Księżniczka. Crew. Tom 2. Tijan

Читать онлайн.
Название Księżniczka. Crew. Tom 2
Автор произведения Tijan
Жанр Эротика, Секс
Серия
Издательство Эротика, Секс
Год выпуска 0
isbn 978-83-66654-92-1



Скачать книгу

musi być ci na rękę.

      Wzruszył ramionami. Lincoln wyszedł naprzód. Z całej tej grupy był najcichszy i najniebezpieczniejszy.

      – Twój brat się martwi. To wszystko.

      Scratch spojrzał na niego kątem oka.

      – Stary, takie pierdolenie nie działa na Bren. Przecież ona nazywa się Monroe. Ma serce jak z lodu. – Dźgnął mnie palcem w ramię.

      Odepchnęłam jego rękę.

      – Tknij mnie jeszcze raz, a gdy następnym razem zemdlejesz, odetnę ci palec.

      W jego oczach błysnęła duma, wyszczerzył białe zęby. Nawet nie mrugnął okiem.

      – No proszę. A już myślałem, że brak problemów w domu cię rozleniwił. – Zaśmiał się. – Dobrze wiedzieć, że moja dzika kuzyneczka wciąż gdzieś tam w tobie tkwi. – Wsunął ręce do kieszeni i cofnął się, nie odrywając ode mnie wzroku.

      Walka z nimi byłaby bez sensu. Cross też o tym wiedział. Ci faceci należeli do najstarszej ekipy w Roussou.

      W tej chwili mój brat wyszedł z baru i nas zauważył.

      Zatrzymał się przed nami, a jego kumple utworzyli krąg wokół, by zapewnić nam odrobinę prywatności. Ludzie co jakiś czas wchodzili do baru i z niego wychodzili, najpewniej po to, by dołączyć do widowiska na ulicach. Zbliżał się wieczór, więc tłum robił się coraz większy. Do baru Channinga zazwyczaj ustawiała się kolejka, która kończyła się w połowie przecznicy. Szczególnie w ciągu weekendu.

      – Ach. – Zatrzymał się naprzeciwko nas, zakładając ramiona na klatkę piersiową. Przesunął wzrokiem ode mnie do Crossa i z powrotem. – Dwoje małych niewdzięczników, którzy śpią pod moim dachem, pieprzą się pod moim dachem i wyżerają moje jedzenie. – Cmoknął, kręcąc głową. – Proszę was o jedną rzecz, a wy i tak robicie co innego. – Jego twarz stężała, skupił wzrok na mnie. – Gdzie byliście wczoraj w nocy?

      – Teoretycznie byliśmy wtedy w domu.

      – Dobra. – Podszedł bliżej. – To gdzie byliście rano?

      – Alex Ryerson chodzi na siłownię około piątej rano – oznajmił Cross. – Poszliśmy zamienić z nim słowo.

      Channing przeniósł wzrok na mojego chłopaka, zacisnął szczękę.

      – Doszły mnie słuchy, że przed ogniskiem w Fallen Crest twoja ekipa zamieniła też słowo z Malindą McGraw.

      Cross i ja wymieniliśmy spojrzenia.

      – Teoretycznie… – Dzisiaj to słowo było moim ulubionym. – To pani McGraw-Strattan zamieniła słowo z nami. Nie pojechaliśmy tam, by ją odwiedzić, nawet jej nie znaliśmy, dopóki nas nie zaczepiła.

      – Malinda mieszka w bogatej dzielnicy. Co wy tam robiliście?

      – Ja pierdolę. – Cross cicho westchnął. – Nowa dziewczyna mojego ojca tam mieszka. Byłem ciekaw.

      Channing zmrużył oczy i znowu nam się przyjrzał.

      – I zaspokoiłeś swoją ciekawość? – No tak. Mój brat domyślił się, że wcale nie pojechaliśmy tam, by dowiedzieć się czegoś od sąsiadów. Po chwili dodał: – I czy naprawdę muszę wam przypominać, że moja siostra wciąż jest na warunkowym?

      – Ale to nie było tak, jak myślisz.

      Tylko że właśnie tak było. Obróciłam się, a Cross znowu na mnie spojrzał. Channing nie był głupi. Nie zaszedł w Roussou tak daleko, bo miał szczęście – wszystko zawdzięczał temu, że walczył, był bezwzględny i bystry.

      Poczułam, że trzeba jakoś odwrócić jego uwagę od tego tematu.

      – Pani McGraw-Strattan powiedziała, że znała mamę.

      Channing gwałtownie przeniósł na mnie wzrok.

      – Wiedziałeś o tym? – dodałam.

      – Poważnie?

      Pokiwałam głową.

      – Tak powiedziała. Przyznała, że nie wyjawiła tego nikomu innemu. Zakładam, że nawet tobie i Heather.

      Channing cofnął się o krok i potarł szczękę.

      – Tak. To znaczy nie. Nigdy mi o tym nie mówiła.

      Tak naprawdę to, co powiedziała pani McGraw-Strattan, nie miało dla mnie znaczenia, ale wiedziałam, że dla Channinga wręcz przeciwnie. Czułam też, że będzie go to dręczyć przez resztę wieczoru i to wystarczy, by pojechał później do Fallen Crest i zapytał ją o to osobiście. Kiedy nasza mama zmarła, byłam taka mała, że nie mogłam ocenić, jak wyglądała jego relacja z nią, a ponadto była to kolejna rzecz, o której Channing nie lubił rozmawiać.

      Dręczyło go poczucie winy, ponieważ zostawiał mnie samą w tamtym domu, bo ogólnie mnie zostawił i wrócił, by się mną zająć, dopiero gdy ojciec poszedł do więzienia. To był mój as w rękawie, podziałało. Mój brat skupił się na innym temacie.

      Channing spuścił wzrok, potarł szczękę.

      – Nie znam Malindy aż tak dobrze, a trochę tu mieszkam. Heather jeszcze dłużej. Twierdzisz, że tobie powiedziała o mamie, a nam nie?

      Cofnęłam się i pokiwałam krótko głową.

      – Ostrzegła nas i kazała opuścić osiedle. Powiedziała, że któryś z sąsiadów na pewno zadzwonił na policję, gdy wjechaliśmy na ich teren.

      Brat cicho stęknął, ale na jego twarzy dostrzegłam cień uśmiechu.

      – Pewnie tak. Heather jest im bliższa, ale, rany, dawno się tam nie zapuszczaliśmy. Wydaje mi się, że byłem w tamtym domu tylko parę razy. – Skupił wzrok na Crossie. – Dowiedziałeś się wszystkiego, co chciałeś?

      Cofnęłam się o kolejny krok.

      Cross przestąpił z nogi na nogę, jego biodro znalazło się blisko mojego, niemal się muskaliśmy.

      – Coś tam usłyszałem na temat tej kobiety – odparł napiętym głosem. – Resztę jakoś ogarnę.

      W ten sposób uprzejmie polecił Channingowi, by nie wtykał nosa w nie swoje sprawy. Wszyscy byliśmy tego świadomi. Jego ludzie też, bo kilku z nich zachichotało.

      Channing zauważył, że się od niego odsunęłam, że ja i Cross staliśmy teraz blisko siebie, więc opuścił rękę. W jego oczach dostrzegłam błysk.

      – Okej, młody. Słyszę, co do mnie mówisz, ale problem w tym, że coś do ciebie nie dociera. Mieszkasz w moim domu. Rozumiem emocjonalną potrzebę Bren, by mieć cię blisko siebie, i to jedyny powód, dla którego na to wszystko pozwalam. Jasne? Gdyby doszło do tego rok wcześniej, musiałbyś zamieszkać u Jordana lub Zellmana, a moją siostrę wywiózłbym z tego stanu…

      – Pierdol się!

      Channing mnie zignorował.

      – Więc jeśli jeszcze raz powiesz mi, żebym się nadmiernie nie interesował, będę miał w dupie, jak bardzo wkurzę siostrę, i rozjebię ci łeb. Czaisz?

      – Channing! Zamknij się! – Próbowałam stanąć między nimi, ale Cross odsunął mnie na bok.

      Podszedł do Channinga i spojrzał mu prosto w oczy.

      W tej chwili dotarło do mnie, jacy są do siebie podobni. Obaj opaleni, o włosach w kolorze ciemnoblond, wyrzeźbieni. Obaj groźni. Channing był bardziej ekstrawertyczny, Cross wolał trzymać się z tyłu, chyba że ktoś go potrzebował.

      Teraz był potrzebny.

      Powietrze wokół nas skwierczało. Włoski na moim karku stanęły dęba, ale stłumiłam dreszcz i złapałam ręką za swój drugi nadgarstek.

      – Nie