Название | Ostrożnie z miÅ‚oÅ›ciÄ… |
---|---|
Автор произведения | Samantha Young |
Жанр | Современные любовные романы |
Серия | |
Издательство | Современные любовные романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788380534513 |
– Nie spałeś!
– Zgadza się.
Postanowiłam nie zastanawiać się nad tym, że słyszał coś tak dla mnie osobistego. Zirytowało mnie natomiast, że symulował sen, żeby się mnie pozbyć.
– Nie musiałeś udawać, że śpisz, żeby się mnie pozbyć. I tak zamierzałam wyjść.
Wzruszył ramionami.
– Ale dzięki temu było to łatwiejsze. Obyło się bez niezręcznych momentów.
Usiadłam na swoim miejscu. Początkowo planowałam zaczekać na powrót Hugh, stojąc, ale teraz chciałam znaleźć się jak najdalej od Caleba. Gdy tylko usiadłam, on zamknął laptopa, złożył stolik i wstał. Zesztywniałam, bo nie wiedziałam, co zamierza zrobić, ale tylko stanął w przejściu, nie zwracając na mnie uwagi.
Mimo woli spojrzałam na jego tyłek i przypomniałam sobie, jak wczoraj szaleliśmy w łóżku i jak wspaniale było poznawać jego umięśnione ciało. Zdziwiłam się, czując, że ogarniają mnie tęsknota i żal, że nigdy już nie poczuję na sobie jego ust.
A całować potrafił.
Nie przeszkadzał mi też jego drapiący zarost. Było w nim coś bardzo męskiego i erotycznego.
Dźwięk otwieranych drzwi do toalety wyrwał mnie z zamyślenia. Caleb ruszył w kierunku, z którego nadchodził Hugh. Nie odsunął się jednak na bok, żeby pozwolić mu przejść, tylko potrącił go ramieniem, aż tamten się zachwiał.
– Przepraszam – wymamrotał Hugh, podnosząc wzrok.
Dlaczego przepraszał?
Za to Caleb nie przeprosił. Nie. Zmierzył go tylko lodowatym spojrzeniem, od którego przeszedł mnie dreszcz. Potem zniknął w toalecie, z trudem przechodząc przez jej małe drzwi.
– O kurczę. – Hugh znalazł się tuż przy mnie. Minę miał zdziwioną i nieco wystraszoną. – Jaki wielki facet. Przerażający.
Skinęłam głową i wstałam z miejsca.
– Nie chciałbym mu nadepnąć na odcisk – powiedział, przechodząc na swoje miejsce.
„Chyba już to zrobiłeś” – pomyślałam, niepewna, jak interpretować zachowanie Szkota.
Czyżby Caleb przejął się tym, że nie gryzłam się wspólnie spędzoną nocą? Ale dlaczego miałoby go to obchodzić? To przecież on udawał, że śpi, żebym mogła się wymknąć z jego pokoju i uniknąć niezręczności.
Hugh opowiadał o swojej pracy prawnika, ale słuchałam jednym uchem. Cały czas myślałam o Szkocie. Kątem oka zobaczyłam, że wyszedł z toalety, i nagle przypomniałam sobie, że boi się startów i lądowań.
Nie powinno mnie to obchodzić.
W ogóle. Nic a nic.
Cholera.
– Zatem Avo, może kiedy już będziemy w Bostonie, wybralibyśmy się na drinka lub kolację? – zaproponował Hugh, kiedy Caleb wrócił na swoje miejsce.
Zauważyłam, że patrzy na mnie drwiąco.
Obojętnie odwróciłam wzrok i spojrzałam na Hugh.
– Nie umawiam się z żonatymi – odrzekłam głośno.
Hugh osłupiał.
– Z żonatymi? Ale ja nie… Dlaczego tak sądzisz?
– Zsunąłeś obrączkę z palca, kiedy zdejmowałeś marynarkę, prawda? – zgadywałam.
Zaczerwienił się po same uszy, w ten sposób się demaskując.
– Właśnie. Masz jasny pasek na skórze w miejscu, gdzie zwykle nosisz obrączkę. A przy okazji, twoje teksty obliczone na podryw są beznadziejne. – Uśmiechnęłam się do niego szeroko i wstałam z miejsca.
Zabrałam swój czytnik, przeszłam na drugą stronę i zaczęłam się gramolić na miejsce obok Caleba.
– Co jest, do diabła? – Przysunął do siebie laptopa, kiedy przeciskałam się między jego kolanami a oparciem fotela przed nim.
– Ani słowa – nakazałam, kiedy już opadłam na fotel przy oknie. Spojrzałam gniewnie na jego skrzywioną minę. – To nic nie znaczy. Po prostu wybrałam mniejsze zło, czyli twoje towarzystwo. I nie powiesz mi, że podczas startu nie przyda ci się moja irytująca obecność.
– Nie potrzebuję cię tutaj. – Patrzył na mnie wrogo.
Wzdrygnęłam się wewnętrznie, ale nie dałam tego po sobie poznać.
– Owszem, potrzebujesz. – Uśmiechnęłam się znacząco.
Westchnął i rzucił okiem na Hugh, który patrzył na nas skonsternowany. Potem zwrócił się do mnie z ironicznym uśmieszkiem.
– Zorientowałaś się, że jest żonaty, tak?
– Dostrzegłam biały ślad na jego palcu, kiedy tylko usiadł.
– Widziałem, jak na twój widok zdjął obrączkę.
– A gdybym tego nie zauważyła, podzieliłbyś się ze mną tą informacją?
Pochylił ku mnie głowę i przybrał protekcjonalny ton.
– Nie jestem rycerzem śpieszącym damom na ratunek, skarbie. Jeśli chcesz się zabawić z jakimś żałosnym typkiem, to twoja sprawa.
– Spokojna głowa. Wczoraj wyczerpałam swój limit żałosnych typków.
Wzruszył ramionami i westchnął.
– Chyba sam się prosiłem o ten komentarz.
Jedna ze stewardes przerwała nam rozmowę, oznajmiając, że przygotowujemy się do startu. Caleb schował laptopa i złożył stolik.
– A więc… – zaczęłam trochę skrępowana, wiercąc się niespokojnie w fotelu – słyszałeś wszystko, co powiedziałam zeszłej nocy?
– Chodzi ci o tę część, kiedy przyznałaś, że spełniam twoje oczekiwania?
Zakryłam oczy dłonią.
– Wszystko dlatego, że byłam pod wpływem endorfin. Paplanina po orgazmie. – Opuściłam rękę i dodałam: – Takie słowa się nie liczą.
– Ależ się liczą. – Pochylił się i spojrzał na mnie, zatrzymując wzrok na ustach. – I tak sobie myślę, że siedzisz tutaj, ponieważ będziesz chciała więcej, kiedy już znajdziemy się w Bostonie.
Odskoczyłam od niego oburzona.
– Wcale nie. Po wylądowaniu więcej się nie zobaczymy. Nie będę kłamać i twierdzić, że nie przeżyliśmy udanego seksu…
– Wspaniałego seksu.
Zaczerwieniłam się, zadowolona, że on też tak sądzi.
– Niech będzie. Wspaniałego. Jednak nadal cię nie lubię.
– I co z tego? – Minę miał teraz chłodną. – Ja też cię nie lubię. Co wcale nie znaczy, że nie chcę się z tobą jeszcze raz przespać.
– Byłeś innego zdania, kiedy udawałeś, że śpisz.
Uśmiechnął się szeroko, a ja z niezadowoleniem stwierdziłam, że znów czuję dreszczyk podniecenia.
– Nieźle cię to wkurzyło, co? Ale to było zeszłej nocy. Właśnie się z tobą przespałem i nie sądziłem, że jeszcze cię zapragnę. Teraz