieści okrutnych lat zrobiła swoje i teraz nie był już wyjątkiem. Jego umysł był nadal w tym ciemnym miejscu, gdzie zostawił go Malachi.

      Według Kane’a to jaguary pierwsi przelali krew. Teraz wrócił, by odpłacić pięknym za nadobne… całej przeklętej rasie zmiennokształtnych, a zaczynając od dzieci Malachiego. Ale na nich się nie zatrzyma. Następne będą dzieci zmiennokształtnego, który go wrobił… Nathaniela Wildera.

      Tworzenie wyznawców, którzy mogliby dostarczać mu krew nie było trudne. Kane był stale zachwycony całą podziemną sceną gotycką w wewnętrznym mieście. Wiele z nich marzyło o tym, by być tym, kim on jest – prawdziwym wampirem, a nie jakimś gotyckim pozerem.

      Wystarczyło przemienić jednego, a potem pozwolić by bezduszny podwładny postępował zgodnie ze swoim instynktem. Wybrał najbardziej niebezpiecznego z grupy… tego, który już chyba wcześniej zaprzedał duszę ciemności. Kruk – łobuz, który już jako człowiek był psychopatą z zaburzeniami typu borderline. Gotycki wyrzutek, który pragnął krwi na długo przed tym, zanim poczuł prawdziwą potrzebę.

      Kruk był jedyną osobą, której Kane opowiedział o zdradzieckich zmiennokształtnych, którzy wrobili go w morderstwo i zakopali żywcem. Nie wiedział dlaczego mu o tym opowiedział… może z nudów.

      Kane wypuścił łajdaka na miasto. Kruk był zły na cały świat zanim odrodził się jako dziecko nocy, a teraz Kane dał mu ujście dla gniewu. Kruk przyjął na siebie zadanie pomszczenia Kane’a. Bezduszny wampir używał swoich nowych umiejętności w wyśmienity sposób.

      Nie zaprzątał sobie głowy tym, by wyperswadować to Krukowi – jego działania doskonale wpisywały się w jego plany upadku rodziny Malachiego. Po co miałby chronić zmiennokształtnych przed Krukiem? Mógł co najwyżej powiedzieć chłopcu, że nie musi zabijać ludzi, by się posilić. W ogóle nie musi niczego niszczyć, jeżeli nie chce. To nie była jego wina, że Kruk zamiast tego wybrał zadawanie śmierci.

      Jedynie przy pierwszym zabójstwie Kruka Kane interweniował. Złapał chłopaka zanim ten zostawił ciało z wyraźnymi znakami zrobionymi przez wampira na widoku ludzi. Tuszowanie tego sekretu było nierozerwalnie związane z przeżyciem – zapomniał o tym powiedzieć Krukowi. Kane pokazał mu potem jak przeciąć znaki po kłach tak, by wszystko wyglądało na zwykłe, sadystyczne morderstwo.

      Kruk zwykł zostawiać swoje ofiary niedaleko Księżycowego Tańca, tak, aby władze mogły je znaleźć. Było to idealnie zaplanowane. Większość wampirów była zła – cecha wrodzona. Kane spędził więc większość swojego nieumarłego życia w pobliżu morderców. Oglądanie tego, jak ten chłopiec zabija było więc naturalne dla niego.

      Jeżeli Syn by nie spał i widział ten zabójczy szał, z pewnością uratowałby świat zabijając Kruka lub wysyłając go do grobu. Po tym, jak Kane sam doświadczył tej kary, sam wybrałby szybką śmierć.

      Przed swoim wygnaniem przyjaźnił się z jednym wampirem… Michaelem. Trzymali się razem dłużej niż oboje mogli spamiętać – albo chociaż chcieli pamiętać. Oboje otrzymali w prezencie krwawe kamienie ponieważ zachowali dusze… oni i brat Michaela, Damon.

      Michael był dobrym człowiekiem… nadal po stronie aniołów, jak to się mówi. Ale pocztą pantoflową usłyszał, że Damon wykształcił u siebie ciemną stronę i odwrócił się od brata. Może złoży Damonowi małą wizytę kiedy już skończy tutaj i nauczy go manier. Kane zastanawiał się nad nagłą rywalizacją pomiędzy braćmi – Michael zawsze kochał brata… ale wszystko się zmienia.

      Kane nie chciał, by Michael dostrzegł zło, które rozpełzło się w nim po pobycie w grobie. Spędził trochę czasu obserwując Michaela z dystansu. Wiedział, że Michael i najstarszy syn jaguara, Warren, są teraz przyjaciółmi… tak jak kiedyś on i Malachi.

      Zmiennokształtni byli zdrajcami, a Michael będzie się musiał o tym dowiedzieć. Usuwając ich z drogi, zrobi Michaelowi ostatnią przysługę – ze względu na stare, dobre czasy.

      Kane podniósł rękę i dotknął kolczyka z krwawym kamieniem. Wiedział, że to on zawsze powstrzymywał go przed zabijaniem ludzi. Jeśli jego dusza byłaby naprawdę zła, magia krwawego kamienia nie działałaby. Często zastanawiał się, jak Malachi mógł przegapić ten prosty fakt… Dowód jego niewinności miał zaraz przed swoimi oczami.

      Nieważne… Spędził trzydzieści lat w więzieniu za coś, czego nie zrobił. „W zamian rozpętam tu piekło, przyjaciele.”

      *****

      â€œTelemarketer?” zapytał Chad, próbując ukryć złośliwy uśmieszek podczas gdy jego siostra odłożyła telefon tak mocno, że prawie by się odbił od ściany.

      Envy kopnęła telefon, aż poleciał w dół korytarza udając, że to głowa jej chłopaka zanim odwróciła się do brata. „Wszyscy jesteście takimi psami czy tylko ci, z którymi się spotykam?”

      Chad podniósł w górę ręce udając, że się poddaje. „Według mnie dziewczyny