Название | Dziady, część III |
---|---|
Автор произведения | Адам Мицкевич |
Жанр | Зарубежная драматургия |
Серия | |
Издательство | Зарубежная драматургия |
Год выпуска | 0 |
isbn |
Na całe życie o losach człowieka.
WIĘZIEŃ
Mam być wolny – tak! nie wiem, skąd przyszła nowina,
Lecz ja znam, co być wolnym z łaski Moskwicina.
Łotry zdejmą mi tylko z rąk i nóg kajdany,
Ale wtłoczą na duszę – ja będę wygnany!
Błąkać się w cudzoziemców, w nieprzyjaciół tłumie,
Ja śpiewak11, – i nikt z mojej pieśni nie zrozumie
Nic – oprócz niekształtnego i marnego dźwięku.
Łotry, tej jednej broni z rąk mi nie wydarły,
Ale mi ją zepsuto, przełamano w ręku;
Żywy, zostanę dla mej ojczyzny umarły,
I myśl legnie zamknięta w duszy mojej cieniu,
Jako dyjament w brudnym zawarty kamieniu.
wstaje i pisze węglem z jednej strony:
D. O. M.12
GUSTAVUS
OBIIT M. D. CCC. XXIII
CALENDIS NOVEMBRIS
z drugiej strony:
HIC NATUS EST
CONRADUS M. D. CCC. XXIII
CALENDIS NOVEMBRIS
wspiera się na oknie – usypia
DUCH
Człowieku! gdybyś wiedział, jaka twoja władza!
Kiedy myśl w twojej głowie, jako iskra w chmurze,
Zabłyśnie niewidzialna, obłoki zgromadza,
I tworzy deszcz rodzajny lub gromy i burze;
Gdybyś wiedział, że ledwie jedną myśl rozniecisz,
Już czekają w milczeniu, jak gromu żywioły,
Tak czekają twej myśli – szatan i anioły:
Czy ty w piekło uderzysz, czy w niebo zaświecisz;
A ty jak obłok górny, ale błędny, pałasz
I sam nie wiesz, gdzie lecisz, sam nie wiesz, co zdziałasz.
Ludzie! każdy z was mógłby, samotny, więziony,
Myślą i wiarą zwalać i podźwigać trony.
AKT I
SCENA I13
Korytarz – straż z karabinami stoi opodal – kilku więźniów młodych ze świecami wychodzą z cel swoich – północ
JAKUB
Czy można? – obaczym się?
ADOLF
Straż gorzałkę pije:
Kapral nasz.
JAKUB
Która biła?
ADOLF
Północ niedaleko.
JAKUB
Ale jak nas runt14 złowi, kaprala zasieka.
ADOLF
Tylko zgaś świecę; – widzisz – ogień w okna bije.
gaszą świecę
Runt dzieciństwo! runt musi do wrót długo pukać,
Dać hasło i odebrać, musi kluczów szukać: —
Potem – długi korytarz, – nim nas runt zacapi,
Rozbieżym się, drzwi zamkną, każdy padł i chrapi.
Inni więźniowie, wywołani z celi, wychodzą
ŻEGOTA
Dobry wieczór.
KONRAD
I ty tu!
KS. LWOWICZ
I wy tu?
SOBOLEWSKI
I ja tu.
FREJEND
A wiecie co, Żegoto, idziem do twej celi,
Świeży więzień dziś wstąpił do nowicyjatu15,
I ma komin; tam dobry ogień będziem mieli,
A przy tym nowość, – dobrze widzieć nowe ściany.
SOBOLEWSKI
Żegoto! a, jak się masz; – i ty tu, kochany!
ŻEGOTA
U mnie cela trzy kroki; was taka gromada.
FREJEND
Wiecie co, pójdźmy lepiej do celi Konrada.
Najdalsza jest, przytyka do muru kościoła;
Nie słychać stamtąd, choć kto śpiewa albo woła.
Myślę dziś głośno gadać i chcę śpiewać wiele;
W mieście pomyślą, że to śpiewają w kościele.
Jutro jest Narodzenie Boże. – Eh – koledzy,
Mam i kilka butelek.
JAKUB
Bez kaprala wiedzy?
FREJEND
Kapral poczciwy, i sam z butelek skorzysta,
Przy tym jest Polak, dawny nasz legijonista,
Którego car przerobił gwałtem na Moskala.
Kapral dobry katolik, i więźniom pozwala
Przepędzić wieczór świętej Wigiliji razem.
JAKUB
Gdyby się dowiedzieli, nie uszłoby płazem.
Wchodzą do celi Konrada, nakładają ogień w kominie i zapalają świecę. – Cela Konrada jak w Prologu
KS. LWOWICZ
I skądże się tu wziąłeś, Żegoto kochany?
Kiedy?
ŻEGOTA
Dziś mię porwali z domu, ze stodoły.
KS. LWOWICZ
I
11
12
13
Osobom występującym w sc. I nadał poeta rysy biograficzne, a częściowo nawet imiona lub nazwiska swych kolegów, towarzyszy więzienia. [przypis redakcyjny]
14
15