Название | JEJ OGRÓDEK |
---|---|
Автор произведения | Penelope Bloom |
Жанр | Любовно-фантастические романы |
Серия | |
Издательство | Любовно-фантастические романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-8215-228-9 |
10 3. Nell
11 4. Harry
12 5. Nell
13 6. Harry
14 7. Nell
15 8. Harry
16 9. Nell
17 10. Harry
18 11. Nell
19 12. Harry
20 13. Nell
21 14. Harry
22 15. Nell
23 16. Harry
24 17. William
25 18. Nell
26 19. Harry
27 20. Nell
28 21. Harry
29 22. Nell
30 23. Harry
31 24. Nell
33 Przypisy
1. Nell
Dzisiaj był pierwszy dzień mojego nowego życia. Co prawda już straciłam rachubę, ile razy rozpoczynałam nowe życie, ale czułam, że teraz będzie inaczej. Szkoła piękności nie wypaliła, długoterminowy związek nie wypalił, podobnie jak marzenia o zostaniu artystką. Ale oto nadszedł dzień, w którym przeszłość dostanie ode mnie solidnego kopa w jaja. A może przy okazji wymierzę kopniaka także przyszłości. To był mój pierwszy dzień w roli specjalistki od strzyżenia krzewów i nie zamierzałam tego spaprać.
Owszem, kilka szczegółów spędzało mi sen z powiek. Przede wszystkim fakt, że jak dotąd moim jedynym doświadczeniem w tej branży było zmasakrowanie kuchennymi nożycami krzewu rosnącego przed moim mieszkaniem.
Przed laty nauczycielka plastyki stwierdziła, że w naszej rodzinie z pewnością nigdy nie było artystycznego genu, nawet gdybyśmy cofnęli się do epoki kamienia. Od tamtej pory w wolnym czasie parałam się rzeźbą, licząc na to, że pewnego dnia triumfalnie postawię na jej biurku któreś ze swoich dzieł. Wciąż nie zrealizowałam tego planu. Ale przez całe życie ćwiczyłam strzyżenie swojego krzaczka, więc wiedziałam, że świetnie sobie poradzę. Prawdopodobnie.
Musiałam się tylko skupić. Pełna koncentracja. Nie spuszczaj celu z oka. I na starym krzaku róże kwitną…
Zamknęłam oczy. Gonitwa myśli nie mogła mi w niczym pomóc. Musiałam przekonać samą siebie, że po raz pierwszy nie zawiodę. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Miałam dopiero dwadzieścia dwa lata, ale zbyt wiele porażek każdego doprowadzi do obłędu. Byłam pewna, że już osiągnęłam ten etap, więc rozpaczliwie potrzebowałam sukcesu. Ze względu na siebie, ale przede wszystkim ze względu na moją młodszą siostrę. Chciała się uczyć w szkole muzycznej, a nasi rodzice nie mieli forsy ani chęci, aby spełnić to marzenie. W tajemnicy odkładałam pieniądze, by ją wesprzeć, gdy w przyszłym roku skończy liceum, lecz jak dotąd udało mi się uzbierać tylko na pierwszy rok nauki.
Furgonetka podskakiwała i rzucała, jakby zamiast kół miała cegły. Po półgodzinnej jeździe wciąż nie przywykłam do smrodu facetów, którzy mi towarzyszyli. Gdybyście zanurzyli starą skarpetę w occie, a potem natarli ją serem, cuchnęłaby tak samo jak moi nowi współpracownicy.
– Trzymasz się, Nell? – spytał Davey. Był moim najlepszym przyjacielem od przedszkola i pomógł mi dostać tę robotę. – Znów masz tę głupią minę.
– Nigdy nie miewam głupiej miny.
– Nie chodzi o to, że wyglądasz, jakbyś była głupia, ale wyraźnie myślisz o czymś głupim. Pamiętasz, jak mnie spytałaś, czy gąsienice wiedzą, że zmienią się w motyle? Albo czy Ryan Gosling zmieni nazwisko na Ryan Goose1, kiedy się zestarzeje?
– Tak, i to wcale nie są głupie pytania.
Davey zacisnął usta.
– Obiektywnie rzecz biorąc, owszem. Więc o czym myślisz teraz?
– Nie powiem. Będziesz się ze mnie śmiał.
– Pewnie nie będę.
Westchnęłam.
– Myślałam o tym, dlaczego przy dmuchaniu powietrze jest zimne, a przy chuchaniu ciepłe. – Tak naprawdę zastanawiałam się, skąd wezmę duży karton, w którym będę musiała mieszkać, jeśli wylecę z tej pracy, ale nie chciałam, żeby Davey się zdołował.
Davey na kilka sekund przyłożył dłoń do czoła, a potem się roześmiał.
– To najgłupsze, co słyszałem. Nawet od ciebie.
Wyzywająco uniosłam brew.
– No co? – spytał.
– Czekam, ponieważ wiem, że nie możesz się doczekać, kiedy sprawdzisz, czy mam rację.
– To bez znaczenia, czy masz rację. Po prostu… – Davey westchnął, a następnie lekko odwrócił głowę i zbliżył dłoń do ust. Dmuchnął. Chuchnął.
Uśmiechnęłam się triumfalnie.
– Nawet jeśli masz rację, to i tak jest to głupie – stwierdził.
– Jestem przekonana, że racja wyklucza głupotę.
Facet siedzący obok mnie parsknął, jakby właśnie się obudził.
– Jak cholera – mruknął.
– Widzisz? On się ze mną zgadza.
Davey nachylił się i zniżył głos:
– To jest Carl i zgodzi się ze wszystkim, co powiesz, ponieważ masz cycki.
– Mimo wszystko. – Wzruszyłam ramionami. Zastanawiałam się, czy Carl byłby równie zafascynowany moimi cyckami, gdyby wiedział, jak wiele zawdzięczają biustonoszowi.
Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy, chociaż ciężko się odprężyć, gdy furgonetką tak rzuca, że co chwilę prawie spadasz z siedzenia.
Wciąż nie mogłam uwierzyć, że tu jestem. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej wydawało się, że wszystko jest na swoim miejscu. Miałam chłopaka. Zaczynałam naukę w szkole piękności. Zamierzałam zostać fryzjerką i chciałam wreszcie robić coś, co mnie fascynuje. Ciekawe, czy którykolwiek z facetów