Название | Szerlok Holmes i jego przygody. Odcięty palec |
---|---|
Автор произведения | Артур Конан Дойл |
Жанр | Классические детективы |
Серия | |
Издательство | Классические детективы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-8119-652-9 |
– Oho, – zawołałem, jeżeli to historya cokolwiek zagadkowej natury i wymaga dopiero wyjaśnienia, to w takim razie uczyniłbyś pan lepiej, gdybyś pierwej zasięgnął rady mego przyjaciela Szerloka Holmsa, zanim się udasz do policyi.
– O tym panu już słyszałem, – ozwał się mój pacyent, – i radbym bardzo oddać w jego ręce moją sprawę, jakkolwiek i policya oczywiście musi również być zawiadomioną. Może pan byłbyś tak dobrym dać mi kilka słów polecających do niego.
– Uważam, że lepiej będzie, jeśli pana sam tam zawiozę.
– Byłbym panu za to bardzo wdzięczny.
– Zaraz poślemy po powóz, w takim razie przybędziemy w samą porę, aby z nim razem zasiąść do śniadania. Ale czy pan czujesz się dość silnym?
– Najzupełniej. Nie będę miał spokoju, dopóki nie opowiem mojej historyi.
– W takim razie poślę natychmiast moją służącą po dorożkę i za chwilę powrócę tu do pana.
Pobiegłem na górę, opowiedziałem mojej żonie w krótkich słowach to, co zaszło, i po upływie pięciu minut siedziałem już z moim znajomym w dorożce, która nas wiozła ku ulicy Bakerstreet.
Szerlok Holms siedział, tak jak się tego spodziewałem, w szlafroku u siebie w jadalnym pokoju, czytał wiadomości o popełnionych zbrodniach w „Times’ie“ i palił fajkę, którą napełnił wszelkiego rodzaju obrzynkami i niedopałkami z cygar, które poprzedniego dnia palił, zbierał starannie i suszył na gzymsie kominka. Przywitał nas serdecznie, jak zazwyczaj, i kazał przynieść jaj oraz świeżo przysmażonej słoniny, tak że wkrótce zasiedliśmy wygodnie do śniadania. Kiedy już ukończyliśmy jedzenie, musiał nowy nasz przyjaciel zasiąść na sofie, Holms podłożył mu poduszkę pod głowę i postawił w pobliżu szklankę wody z koniakiem.
– Wydaje mi się, panie Hatherley, jakoby pańska przygoda nie była całkiem zwyczajnej natury, – rzekł. – Proszę, usiądź pan sobie całkiem wygodnie i opowiadaj pan wszystko o ile możności dokładnie, ale gdyby pan poczuł najlżejsze znużenie przestań a od czasu do czasu pokrzep się tym napojem.
– Dziękuję serdecznie, – rzekł mój pacyent, – ale od czasu jak mi doktor założył opatrunek, czuję się już zupełnie dobrze, pańskie śniadanie zaś dokonało reszty kuracyi. Postaram się opowiadać jaknajzwięźlej, aby nie zabierać panu cennego czasu.
Holms siedział w swoim fotelu; obojętna twarz jego z nawpół przymkniętemi oczyma nie zdradzała zgoła jego przenikliwej natury badacza. Ja siedziałem naprzeciw niego i przysłuchiwaliśmy się obaj w milczeniu dziwacznemu sprawozdaniu nieznajomego.
– Najpierw muszę panu powiedzieć, – rozpoczął, – że jestem sierotą i kawalerem i całkiem sam zajmuję mieszkanie w Londynie. Z zawodu jestem inżynierem i w ciągu lat siedmiu, w których byłem zajętym w firmie Venner i Matheson w Greenwich, zebrałem w moim fachu sporo doświadczenia.
– Kiedy przed dwoma laty wykształcenie moje zostało ukończonem a ja przez śmierć ojca mego wszedłem w posiadanie wcale ładnego majątku, postanowiłem sobie samoistnie zacząć pracować i otworzyłem własne biuro przy ulicy Wiktoryi. Prawdopodobnie każdy przy tym pierwszym kroku na drodze do niezależności musi zbierać sporo smutnych doświadczeń; i mnie nieinaczej poszło. W przeciągu trzech lat wogóle trzy razy wszystkiego zasięgano mojej rady a raz jeden tylko otrzymałem nader małoznaczne zamówienie, to było wszystko! Moje dochody wyniosły ogółem 27 funtów 10 szylingów. Od dziewiątej rano do czwartej po południu codziennie odsiadywałem sumiennie w mojem biurze, w oczekiwaniu klienteli, aż wreszcie zniechęciłem się i przyszedłem do przekonania, że w moim zawodzie do niczego nigdy nie dojdę. Wczoraj jednak, kiedy właśnie zamierzałem już wyjść z biura, zameldował mi mój pisarz, że jakiś pan pragnie widzieć się ze mną. Wręczył mi przytem bilet wizytowy, na którym było nazwisko: pułkownik Lysander Stark; tuż za nim zaraz wszedł zapowiedziany. Był on cokolwiek wyższy wzrostem nad średnią miarę i przerażającej wprost chudości, nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w życiu widział równie chudego człowieka. Twarz jego całą stanowił jedynie tylko nos i broda, a skóra obciągnięta była szczelnie na kościach policzkowych. Ale ta chudość nie wydawała się bynajmniej wynikiem jakiegoś chorobliwego stanu, bo oczy patrzały całkiem jasno i błyszczały, krok był pewny a całe zachowanie zdradzało wielką pewność siebie. Ubiór jego był wprawdzie prosty ale porządny; lat mógł mieć ze czterdzieści mniej więcej.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.