Nocna droga. Kristin Hannah

Читать онлайн.
Название Nocna droga
Автор произведения Kristin Hannah
Жанр Контркультура
Серия Kolekcja 20-lecia
Издательство Контркультура
Год выпуска 0
isbn 9788381395717



Скачать книгу

      Zaraz po wejściu do domu zadzwoniła do niego. Nie odebrał, więc zostawiła wiadomość na komórce. Zaczęła nerwowo dreptać. Żałowała, że nie kazała dzieciom wrócić do domu na kolację.

      O tej wieczornej porze za oknem prawie nic już nie było widać. Ciemne niebo znieruchomiało nad czarną wodą. Nieliczne światła jaśniały tu i ówdzie na przeciwległym brzegu. W pomarańczowej poświacie padającej od lampy na ganku Jude widziała siebie jako zjawę uwięzioną w szybie.

      Stała tak, postukując nogą o podłogę, wpatrzona w swoje odbicie, gdy Zach i Mia weszli przez drzwi niczym rabusie do banku, przepychając się i przekrzykując.

      – Zachary, muszę z tobą porozmawiać – powiedziała Jude.

      Stanęli jak wryci i unieśli głowy idealnie zsynchronizowanym ruchem.

      – Hę? – bąknął Zach, demonstrując, jak mistrzowsko panuje nad angielską mową.

      Jude wskazała sofę w dużym pokoju.

      – Teraz.

      Zach zsunął się na miękkie poduchy.

      – O co chodzi? – spytał i już mrużył oczy, krzyżował ramiona. Blond kosmyk przesłonił jedno zielone oko.

      Mia klapnęła obok brata.

      – Możesz odejść, Mio – rzekła Jude do córki tonem nietolerującym nieposłuszeństwa.

      – Mamo, proszę...

      – Odejdź – powtórzyła Jude.

      Z teatralnym westchnieniem dziewczyna wstała i wybiegła wzburzona z pokoju. Jude przypuszczała, że nie oddaliła się zbytnio i podsłuchuje z holu. Usiadła na krześle naprzeciw Zacha.

      – Co masz mi do powiedzenia, Zachary?

      – O co ci chodzi? – spytał, nie patrząc jej w oczy. – Poszliśmy na kolację do Pizza Factory. Miałaś dziś zebranie. Kazałaś nam zjeść poza domem. Nie jest jeszcze późno.

      – Nie chodzi o dzisiejszą kolację. Masz mi coś do powiedzenia, oboje o tym wiemy – rzekła ostro Jude.

      – Chodzi ci o futbol – spytał Zach, zarazem zbolały i pełen rezerwy. – Trener zadzwonił.

      – Na takiej małej wyspie? Myślisz, że w ten sposób o wszystkim się dowiaduję? Doprawdy, Zachu. I co by mi powiedział trener Williams, gdyby zadzwonił?

      – Że od pięciu dni nie byłem na treningu.

      – Podobno jesteś kontuzjowany. Ciekawe, jakoś nie widzę, żebyś utykał.

      Jego przygarbione plecy wystarczyły za odpowiedź.

      – Okłamałeś mnie.

      – Formalnie rzecz biorąc, nie powiedziałem...

      – Nie próbuj tego, Zachu. To ci nie pomoże. Dlaczego opuściłeś treningi?

      Mia wróciła do pokoju i usiadła obok brata. Wzięła go za rękę.

      – Powiedz jej – rzekła cicho. – Mieliśmy ci powiedzieć dziś wieczorem, po twoim powrocie do domu, mamo. Słowo.

      Jude skrzyżowała ręce na piersi i padła wyczekująco na oparcie. Nie było sensu odprawiać córki. Niepotrzebnie zadała sobie ten trud.

      – Tak, proszę bardzo, Zachu. Oświeć mnie.

      – Byłem z Lexi.

      – Jak mam to rozumieć? – spytała Jude.

      – Zakochałem się w niej – wyjaśnił.

      Zakochany. W Lexi.

      Ze wszystkich wymówek, jakie sobie wyobrażała, ta nie trafiła nawet na listę. Zach zakochał się w przyjaciółce siostry.

      Spojrzała na córkę, która nie uśmiechała się ani nie okazywała złości.

      – Mia?

      – Spoko, madre – powiedziała.

      Jude nie wiedziała, jak zareagować, a miała przed sobą dzieci podobne jak dwie krople wody, zdające się oddychać w jednym rytmie, nachylone ku sobie, zatroskane, a zarazem wyzywające, czekające, co powie po usłyszeniu nowiny. Ukryły to przed nią, co ją trochę ubodło.

      – Od jak dawna?

      – Od kilku tygodni – odparł Zach.

      Mia się wzdrygnęła. Jude poznała, że córkę to zabolało, przynajmniej trochę.

      Jude wypuściła wstrzymany oddech. To może przynieść zgubne skutki. Co się stanie, jeśli... kiedy Zach zerwie z Lexi? A jeśli Lexi przestanie przychodzić? Mia będzie niepocieszona.

      Starannie dobierała słowa.

      – Nie będę ci mówić, Zachu, z kim masz chodzić na randki, a z kim nie, to oczywiste. Lexi jest ważna dla nas wszystkich. Musisz pamiętać, że przyjaźniła się z Mią, zanim zacząłeś się z nią umawiać, i będzie przyjaciółką Mii, kiedy przestaniesz. No i nie mamy przed sobą sekretów w naszej rodzinie. Wiesz o tym. Okej?

      – Okej.

      Uśmiechnął się wesoło. Jak zwykle spodziewał się, że postawi na swoim.

      – A co do treningów. Od jutra nie opuścisz żadnego ani razu się nie spóźnisz i przez najbliższy tydzień obędziesz się bez samochodu. Nie życzę sobie, żeby mnie okłamywano.

      Uśmiech Zacha zgasł.

      – To nieuczciwe.

      – Podobnie jak kłamstwo – rzekła Jude.

      Przez okna dużego pokoju wdarł się blask reflektorów, oświetlając na moment Zacha i Mię.

      Otworzyły się drzwi i do domu wszedł Miles z przerzuconą przez ramię kurtką i powieścią pod pachą. Obszedł kominek i zobaczył wszystkich troje stojących w milczeniu. Wyczuwając kłopoty, zasępił się.

      – Co się dzieje?

      – Nic – odparł Zach. Spojrzał na Mię i dał znak głową.

      Wbiegli razem po schodach i zniknęli.

      – Czemu tak czmychnęli? – spytał Miles, rzucając sportową kurtkę na sofę. Podszedł do eleganckiego barku z lustrami w kącie pokoju. Chwilę potem podał żonie białe wino.

      – Zach chodzi na randki – rzekła Jude, wdzięczna, że o tym pomyślał.

      – Znowu? – skomentował Miles. – Szybko się uwinął.

      – Z Lexi.

      Przez chwilę się nad tym zastanawiał.

      – No cóż. Dobrze.

      – Nie. Wcale nie jest dobrze. Urywał się z treningów.

      Usiadł obok żony.

      – Na pewno wygłosiłaś kazanie. Od jutra wyjdzie na prostą.

      – Ale dlaczego zszedł z prostej drogi? Od pierwszego roku w liceum Zach co miesiąc umawiał się z inną dziewczyną. O ile wiem, nigdy przy tym z niczego nie zrezygnował. Lexi musi być dla niego wyjątkowa. Powiedział nawet, że się zakochał.

      – Hm.

      Przygryzła wargę.

      – Widzę problemy, Milesie. Lexi jest praktycznie członkiem rodziny. A zazdrość bywa brutalna. Pamiętasz, jak się kłócili o figurkę kapitana Hooka?

      – Figurkę kapitana Hooka? Chyba żartujesz.

      Popatrzyła na niego.

      – Sytuacja jest delikatna. Wszystko może się popsuć.