W małym dworku. Stanisław Ignacy Witkiewicz

Читать онлайн.
Название W małym dworku
Автор произведения Stanisław Ignacy Witkiewicz
Жанр Зарубежная драматургия
Серия
Издательство Зарубежная драматургия
Год выпуска 0
isbn



Скачать книгу

align="center">

      SCENA PIĄTA

      Cicho, bez szelestu wchodzi lewymi drzwiami Widmo Matki i przechodzi milcząc na prawo. Stolik skacze parę razy i zatrzymuje się.

      AMELKA

      O! Mama już przyszła.

      Nikt się nie rusza. Widmo siada na kanapie po lewej ręce Amelki i siedzi sztywne.

      KUZYN

      Znam jaskinie, w których się ryje – ani wzdłuż, ani wszerz, ani wprost, ani w poprzek, tylko w samą Prawdę – malutki otworek, przez który Bóg usiłuje podać rękę człowiekowi.

      WIDMO

      głosem uroczystym

      Masz rację. Jęzory, mój kuzynie. Ale czemu On usiłuje tylko, czemu tego nie wykona?

      ZOSIA

      Nie pytaj o takie rzeczy, mamo. To grzech.

      AMELKA

      Cicho, Zosia. Daj mówić mamie, co zechce.

      WIDMO

      Umarłam z własnej woli. Nie zabiłam się ani nikt mnie nie zabił. Chciałam umrzeć i umarłam. Zrobił mi się rak w wątrobie. O tym nikt z was nie wiedział, bo ukrywałam starannie moje boleści.

      ZOSIA

      A tak bawiłaś się z nami i z tatusiem!

      WIDMO

      W okropnych żyłam męczarniach.

      KUZYN

      A mnie się zdaje, że to wcale nie jest duch. Kuzynka żyje, ale jest zahipnotyzowana.

      WIDMO

      Nie mogę w przedmiocie tym nic powiedzieć. Nie mam swojego zdania.

      Zamyka oczy.

      ZOSIA

      Mama śpi. Patrz, Amelka.

      KUZYN

      wstaje, podchodzi do Widma i bierze je za rękę

      To jest bardzo niezwykły wypadek. A jednak ona jest widmem i tylko widmem. Ta ręka nie ma ciężaru. A może mi się to tylko wydaje. (odchodzi od niej) Czuję, że będę dziś strasznie samotny o dziesiątej. (do dziewczynek) Na miłosierdzie boskie nie opuszczajcie mnie dzisiaj.

      ZOSIA

      Przyjechała starsza kuzynka. Ona zabawi cię po dziesiątej. O tej porze musimy już spać.

      KUZYN

      Jaka kuzynka? Czy nie mała Aneta, z którą bawiłem się w dzieciństwie?

      WIDMO

      nie otwierając oczu

      Ona sama. Zobaczysz, co za okropne rzeczy stąd wynikną. Tak się cieszę, tak się cieszę.

      KUZYN

      niecierpliwie chodząc po pokoju

      Nie ma żadnych okropnych rzeczy. Znam wojnę, rewolucję, śmierć ukochanych osób i tortury. To wszystko jest głupstwo. Okropną rzeczą jest tylko nuda i to, jeśli żaden wiersz do głowy nie przychodzi i jeśli przy tym chce się coś pisać, coś, o czym się jeszcze nie ma pojęcia – tak jak mnie teraz. A! To jest prawdziwa męka.

      WIDMO

      otwierając oczy z drgnieniem całego ciała

      Najgorszą rzeczą jest ból fizyczny, a szczególnie rak w wątrobie. Ale nie jestem poetką. Nie znam tych waszych męczarni.

      AMELKA

      Jaki on jest głupi, ten Jezio. Hi, hi! Nic już się go nie boję. Jak jest mama, nie boję się nikogo.

      SCENA SZÓSTA

      Wchodzi z prawej strony Kucharka z zapaloną lampą z zielonym abażurem i stawia ją na stole.

      KUCHARKA

      A co? Nie wytrzymała pani na tamtym świecie i przyszła pani do nas?

      WIDMO

      Tak. Teraz nie przeszkadzajcie nam, Urszulo. Do kuchni przyjdę później.

      Kucharka wychodzi.

      SCENA SIÓDMA

      Wchodzi z lewej strony Dyapanazy Nibek, trzymając pod rękę Anetę.

      NIBEK

      wskazując na Kuzyna

      Rozumiesz? On był kochankiem Anastazji. Za to ją zabiłem.

      WIDMO

      nie wstając

      Nieprawda. Kochankiem moim był Kozdroń, a umarłam sama, na raka w wątrobie.

      NIBEK

      z rozpaczą

      Wiecznie te same kłamstwa! Nawet za grobem kłamie ta nieszczęśnica.

      WIDMO

      po raz pierwszy porusza się i traci sztywność

      Ha! ha! ha! ha! ha!

      KUZYN

      do Widma

      Nie śmiej się tak, kuzynko. Może wuj Dyapanazy ma słuszność. Ja nie ręczę za nic.

      AMELKA

      nie wstając

      Wstydź się. Jeziu.

      ZOSIA

      nie wstając

      Nie kłam tak.

      WIDMO

      Ha! ha! Dziękuję wam, córeczki, żeście mnie wzięły w obronę. Nigdy nie kochałam Jezia.

      KUZYN

      do Widma

      A pamiętasz wtedy na wiosnę, tego roku? Pamiętasz naszą rozmowę w ogrodzie? Ja ci wszystko przypomnę. Była piąta po południu. Kwitnął bez. Czytałem ci wtedy ten wiersz. (deklamuje)

      Bezkrwista twarz przezroczysta.

      Śmiertelna maska uroczysta.

      Płoną gromnice grobowe.

      Ktoś mówi nudną mowę.

      Chwil straconych rozpacz głucha.

      Pustka w domu czeka ducha.

      Strachem męczy, wyrzutami.

      Czemu w życiu zawsze sami?

      A po śmierci połączeni!

      Już się nigdy to nie zmieni.

      Straszliwe trupa milczenie

      I wyrzutów potwierdzenie.

      Myśl szalone daje skoki,

      W zaświaty zaczyna wierzyć:

      Nieodwracalne wyroki

      Własną niemocą mierzyć…1

      SCENA ÓSMA

      Wchodzi



<p>1</p>

Pisane w r. 1911. [przypis autorski]