Klub niewiernych. Agnieszka Lingas-Łoniewska

Читать онлайн.
Название Klub niewiernych
Автор произведения Agnieszka Lingas-Łoniewska
Жанр Эротика, Секс
Серия
Издательство Эротика, Секс
Год выпуска 0
isbn 978-83-8147-169-5



Скачать книгу

unosisz. Zaczynasz reagować tak jak ona, a ja tylko chcę, abyś miał porządny dom, taki z jakiego wyrosłeś, a nie jakiś przydrożny motel.

      Była jak porysowana płyta, która zacina się na tej samej melodii.

      – Jezu, muszę wyjść – szepnął do siebie Piotr i poszedł do łazienki. Włożył dżinsy, koszulkę, bluzę i prawie pobiegł do przedpokoju.

      – A ty gdzie? – Matka tkwiła nad nim jak kat, od razu przypomniały mu się czasy, kiedy był nastolatkiem, a ona stała nad nim i głośno wyrażała swoją dezaprobatę dla jego rzekomej niesubordynacji.

      – Zaraz wracam, muszę podjechać do kumpla z pracy.

      – No i właśnie, ty do pracy, ona nie wiadomo gdzie…

      – Mamo, Justyna zamyka miesiąc. – Znowu poczuł się zobowiązany bronić żony.

      – Jasne, jasne, znam ja już te bajki, a potem ten „miesiąc” wprowadzi się do…

      – Super, będziemy wtedy mieszkać w trójkę – warknął Piotr, złapał kurtkę, kluczyki od auta, klepnął się w pierś, aby sprawdzić, czy ma portfel, i wybiegł z mieszkania. Gdy zamykał drzwi, matka nadal jazgotała, a siostra krzyknęła:

      – Piotrek, chodź, zaraz będzie kolejny odcinek!

      Piotr siedział zamknięty w pokoju. Od wejścia do Klubu Niewiernych dzieliło go jedno kliknięcie.

      Nie, nie chciał znowu zatracić się w wirtualnym świecie, ale rzeczywistość była zbyt trudna do zniesienia, a jemu znudziła się ta wymuszona samotność, na jaką się skazał, uciekając od rodziny, a może tak naprawdę od siebie, prawdy o sobie i swoich problemów.

      W końcu, pod nickiem tymczasowym, zalogował się do Klubu. Z myślą o tym, żeby z kimś pogadać. Po prostu. Wyżalić się anonimowej osobie, która byłaby w stanie go wysłuchać bez oceniania i wystawiania mu cenzurek.

      Otworzył kilka czatowych okienek, zagadując do rozmówców, którzy z jakichś powodów przyciągnęli jego uwagę.

      Jedną z nich była Zmartwiona30.

      Opowiedziała mu o swoim wiszącym na włosku małżeństwie. O mężu, który najpierw, dowiedziawszy się o jej zdradzie, wyniósł się do hotelu, dając jej tydzień na znalezienie sobie lokalu i wyprowadzkę z jego mieszkania oraz życia.

      Potem, w myślach, postawił się w jej sytuacji. Zaczął się zastanawiać, jak zareagowałaby Justyna, gdyby pozyskała namacalny, jednoznaczny dowód jego niewierności. Taki, przy którym wszelkie jego tłumaczenia stanowiłyby tylko obrazę inteligencji i wrażliwości ich obojga.

      Spytał Zmartwioną30, co zamierza zrobić i czy będzie walczyć o swoje małżeństwo.

      A potem zapytał siebie, czy Justyna by walczyła, czy może to on zakładał optymistycznie, że zależało jej na nim tak bardzo, by była gotowa – świadomie lub nie – przymykać oczy na wszelkie jego nieprawości.

      Zmartwiona30 stwierdziła, że właściwie nie kocha swojego męża, ale zarazem zaznaczyła, że to nie jest dobry moment na rozstanie. Jednak nie chciała dopowiedzieć, co właściwie ma na myśli, a on nie naciskał, żeby się tego od niej dowiedzieć. Chętnie natomiast poznał jej imię.

      Chociaż o to nie prosił, wysłała mu swoje zdjęcie – selfie. Jej twarz była częściowo przesłonięta włosami, ale mógł dostrzec wyraźne rysy, lekko zadarty nosek i powabne usta. O całym ciele nie mógł zbyt wiele powiedzieć poza tym, że była raczej szczupła i wydała mu się atrakcyjna. Pociągała go tajemnica.

      On również wysłał swoje zdjęcie.

      Kiedy okazało się, że pochodzą z jednego miasta, szybko uznali, że zamiast uderzać w klawiaturę, warto byłoby się zobaczyć.

      – Tylko porozmawiamy – zaznaczył Piotr.

      – Niczego więcej nie miałam na myśli – zgodziła się Kaja.

      ***

      Czekał na nią w Cascadzie. Miała się przysiąść do jego stolika. Nawet nie wiedział, czy go nie wystawi. Trzymała go trochę w niepewności, ale ostatecznie się pojawiła.

      – Napijesz się czegoś? – zaproponował, przyglądając się jej dokładnie. Wyglądała apetycznie.

      Ona uśmiechała się do niego smutno i czarująco zarazem. To go rozczuliło. W jego oczach błysnęło pożądanie, którego jeszcze się przed sobą wypierał.

      – Pójdę sobie zamówić – odpowiedziała, a kiedy on podniósł się szarmancko, zatrzymała go ruchem dłoni.

      Może w ten sposób chciała podkreślić dystans, może nie chciała być traktowana protekcjonalnie. Pozostało mu to uszanować.

      – Nie jestem dobrą żoną – stwierdziła potem szczerze, popijając mojito.

      Kiedy wypowiadała te słowa, nie patrzyła Piotrowi w oczy. Zdawała się nie szukać usprawiedliwienia, ale stwierdzać fakty.

      Może i on powinien stanąć w podobnej prawdzie o sobie i swoim małżeństwie. Tyle że kochał Justynę i zamierzał o nią walczyć. Ze wszystkimi, którzy staną mu na drodze.

      A to oznaczało, że również z sobą samym.

      – Janek jest śmiertelnie nudny w łóżku. – Zaśmiała się głośno, trochę wulgarnie.

      Zawstydzony Piotr rozejrzał się, czy nikt jej nie usłyszał i czy nikt im się teraz nie przyglądał, ale na szczęście jej słowa zniknęły w ogólnym zgiełku, a wszyscy wokół zdawali się być skupieni na swoich sprawach.

      Tymczasem ona dodała, już nieco bardziej stonowanym głosem:

      – Po prawdzie zawsze był kiepskim kochankiem. A ja zbyt długo udawałam, że jestem w stanie do tego przywyknąć.

      – I co zamierzasz? – spytał.

      – Zamierzam zacząć wszystko od początku – powiedziała, a potem przeprosiła go, chcąc zamówić sobie kolejny koktajl.

      Kiedy wróciła, zmierzyła go zaciekawionym spojrzeniem i rzuciła:

      – Może byś wreszcie powiedział coś o sobie, przystojniaku? Dlaczego żonaty facet, któremu podobno zależy na żonie, spędza czas w takim miejscu i z nieznajomą?

      Głupie, ale dobre pytanie przeszło mu przez myśl.

      – Nie wiem, od czego zacząć… – odpowiedział zakłopotany.

      – Od początku.

      – Od dzieciństwa? A może śmierci ojca?

      Przyjrzała mu się uważnie, jakby zastanawiała się, czy mówi poważnie, czy sobie z niej żartuje.

      A potem otworzył się przed nią. Tak bardzo, że zawstydził się własnej szczerości, ale z każdym wypowiedzianym słowem, z każdą wyartykułowaną pretensją do życia, czuł coraz większą ulgę.

      I nawet nie potrafił ocenić, czy ją to wszystko nudzi i słucha tylko z udawanym przejęciem, czy naprawdę jego opowieść ją jakoś porusza.

      Atmosfera, mimo poważnych tematów, rozluźniła się. Alkohol zrobił swoje i dziewczyna zaczęła się do niego kleić.

      To nie tak miało być.

      Zdecydował się, że zamówi taksówkę i odwiezie ją do domu, zanim przyjdzie jej, albo im, do głowy coś głupiego, czego potem oboje, a zwłaszcza on, będą żałować.

      –