Zwabiona. Блейк Пирс

Читать онлайн.
Название Zwabiona
Автор произведения Блейк Пирс
Жанр Зарубежные детективы
Серия
Издательство Зарубежные детективы
Год выпуска 0
isbn 9781094304984



Скачать книгу

utrzymać oczu otwartych. Poczuła, jak zanika jej świadomość.

      Tylko nie zaśnij, pomyślała.

      Usłyszała metaliczny szczęk, a potem została delikatnie ułożona na zimnej, twardej powierzchni. Znów rozległ się szczęk, a następnie kroki i wreszcie drzwi się otworzyły, a potem zamknęły. Armia zegarów wciąż tykała.

      Potem usłyszała parę kobiecych głosów.

      — Ona żyje.

      — No to ma pecha.

      Głosy były stłumione i ochrypłe. Meara znów otworzyła oczy. Zobaczyła podłogę z szarego betonu. Odwróciła się z bólem i ujrzała trzy ludzkie postacie siedzące obok niej na podłodze. A przynajmniej sądziła, że były ludźmi. Wyglądały na młode dziewczyny, nastolatki, ale były tak wychudzone, że niemal przypominały szkielety. Spod skóry wyraźnie sterczały ich kości. Jedna wydawała się ledwo przytomna. Jej głowa zwisała do przodu, a oczy wpatrywały się w szarą podłogę. Przypominały jej zdjęcia więźniów obozów koncentracyjnych, które kiedyś widziała.

      Czy one w ogóle były żywe? Tak, musiały być żywe. Właśnie usłyszała, jak obie rozmawiają.

      — Gdzie jesteśmy? — zapytała Meara.

      Ledwo usłyszała syk odpowiedzi.

      — Witaj — powiedziała jedna z nich — w piekle.

      Rozdział 1

      Chociaż Riley Paige nie zauważyła nadchodzącego pierwszego ciosu, odruchy miała jak najbardziej prawidłowe. Gdy pierwszy cios został wymierzony w stronę jej brzucha, poczuła, jak czas zwalnia. Zrobiła doskonały unik. Potem szeroki lewy sierpowy zbliżył się do jej głowy. Odskoczyła na bok i uniknęła go. Kiedy przeciwnik przysunął się, wymierzając ostatni cios w twarz, podniosła gardę i przyjęła cios na rękawice.

      Potem czas wrócił do swego normalnego tempa. Wiedziała, że kombinacja ciosów nastąpiła w niecałe dwie sekundy.

      — Dobrze — pochwalił ją Rudy.

      Riley uśmiechnęła się. Rudy robił teraz uniki i podskakiwał w gotowości do ataku. Riley zrobiła to samo — krążyła, markowała ciosy, próbowała go zmylić.

      — Nie musisz się spieszyć — powiedział Rudy. — Przemyśl to. Pomyśl o tym jak o grze w szachy.

      Poczuła ukłucie irytacji, gdy nadal przemieszczała się bokiem. Dawał jej fory. Dlaczego musiał dawać jej fory?

      Dobrze wiedziała. To był jej pierwszy raz w ringu sparingowym z prawdziwym przeciwnikiem. Do tej pory testowała swoje kombinacje na worku. Musiała przypominać sobie, że była początkująca w tej formie walki. Naprawdę najlepiej było się nie spieszyć.

      To Mike Nevins wpadł na pomysł sparingu. Psychiatra sądowy, który konsultował dla FBI, był również dobrym przyjacielem Riley. Przeprowadził ją przez wiele osobistych kryzysów.

      Ostatnio skarżyła się Mike’owi, że ma problemy z kontrolowaniem swoich agresywnych impulsów. Często traciła panowanie nad sobą. Czuła, że jest na krawędzi.

      — Spróbuj sparingów — zasugerował Mike. — To świetny sposób, żeby spuścić trochę pary.

      W tej chwili była prawie pewna, że Mike miał rację. Dobrze było improwizować, radzić sobie z prawdziwymi zagrożeniami zamiast wyimaginowanych. A radzenie sobie z zagrożeniami, które w rzeczywistości nie były śmiertelne, było całkiem odprężające.

      Dobrze też, że dołączyła do siłowni, z dala od siedziby Quantico. Spędziła tam zbyt dużo czasu. To była mile widziana zmiana.

      Za bardzo się ociągała. Widziała w oczach Rudy’ego, że przygotowuje się do kolejnego ataku.

      W myślach wybrała swoją następną kombinację. Nagle doskoczyła do niego w ataku. Jej pierwszym ciosem był lewy prosty. Uniknął go i kontratakował prawym krzyżowym, który trafił w jej kask sparingowy. Niecałą sekundę później oddała mu prawym prostym, który on sparował rękawicą. W mgnieniu oka wystrzeliła swój lewy sierpowy. Zrobił unik, odchylając się na bok.

      — Dobrze — powtórzył Rudy.

      Riley nie czuła się dobrze. Nie zadała ani jednego skutecznego ciosu, podczas gdy on zdołał ją trochę poobijać, nawet gdy tylko się bronił. Zaczęła odczuwać irytację, ale przypomniała sobie o tym, co powiedział jej Rudy na samym początku…

      Nie oczekuj, że trafisz wiele ciosów. Tak naprawdę nikt tego nie robi. W każdym razie nie na sparingach.

      Obserwowała teraz jego rękawice i czuła, że zaraz rozpocznie kolejny atak. Jednak właśnie wtedy w jej wyobraźni nastąpiła dziwna transformacja.

      Rękawice zmieniły się w pojedynczy płomień — biały, syczący płomień palnika propanowego. Znów była uwięziona w ciemności u sadystycznego zabójcy o nazwisku Peterson. Bawił się nią. Zmuszał ją do robienia uników przed płomieniem i ucieczki przed jego palącym gorącem.

      Była zmęczona poniżeniem. Tym razem zdecydowała się zaatakować. Kiedy płomień nagle zbliżył się do jej twarzy, jednocześnie uchyliła się i wymierzyła gwałtowny cios, który nie sięgnął jego twarzy. Płomień znów zbliżył się do niej łukiem, a ona odpowiedziała krzyżowym, który również nie trafił. Jednak zanim Peterson zdążył wykonać kolejny ruch, wymierzyła mu hak z dołu i poczuła, jak uderza w jego podbródek…

      — Ej! — krzyknął Rudy.

      Jego głos przywrócił Riley do rzeczywistości. Rudy rozpostarł się na plecach na macie.

      Jak on się tam znalazł?, zastanawiała się Riley.

      Potem zdała sobie sprawę, że to ona go uderzyła — i uderzyła go mocno.

      — O, mój Boże! — krzyknęła. — Rudy, przepraszam cię.

      Rudy wstawał, uśmiechając się szeroko.

      — Nie przepraszaj — powiedział. — To było dobre.

      Wrócili do walki. Reszta sesji już nie obfitowała w zdarzenia i żadne z nich nie zadało ciosów. Teraz Riley poczuła się dobrze. Mike Nevins miał rację. To była właśnie terapia, której potrzebowała.

      Mimo wszystko zastanawiała się, kiedy uda jej się otrząsnąć z tych wspomnień.

      Może nigdy, pomyślała.

      *

      Riley entuzjastycznie kroiła stek. Szef kuchni w Blaine’s Grill wykonał, co prawda, świetną robotę, tworząc kilka mniej konwencjonalnych przepisów, ale trening, który odbyła tego dnia na siłowni sprawił, że poczuła ochotę na solidny stek i sałatkę. Jej córka, April ze swoją przyjaciółką Crystal zamówiły hamburgery. Blaine Hildreth, ojciec Crystal, był w kuchni. Miał zaraz wrócić, by dokończyć swoje mahi-mahi.

      Riley rozglądała się po komfortowo urządzonej sali z głębokim poczuciem satysfakcji. Uświadomiła sobie, że w jej życiu nie było wystarczająco ciepłych wieczorów z przyjaciółmi, rodziną i smacznym posiłkiem. Sceny, w których uczestniczyła w pracy, były często paskudne i zatrważające.

      Za kilka dni miała zeznawać na przesłuchaniu w sprawie zwolnienia warunkowego zabójcy dzieci, który miał nadzieję na wcześniejsze wyjście z więzienia. I musiała się upewnić, że mu się to nie uda.

      Kilka tygodni wcześniej zakończyła niepokojącą sprawę w Phoenix. Ona i jej partner, Bill Jeffreys, złapali zabójcę, który mordował prostytutki. Riley wciąż miała problem z tym, że wcale nie czuła, że zrobiła