Naśladowca. Erica Spindler

Читать онлайн.
Название Naśladowca
Автор произведения Erica Spindler
Жанр Крутой детектив
Серия
Издательство Крутой детектив
Год выпуска 0
isbn 978-83-238-9669-2



Скачать книгу

oderwać wzrok od ofiary, ale nie była w stanie. Poczuła ból. Nagle przed oczami zamajaczyła jej twarz Sadie. W piersi narastał szloch, ale zdołała go powstrzymać. Te morderstwa łączyły się nierozerwalnie w jej myślach ze śmiercią córki.

      Kitt wiedziała, dlaczego tak się stało. Omawiała to wielokrotnie ze swoim psychoterapeutą. Pierwsze morderstwo miało miejsce, gdy córka zaczęła się poddawać. Dlatego walka o życie Sadie splotła się z walką o to, by uchronić inne dziewczynki przed śmiercią.

      Niestety Kitt zawiodła na całej linii.

      Nagle dotarło do niej, że dziewczynka ma inaczej ułożone ręce. Pięć lat temu morderca krzyżował je wszystkim ofiarom na piersi, starannie prostując ich dłonie i palce. Teraz jedna ręka, z powykręcanymi palcami, wskazywała pierś, druga była niedbale odrzucona i nie przylegała do ciała.

      To mogło nie mieć znaczenia. Mała zmiana w rytuale mordercy? W końcu minęło już pięć lat… A jednak Kitt przeczuwała, że jest to ważne. Morderca, którego tropiła wcześniej, był perfekcjonistą. Niczego nie zmieniał, ofiary zawsze wyglądały tak samo, a poza tym nigdy nie pozostawiał po sobie żadnych śladów.

      Podekscytowana odkryciem zawołała Briana. Oczywiście Riggio i White pospieszyli za nim.

      – Miło mi panią poznać, pani porucznik – odezwała się Riggio, nie pozwalając jej dojść do słowa.

      – Mnie również…

      – Cieszę się, że zechciała pani podzielić się z nami swoimi doświadczeniami – dodała tamta z ponurą, zaciętą miną.

      Kitt tylko wzruszyła ramionami i spojrzała na Briana.

      – Zwróciłeś uwagę na ręce?

      Namyślał się przez chwilę, a potem z podziwem pokręcił głową.

      – Nie, nie pomyślałem o tym. – Zerknął na M.C. – W przypadku poprzednich morderstw ręce zawsze były ułożone tak samo, na piersi, tuż przy sercu.

      Roselli spojrzał na nich przez ramię.

      – Właśnie. To bardzo interesujące.

      M.C. zmarszczyła brwi.

      – Dlaczego?

      – W obu przypadkach ułożenie jest nienaturalne, co znaczy, że morderca zrobił to po śmierci ofiary.

      – No jasne, ale co w tym…

      – Interesującego? – wpadł jej w słowo. – To, jak długo musiał czekać.

      – Nie rozumiem – powiedziała Kitt. – Musiał chyba działać szybko, zanim zaczęło się stężenie pośmiertne.

      Anatomopatolog pokręcił głową.

      – Nic podobnego. Musiał zaczekać, aż zacznie się stężenie pośmiertne.

      Wszyscy milczeli, próbując zrozumieć, co to oznacza. M.C. pierwsza przerwała ciszę.

      – Ile to mogło zająć czasu?

      – Ponieważ w pokoju jest ciepło, trwało to zapewne od trzech do czterech godzin.

      Kitt nie mogła w to uwierzyć.

      – Chcesz powiedzieć, że siedział tu i czekał, aż ciało zacznie sztywnieć?!

      – Właśnie. Jego cierpliwość została wynagrodzona, bo ciała odkryto, zanim zakończyło się stężenie pośmiertne, od dziesięciu do dwunastu godzin po śmierci. Zapewne właśnie o to mu chodziło.

      Brian gwizdnął przeciągle i spojrzał na Kitt.

      – Ułożenie rąk ofiary musi być dla niego bardzo ważne.

      – Tak, chce nam coś przez to powiedzieć. Trzeba przyznać, że jest odważny.

      – Większość morderców ucieka z miejsca zbrodni najszybciej, jak się da.

      – Przynajmniej tych sprytnych – poprawiła go Kitt. – A ten, który mordował dziewczynki, był piekielnie inteligentny.

      – Więc co może znaczyć takie ułożenie rąk? – Brian wskazał ofiarę.

      – Ja i ty – rzucił White.

      – Albo my i oni, tu i tam – dodała Kitt.

      – Albo nic – wtrąciła poirytowana M.C.

      – To mało prawdopodobne, zważywszy, ile ryzykował. – Brian spojrzał na Kitt. – Zauważyłaś jeszcze jakieś różnice?

      Pokręciła głową.

      – Nie. Przynajmniej na razie – dodała i spojrzała na porucznik Riggio. – Czy z pokoju coś zniknęło?

      – Słucham?

      – Morderca Śpiących Aniołków nie brał niczego z miejsca zbrodni, co zresztą nie jest typowe dla seryjnego mordercy – wyjaśniła. – Czy tym razem też wszystko jest na swoim miejscu?

      M.C. i White wymienili spojrzenia.

      – Będziemy musieli poprosić rodziców tej małej, żeby przejrzeli jej rzeczy – powiedziała z westchnieniem M.C.

      White zapisał to w swoim notatniku.

      – Czy mogę się tu jeszcze rozejrzeć? – Kitt skierowała to pytanie do porucznik Riggio, chcąc wykazać dobrą wolę, chociaż wiedziała, że gdyby spytała Briana, na pewno by się zgodził. A ponieważ był wśród nich najstarszy rangą, nikt nie śmiałby się mu sprzeciwiać.

      Jednak sprawę powierzono właśnie porucznik Riggio, a Kitt widziała, że koleżanka aż się pali do tej pracy. Znała ten typ twardych i bezwzględnych kobiet. W policji wciąż pracowali głównie mężczyźni, wśród których kobiety musiały albo walczyć łokciami, albo dać się zepchnąć na pozycję pracowników pośledniej kategorii. Riggio wybrała oczywiście to pierwsze i nikogo nie powinno to dziwić. Jednak istniało niebezpieczeństwo, że z czasem sama zacznie zachowywać się jak facet, a może nawet jeszcze gorzej. Nikt nie wiedział tego lepiej niż Kitt.

      Ciężkie doświadczenia ostatnich lat dały jej dużo do myślenia. Nareszcie zrozumiała, że wartość kobiety, która pracuje w policji, polega na tym, że nie jest mężczyzną. Inny sposób myślenia i reagowania może się przyczyniać do rozwiązania sprawy. Natomiast kobieta, która udaje mężczyznę, staje się tylko karykaturą siebie samej.

      – Tak, proszę – odparła Riggio. – I niech mi pani powie, gdyby tu coś jeszcze nie pasowało do poprzednich zbrodni.

      Poza ułożeniem rąk wszystko było jednak takie jak pięć lat temu. Kitt kręciła się po pokoju, jak długo mogła, ale w końcu musiała jechać. Czuła się głupio, wychodząc stąd bez przesłuchania rodziców czy rozmowy z policjantami, którzy rozmawiali z sąsiadami.

      Cholera, to powinno być jej śledztwo! Przecież poświęciła tyle czasu i energii na rozpracowanie tego mordercy! Pamiętała każdy szczegół związany z poszczególnymi zbrodniami!

      Niestety, zawaliła sprawę. Co gorsza, nigdy się z tym nie pogodziła.

      – Lundgren!

      Obróciła się w stronę, z której dobiegał głos. Zobaczyła Mary Catherine Riggio, która zatrzymała się przed nią z zaciętą miną.

      – Chciałam z panią chwilę porozmawiać.

      Kitt spodziewała się tego. Założyła ręce na piersi.

      – Tak?

      – Niech pani posłucha, znam pani historię i wiem, jak ważne było dla pani to śledztwo. Rozumiem, co pani czuje teraz, kiedy jest pani z niego wyłączona…

      – Wyłączona? Naprawdę?

      – Niech