Название | Rynek i ratusz |
---|---|
Автор произведения | Niall Ferguson |
Жанр | Документальная литература |
Серия | |
Издательство | Документальная литература |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788308071366 |
Dla jasności: również w czasach rzymskich istniały swoiste „jedwabne szlaki”, czyli – by użyć sformułowania Petera Frankopana – „sieć, która rozciąga[ła] się w każdym kierunku; drogi, którymi podążali (…) pielgrzymi i wojownicy, nomadzi i kupcy, wzdłuż których kupowano i sprzedawano rozmaite dobra i produkty, dzięki którym wymieniano, dostosowywano i udoskonalano różne idee”[15]. Sieć ta w równym stopniu sprzyjała jednak wymianie handlowej, co rozprzestrzenianiu się chorób, a dobrze prosperujące ośrodki miejskie leżące w pobliżu utwardzonych dróg były zawsze narażone na najazdy barbarzyńców, takich jak Xiongnu (Hunowie) czy Scytowie[16]. Podstawową lekcją klasycznej politologii był zatem aksjomat, że władza winna być ułożona hierarchicznie, a wraz ze wzrostem danego organizmu politycznego w naturalny sposób skupiała się w coraz mniejszej liczbie rąk. Pod zadziwiająco wieloma względami Cesarstwo Rzymskie i imperium dynastii Han rozwijały się w podobny sposób, przynajmniej do VI wieku n.e., co przynajmniej po części wynikało zapewne z tego, że mierzyły się one z analogicznymi wyzwaniami[17]. Kiedy już koszty dalszej ekspansji terytorialnej zaczęły przekraczać wynikające z niej korzyści, naczelnym raison d’etre systemu cesarskiego stawał się nakaz zapewnienia w swoich granicach pokoju i porządku, czemu służyć miały wielka armia i rozbudowany aparat biurokratyczny, finansowane częściowo z podatków, a częściowo dzięki obniżaniu wartości pieniądza.
Dlaczego zatem imperium na zachodnim skraju Eurazji nie przetrwało próby czasu, podczas gdy to rozwijające się na jej wschodzie długo jeszcze prosperowało? Klasyczna odpowiedź brzmi: ponieważ Rzym nie był w stanie wytrzymać narastających napięć związanych z imigracją – a niektórzy mówią wprost: inwazją – plemion germańskich. Ponadto, w odróżnieniu od cesarstwa chińskiego, Rzym musiał sobie dodatkowo radzić z rosnącymi i destrukcyjnymi politycznie wpływami nowej religii, chrześcijaństwa, które z niewielkiej heretyckiej sekty żydowskiej przekształciło się w masowy ruch i rozprzestrzeniło się na cały rzymski świat – dzięki nawróceniu Saula z Tarsu (znanego dziś jako apostoł Paweł) w drodze do Damaszku (ok. 31–36 r. n.e.) i jego późniejszym wysiłkom na rzecz jak najszerszego rozpropagowania Dobrej Nowiny. Do popularności owej nowej religii przyczyniły się w pewnej mierze również epidemie z lat sześćdziesiątych II wieku, a także z 251 roku, jako że chrześcijaństwo nie tylko oferowało wyjaśnienie tego rodzaju katastrof, ale też dodatkowo promowało zachowania (takie jak dobroczynność i opieka nad chorymi), które sprzyjały większej niż standardowa przeżywalności wśród swoich wyznawców[18]. Cesarstwo Rzymskie było prawdziwą strukturą hierarchiczną, podzieloną na cztery główne warstwy społeczne (senatorów, ekwitów, dekurionów i plebejuszy), ale jak się wydaje, chrześcijaństwu udało się bez przeszkód przeniknąć do każdej z nich[19]. A przecież chrześcijaństwo było wprawdzie najbardziej skutecznym, ale nie jedynym wyznaniem religijnym, jakie przetaczało się wówczas przez Cesarstwo Rzymskie; wymieńmy tu dla przykładu tylko kult północnosyryjskiego boga burz Jupitera (Jowisza) Dolichenusa, który na początku II stulecia n.e. błyskawicznie rozprzestrzenił się od północnej Syrii aż po południową Szkocję, głównie za sprawą masowo doń przystępujących oficerów rzymskiej armii[20]. Migracja, religia i zaraza – do V wieku te trzy zagrożenia o charakterze sieciowym, jako że nikt ich nie zaplanował ani nimi nie dowodził, a rozprzestrzeniały się one niczym wirusy – doprowadziły do upadku hierarchicznej struktury rzymskiej władzy cesarskiej, pozostawiając jedynie marne resztki dawnego porządku, pobudzające i dręczące wyobraźnię Europejczyków żyjących w kolejnych stuleciach. Poczynając od VII stulecia, do głosu doszedł nowy monoteistyczny kult poddańczy – islam, który nagle pojawił się na pustyniach Arabii i po licznych mutacjach między Mekką a Medyną wyewoluował z jeszcze jednego wyznania opartego na wierze w proroka w wojującą ideologię o charakterze politycznym, narzucającą swoje panowanie za pomocą miecza.
Owe dwa wielkie ruchy monoteistyczne, oba stworzone przez charyzmatycznych proroków, były w istocie dwiema rozległymi sieciami, których rozwój przebiegał w sposób wirusowy. A mimo to, po całkowitym zniszczeniu hierarchicznego porządku rzymskiego, doprowadziły one do powstania kolejnych, tym razem teokratycznych hierarchii pod postacią Bizancjum i Kalifatu Bagdadzkiego. Zachodnie chrześcijaństwo – po oddzieleniu się od prawosławia w wyniku Wielkiej Schizmy z 1054 roku – samo z kolei dostało się pod dominację kolejnej struktury hierarchicznej wraz z dojściem do głosu papiestwa rzymskiego, które ustanowiło ściśle warstwowy system kościelny. Pod względem politycznym świat zachodni przypominał już jednak bardziej strukturę sieciową: z ruin Cesarstwa Rzymskiego na Zachodzie wyłoniła się – niczym w geometrii fraktalnej – cała mnogość państw i państewek, z reguły niewielkich, ale czasem bardzo dużych, w większości monarchii dziedzicznych, w praktyce rządzonych wszak nierzadko przez elity arystokratyczne, a w kilku przypadkach swoistych państw-miast opanowanych przez oligarchie. W teorii władzę nad większością wszystkich tych organizmów państwowych dziedziczył Święty Cesarz Rzymski; w praktyce jednak, po zwycięstwie papieża Grzegorza VII nad cesarzem Henrykiem IV w sporze o inwestyturę, to właśnie Stolica Apostolska uzyskała prawdziwą władzę ponadpaństwową przez możliwość kontrolowania procesu mianowania biskupów i księży, a w szerszym ujęciu narzucania wszędzie własnego prawa kanonicznego (będącego twórczym nawiązaniem do Kodeksu Justyniana z VI w.). Władza świecka została z kolei w znaczący sposób zdecentralizowana przez system dziedzicznych tytułów ziemskich oraz związanych z nimi zobowiązań militarnych i fiskalnych, znany jako feudalizm. Także i w tym obszarze zwierzchnictwo zostało zdefiniowane przez prawo: ius civile (wywodzące się z kodeksów rzymskich) na kontynencie europejskim oraz w Szkocji albo precedensowe (common law) w Anglii.
Z kolei w Chinach wnioski, jakie wyciągnięto po doświadczeniach wojen między królestwami, brzmiały następująco: stabilność można osiągnąć tylko w ramach jednego, monolitycznego imperium, którego kultura (konfucjanizm) skoncentrowana jest na synowskiej nabożności (xiao). Nie wykształcił się tam żaden religijny autorytet sytuujący się ponad cesarzem[21]. Nie zaistniały żadne prawa poza tymi, które wprowadzał sam cesarz[22]. Władze regionalne i lokalne pozostawały pod kontrolą cesarskiego aparatu biurokratycznego, a rekrutacja do nich – pod postacią egzaminów do służby cywilnej – oraz awanse w ich obrębie odbywały się według zasług i kompetencji, a nie wskutek wysokiego urodzenia, dzięki czemu młodzi mężczyźni mieli otwartą ścieżkę kariery, o ile tylko mogli wykazać się odpowiednim talentem. Mimo to w systemie chińskim, podobnie jak w zachodnioeuropejskim, podstawową przeszkodą na drodze do wprowadzenia stabilnej struktury państwowej było uporczywe utrzymywanie się sieci rodzinnych, klanowych i plemiennych[23]. Sieci takie rywalizowały między sobą o kontrolę nad korzyściami wynikającymi ze sprawowania władzy, co prowadziło do regularnych wojen domowych, z których większość miała wszelkie znamiona waśni dynastycznych.
Przez całe wieki różni mądrzy ludzie ze smutkiem dochodzili do wniosku, że najwyraźniej nie da się wprowadzić porządku bez odwołania się do władzy w większym bądź mniejszym stopniu absolutystycznej. Zapisywali oni te swoje niewesołe myśli najpierw na pergaminie, a później na papierze, raz piórem, a raz pędzelkiem, mając przy tym przekonanie graniczące z pewnością, że pozna je jedynie niewielka mniejszość ich współczesnych, a największą szansę na nieśmiertelność oferuje im możliwość skopiowania i zachowania ich dzieł w jednej z wielkich ówczesnych bibliotek. Cóż kiedy losy Biblioteki Aleksandryjskiej – zniszczonej w trakcie działań wojennych, których kulminacja nastąpiła w 391 roku n.e. – udowodniły, że nawet i ta nadzieja była płonna, gdyż dane przechowywane w świecie starożytnym miały charakter nader nietrwały. A niemal całkowity brak wymiany intelektualnej między Europą a Chinami w epoce starożytnej i średniowiecznej oznaczał, że światu wciąż daleko było do ustanowienia jednej wielkiej sieci – może poza jedną płaszczyzną, na nieszczęście bardzo groźną i śmiercionośną.
12
Pierwsza