Название | Arabski książe |
---|---|
Автор произведения | Tanya Valko |
Жанр | Современная зарубежная литература |
Серия | Arabska żona |
Издательство | Современная зарубежная литература |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788381699426 |
– Jaśnie panie, to nie burdel! Modelki to piękne dziewczyny do towarzystwa, które niekiedy dorabiają sobie tym i owym – wyjaśnia oględnie Abbas, a w jego przebiegłych oczach błyszczy rozbawienie, bo już wie, że młody książę jest laikiem w tej dziedzinie. – Prawda, panie Kaddafi? – zagaduje eleganta, który ma opinię Don Juana obytego z libacjami, szukając w nim wsparcia.
– Tak, tak… Oczywiście. – Sajf nie wygląda jednak na zadowolonego. Pluje sobie w brodę, że zadaje się z gówniarzami, a teraz w dodatku taka wesz się do nich przykleiła.
– Jak chcecie, możemy razem się wybrać do właścicielki agencji. Niedaleko ma biuro. Zobaczycie zdjęcia, sami zorientujecie się w sytuacji – proponuje pojednawczo Saudyjczyk, choć jak do tej pory żaden z uczestników organizowanych przez niego hulanek niczego nie załatwiał na własną rękę. Nikt by się nie pokalał chodzeniem po takich miejscach i zadawaniem z byle kim. Przesyłano im oferty mailem, a oni, czasem na odległość tysięcy kilometrów, wybierali towar.
– Z chęcią – wyrywa się Jasem, który jest ciekaw wszystkiego, co nowe, i pragnie eksperymentować w każdej dziedzinie. Jako że w Syrii nigdy nie miał do czynienia z modelkami czy paniami lekkich obyczajów, teraz chce zobaczyć na własne oczy taki przybytek rozpusty. – A ty, Anwarze?
– Nie, chyba nie… – Grubas wyciąga ręce przed siebie, broniąc się przed żenującym pomysłem.
– Sajf?
– Jestem zajęty, sorry. – Libijczyk czuje się urażony taką propozycją. Gdyby nikt tak otwarcie nie rozprawiał o dodatkowych usługach modelek, wszystko byłoby w porządku, ale wywlekanie przyziemnych spraw na światło dzienne brzydzi go. – Na co dzień zwyczajnie umawiam się z kobietami, które na mnie lecą. Nie muszę płacić za zainteresowanie i seks.
– Czyli bogaty jaśnie pan pieprzy biedne dziewczyny na żebraka? – Ubogi kuzyn, specjalista od spraw damsko-męskich, jest oburzony i dlatego też traci kontrolę nad językiem i chlapie, obrażając jednego z głównych arabskich kacyków żyjących w Londynie.
– Że co?! – Sajf na taką inwektywę wybałusza swoje czarne oczy i marszczy brwi.
– No tak… – Zreflektowawszy się, Abbas uśmiecha się przymilnie i kuli w sobie. Zastanawia się, jak wybrnąć z impasu, w który sam się wpędził. – Pan Kaddafi raczej ma forsy jak lodu, a biednej laluni nie chce nawet paru groszy dać? – mruczy cicho pod nosem. – Dla niej może to być kasa na ciuchy, ale też na studia czy lekarza. – Koniec końców chce wzbudzić w bogaczach pozytywne uczucia i przekonać, że proceder, który Arabowie z zamiłowaniem uprawiają, jest wręcz działalnością charytatywną.
– Bezczelny pojeb! – Syn pułkownika wścieka się nie na żarty. – Ja nie muszę nikomu za nic płacić! Kobiety kochają się we mnie, ot co! Same wchodzą mi do łóżka.
– Czy sądzisz, że we mnie też jakaś byłaby w stanie się zakochać? – Anwar przybiera niewinny, ironiczny wyraz twarzy, chcąc załagodzić napiętą sytuację.
– Jakbyś się zabrał za siebie, nie wpieprzał po trzy podwójne burgery pięć razy dziennie, to zapewne miałbyś szanse. Ale ty wybrałeś inną pasję. – Sajf pokazuje pazurki i znów zaczyna się robić nieprzyjemnie.
– Panowie, robimy tę imprezkę czy nie? – Jasem widzi, że ich przyjaźń może nie przetrwać tej próby. – Będziemy się kłócić o jakieś dziwki? – Dla niego każda kobieta to ladacznica. Takie odczucia nosi w sercu od okresu dojrzewania, od czasu śmierci wuja i wyjazdu matki. Jej zdrady. Jej zniknięcia.
– Moje kontakty macie. – Sajf zmierza do wyjścia. – Ja na sex-party się nie piszę, nie było o tym w ogóle mowy, więc zdecydujcie się, czy modelki będą tylko dla ozdoby, jako piękne kwiatuszki, czy do ogólnej, może nawet zbiorowej, konsumpcji. – Aż nim wstrząsa na samą myśl o czymś takim, choć w londyńskim towarzystwie chodzą plotki, że Sajf jest amatorem niewybrednego, ostrego seksu. – Nie zaliczam się do tych bliskowschodnich dupków, którzy rżną jak wygłodniałe osły każdy towar – kończy twardym głosem, a zebrani wspominają jego głośny romans z izraelską aktorką, modelką i celebrytką i konstatują, że Libijczyk rzeczywiście wybiera kobiety z najwyższej półki.
– Wszystko będzie perfekt, ja said Kaddafi. – Młody saudyjski menedżer nie chce nikomu nadepnąć na odcisk i próbuje ułagodzić wielce wpływowego Araba, na którego przychylność też liczy. – Przepraszam za moje głupie słowa, jeśli kogoś nimi uraziłem – płaszczy się padalec. – Widzimy się jutro przed agencją – szepcze na pożegnanie do Jasema, który w facecie wyglądającym jak stuprocentowy Brytyjczyk wyraźnie szuka wsparcia. – Pierwsza przecznica w prawo za pubem Swan, trzecia brama.
– Lepiej spotkajmy się w knajpie – decyduje Jasem, gotowy na nowe wyzwanie i kolejną przygodę.
– Co to właściwie za agencja? – Jasem wypytuje nowego koleżkę przy piwie, bowiem przysiedli, żeby ustalić szczegóły. – Prawdziwe modelki czy zwykłe kurwy?
– Daj spokój! Samej wierchuszce książąt z Królestwa – Abbas przykłada palec do ust, symbolicznie nakazując zachowanie tajemnicy – bardzo odpowiadały. Dostałem pochwałę. I ekstrapremię.
– To mnie uspokoiłeś. Skąd są te dziewczyny? Ukraina, Rosja, Bułgaria?
– Też. Ale te najpiękniejsze są z Polski.
– Polska? Ktoś w ogóle słyszał o takim kraju? – Jasem kpi, z czego tylko się da, i gardzi wszystkimi dookoła, a najbardziej tym saudyjskim dupowłazem, człowiekiem bez kręgosłupa moralnego, który zrobi wszystko, żeby zarobić i zarabia na wszystkim. Na miłości, ludzkich słabościach i niedostatkach. W jego lisich oczach maluje się żądza pieniądza.
Po dwóch piwach panowie udają się w końcu na miejsce spotkania.
– Jak zobaczysz te dziewuszki, to już ich nie zapomnisz. – Abbas podśmiechuje się, wchodząc po przyciemnionych schodach, na których czuć sztuczny, duszący zapach kwiatów i palonej marihuany.
– Za każdą moją pannę musi pan zapłacić odpowiednią kwotę. – Alicja, Polka, która jest dumną menedżerką agencji modelek, wygląda jak typowa burdelmama: chuda, kiedyś może nawet ładna, ale teraz zniszczona przez liczne nałogi, niewyjmująca papierosa z ust i sącząca ciepłą wódkę z tonikiem małymi łyczkami. – Po ostatnim zagranicznym wyjeździe jedna z moich dziewcząt skarżyła się na zachowanie jaśnie panów. Chciała nawet iść z tym na policję.
– Ale przecież wszystko zostało uregulowane. – Rezolutny Abbas sztywnieje i szybko rzuca okiem w stronę Jasema. – Miało nie być problemu i nie ma problemu.
– Dziewczyny też nie ma – oznajmia chłodno menedżerka.
– Widać wróciła do siebie, na ukraińską wieś, zainwestować pieniądze.
– Pierdolenie. – Alicja zapala kolejnego papierosa, choć poprzedni jeszcze tli się w popielniczce. – Jej rodzina mówi co innego.
– Słuchaj! – Abbas okazuje się konkretnym człowiekiem, typowym arabskim mężczyzną, któremu głupia baba nie będzie ciosać kołków na głowie. – O tym porozmawiamy, kiedy odwiedzę cię sam. A teraz nie zawracajmy dupy mojemu koledze sprawami, które go nie obchodzą, dobrze? – Chwyta szczupły nadgarstek Polki i miażdży go w stalowym uścisku.
– Okej, okej! – Babka wyrywa się i z przerażenia szybko mruga wyblakłymi błękitnymi oczami. –