Название | Lunatycy |
---|---|
Автор произведения | Christopher Clark |
Жанр | История |
Серия | |
Издательство | История |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-8002-909-5 |
Kryzys bośniacki odcisnął szczególnie głębokie i trwałe piętno na Rosji. Porażka poniesiona w wojnie z Japonią w latach 1904–1905 wykluczyła w dającej się przewidzieć przyszłości możliwość ekspansji carskiego imperium na wschód. Konwencja angielsko-rosyjska podpisana 31 sierpnia 1907 roku przez Izwolskiego i brytyjskiego ambasadora sir Arthura Nicolsona ustanawiała granice rosyjskich wpływów w Persji, Afganistanie i Tybecie. Bałkany pozostawały zatem (w tamtej chwili) jedynym obszarem, na którym Rosja nadal mogła prowadzić politykę pozwalającą jej na zaprezentowanie swej potęgi imperialnej265. Forsowana przez władze rosyjskie wizja Rosji jako obrończyni mniejszych narodów słowiańskich budziła wielkie emocje wśród rosyjskiej opinii publicznej. U podstaw myślenia decydentów w Petersburgu leżało jednak rosnące zainteresowanie kwestią dostępu do cieśnin tureckich. Wprowadzone w błąd przez Izwolskiego i podgrzane szowinistycznymi nastrojami społecznymi rosyjski rząd oraz opinia publiczna uznały aneksję za brutalną zdradę porozumienia zawartego między dwoma mocarstwami, niewybaczalne upokorzenie i niedopuszczalną prowokację w sferze żywotnych interesów Rosji. W latach poprzedzających wybuch kryzysu bośniackiego Petersburg uruchomił program inwestycji wojskowych, które były na tyle znaczące, że zapoczątkowały europejski wyścig zbrojeń266. Pojawiły się także oznaki głębszego rosyjskiego zaangażowania politycznego w Serbii. Jesienią 1909 roku rosyjski minister spraw zagranicznych mianował Nikołaja Hartwiga, „zaciekłego fanatyka starej słowianofilskiej tradycji”, na stanowisko rosyjskiego ambasadora w Belgradzie. Od momentu objęcia stanowiska w ambasadzie ten energiczny i inteligentny dyplomata ciężko pracował, aby skłonić Belgrad do przyjęcia bardziej asertywnej postawy wobec Wiednia. W istocie tak mocno parł w tym kierunku, iż czasami przekraczał zalecenia swoich mocodawców z Petersburga267.
Kryzys bośniacki dalej zatruwał relacje między Wiedniem i Belgradem. Jak często w takich przypadkach, sytuację pogarszały warunki polityczne panujące wewnątrz monarchii dualistycznej. Przez kilka lat władze Austro-Węgier obserwowały działalność serbsko-chorwackiej koalicji, frakcji politycznej powstałej w 1905 roku w chorwackim saborze (sejmie) w Zagrzebiu, stolicy Królestwa Chorwacji i Slawonii, które podlegało Węgrom. Po wyborach do saboru w 1906 roku koalicja przejęła kontrolę nad administracją w Zagrzebiu, przyjmując program „jugosłowiański” zmierzający do zacieśnienia unii z narodami południowo-słowiańskimi w obrębie cesarstwa oraz toczyła długie batalie z węgierskimi władzami w tak drażliwych kwestiach, jak wymóg, aby wszyscy pracownicy kolei państwowych mówili po węgiersku. W tej konstelacji nie było nic szczególnie niezwykłego, ale tym, co najbardziej martwiło Austriaków, były podejrzenia, że niektórzy lub nawet wszyscy deputowani należący do tej koalicji mogli stanowić piątą kolumnę Belgradu268.
Podczas kryzysu bośniackiego w latach 1908–1909 te obawy urosły do poziomu paranoi. W marcu 1909 roku, gdy tylko Rosja zaczęła się wycofywać z konfrontacji w sprawie Bośni, administracja habsburska przypuściła zadziwiająco nieudolny atak sądowy na serbsko-chorwacką koalicję, oskarżając pięćdziesięciu trzech w większości serbskich działaczy o zdradę i spisek mający na celu oderwanie ziem południowosłowiańskich od Austro-Węgier i przyłączenie ich do Serbii. Mniej więcej w tym samym czasie w gazecie „Neue Freie Presse” ukazał się artykuł wiedeńskiego historyka i pisarza doktora Heinricha Friedjunga, który oskarżał trzech prominentnych polityków koalicji o przyjmowanie subsydiów z Belgradu w zamian za ich zdradziecką działalność na rzecz Królestwa Serbii. Friedjung twierdził, że widział tajne rządowe dokumenty, które nie pozostawiały żadnych wątpliwości odnośnie do prawdziwości tych oskarżeń.
Zorganizowany w Zagrzebiu proces o zdradę ciągnął się od 3 marca aż do 5 listopada 1909 roku i szybko stał się w prawdziwą katastrofą wizerunkową rządu. Sąd przesłuchał dwustu siedemdziesięciu sześciu świadków oskarżenia, lecz żadnego świadka obrony. Wszystkie trzydzieści jeden postawionych im zarzutów zostało potem oddalone przez sąd wyższej instancji w Wiedniu. W tym samym czasie w wyniku serii procesów o zniesławienie wytoczonych Friedjungowi i wydawcy gazety „Reichspost”, która przedrukowała jego oskarżenia, na jaw wyszły kolejne żenujące manipulacje. „Tajne dokumenty”, na podstawie których poczciwy doktor oparł swoje zarzuty, okazały się być fałszywkami przekazanymi austriackiemu poselstwu w Belgradzie przez szemranego podwójnego serbskiego agenta, które austriacki minister spraw zagranicznych przekazał następnie Friedjungowi. Nieszczęsny Friedjung, którego reputacja wybitnego historyka została haniebnie nadużyta, przeprosił i wycofał swoje oskarżenia. Niezmordowany czeski działacz narodowy i adwokat oskarżonych Tomasz Masaryk postanowił jednak podnieść tę sprawę na najwyższy poziom, ściągając ze wszystkich stron (również z Belgradu) nowe dowody oraz głosząc podczas różnych wystąpień publicznych, że austriacki ambasador w Belgradzie świadomie sprokurował to fałszerstwo na polecenie hrabiego von Aehrenthala269.
Jest wysoce nieprawdopodobne, żeby władze w Wiedniu od samego początku wiedziały, iż te dokumenty były nieautentyczne. Przypuszczalnie to paranoja była powodem ich łatwowierności. Austriacy po prostu uwierzyli w to, czego się obawiali. Proces zagrzebski oraz sprawy sądowe Friedjunga na trwałe zaważyły jednak na stosunkach między Wiedniem i Belgradem. Szczególnie kłopotliwy był fakt, że skandal wkrótce zaczął skupiać się na osobie austriackiego przedstawiciela w Serbii, hrabiego Johanna Forgácha von Ghymes und Gács, powodując daleko idące konsekwencje dla stosunków dyplomatycznych pomiędzy tymi dwoma państwami. Przez cały rok 1910 i 1911 kampania prowadzona przez Masaryka przynosiła nowe i kłopotliwe „rewelacje” (nie wszystkie z nich były prawdziwe) na temat perfidii Austriaków. Serbska prasa była uradowana i pojawiły się głośne żądania odwołania Forgácha z placówki w Belgradzie270. Forgách, który od dawna już nie czerpał żadnej przyjemności z pracy na zajmowanym stanowisku, energicznie (i prawdopodobnie zgodnie z prawdą) zaprzeczał jednak wszelkim oskarżeniom. Z kolei Aehrenthal, który sam był atakowany, uważał, że nie może odwołać osaczonego ambasadora, przynajmniej dopóki mogłoby to sugerować przyznanie się Wiednia, iż władze austriackie celowo oszukiwały opinię publiczną. „Ta sytuacja nie jest dla mnie przyjemna – pisał Forgách w prywatnej korespondencji do szefa wydziału Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Wiedniu w 1910 roku – lecz przetrwam burzę, która rozszalała się w belgradzkiej prasie,
264
T. von Sosnosky,
265
W.M. Carlgren,
266
D. Stevenson,
267
P. Miliukov,
268
G. Schödl,
269
T.G. Masaryk,
270
Forgách do Aehrenthala, Belgrad, 9 listopada 1910, ÖUAP, Bd. 3, dok. 2296, s. 40; Forgách do Aehrenthala, Belgrad, 13 listopada 1910, ÖUAP, Bd. 3, dok. 2309, s. 49; Forgách do Aehrenthala, Belgrad, 15 listopada 1910, ÖUAP, Bd. 3, dok. 2316, s. 56–58; Forgách do Aehrenthala, Belgrad, 22 listopada 1910, ÖUAP, Bd. 3, dok. 2323, s. 64–66.