Название | Ostatni, który umrze |
---|---|
Автор произведения | Tess Gerritsen |
Жанр | Крутой детектив |
Серия | |
Издательство | Крутой детектив |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-8125-808-1 |
Jane spojrzała na idealnie wygładzoną kołdrę, na łóżko pościelone starannie jak wojskowa prycza. Czyżby był to efekt obsesyjnego zamiłowania Teddy’ego do porządku? Jeśli tak, być może dzięki temu ocalał. Gdy leżał skulony pod łóżkiem, zabójca włączył światło i wszedł do pokoju.
„Czarne buty. Tylko tyle widziałem. Miał czarne buty i stał tuż obok łóżka”.
Łóżka, w którym o północy nikt nie spał. Dla intruza oznaczało to, że dziecko, które mieszka w tym pokoju, spędza noc poza domem.
Zabójca w czarnych butach wyszedł. Mijały godziny, ale Teddy leżał pod łóżkiem, kuląc się na odgłos każdego skrzypnięcia. Miał wrażenie, że znów słyszy kroki, cichsze, skradające się, i wyobrażał sobie, że zabójca nadal jest w domu i czeka.
Nie wiedział, o której godzinie zasnął. Wiedział tylko, że kiedy się obudził, świeciło słońce. Dopiero wtedy wypełzł w końcu z kryjówki, zesztywniały i obolały od leżenia przez pół nocy na podłodze. Zobaczył przez okno panią Lyman pracującą w ogrodzie. U sąsiadów było bezpiecznie. Mógł do nich uciec.
I tak zrobił.
Jane uklękła i zajrzała pod łóżko. Pod pudłem ze sprężynami było tak mało miejsca, że by się tam nie zmieściła. Ale przerażony chłopiec wcisnął się w tę przestrzeń mniejszą niż wnętrze trumny. Dostrzegła w półmroku jakiś przedmiot i musiała położyć się twarzą do podłogi, by móc po niego sięgnąć.
Były to okulary Teddy’ego.
Wstała z podłogi i po raz ostatni rozejrzała się po pokoju. Choć przez okno wpadały jasne promienie słońca, a termometry pokazywały dwadzieścia cztery stopnie, w tych czterech ścianach poczuła taki chłód, że przeniknął ją dreszcz. Dziwne, że nie odczuwała tego w pokojach, w których zginęli członkowie rodziny Ackermanów. Nie, jeszcze tylko tutaj pozostały echa koszmaru, który wydarzył się minionej nocy.
W pokoju chłopca, który przeżył.
Rozdział szósty
– Teddy Clock musi być najbardziej pechowym chłopcem na świecie – stwierdził detektyw Thomas Moore. – Zważywszy na wszystko, co mu się przydarzyło, nic dziwnego, że ma poważne problemy emocjonalne.
– Od początku nie był normalny – zauważył Darren Crowe. – Chłopak jest po prostu dziwny.
– W jakim sensie?
– Ma czternaście lat i nie uprawia sportu? Nie ogląda telewizji? Siedzi całe noce i weekendy pochylony nad komputerem i stertą starych zakurzonych książek.
– Niektórzy nie uważaliby tego za dziwne.
Crowe zwrócił się do Jane:
– Spędziłaś z nim najwięcej czasu, Rizzoli. Musisz przyznać, że dzieciak nie jest normalny.
– Według twoich standardów – odparła Jane. – Teddy jest bardzo bystry.
Wokół stołu zaszumiało, gdy pozostali czterej detektywi czekali na reakcję Crowe’a na ten niezbyt subtelny przytyk.
– Istnieje wiedza, która jest bezużyteczna – odparował Crowe. – I wiedza przydatna do życia.
– On ma dopiero czternaście lat i przeżył dwie masakry – przypomniała Jane. – Nie mów mi, że ten chłopak nie potrafi sobie radzić.
Prowadząc dochodzenie w sprawie zabójstwa rodziny Ackermanów, Crowe był bardziej uszczypliwy niż zwykle. Ich poranna odprawa trwała już prawie godzinę i wszyscy byli zdenerwowani. W ciągu trzydziestu paru godzin, które minęły od zbrodni, nasiliła się wrzawa w mediach i tego ranka Jane zobaczyła w jednym z tabloidów nagłówek KOSZMAR NA BEACON HILL, wraz ze zdjęciem ich głównego podejrzanego, Andresa Zapaty, poszukiwanego narzeczonego gosposi Ackermanów. Była to stara policyjna fotografia, zrobiona podczas aresztowania handlarzy narkotyków w Kolumbii, i rzeczywiście miał na niej twarz zabójcy. Był nielegalnym imigrantem, siedział za włamanie, a odciski jego palców znaleziono na klamce w kuchni Ackermanów i na kuchennych blatach. Mieli wystarczająco dużo dowodów, by wystawić nakaz aresztowania, ale żeby go skazać? Tego Jane nie była pewna.
– Nie możemy liczyć na to, że Teddy pomoże nam oskarżyć Zapatę – powiedziała.
– Masz mnóstwo czasu, żeby go przygotować – stwierdził Crowe.
– Nie widział twarzy zabójcy.
– Musiał widzieć coś, co pomoże nam w sądzie.
– Teddy jest o wiele delikatniejszy, niż ci się wydaje. Nie możemy oczekiwać, że będzie zeznawał.
– Ma czternaście lat, na litość boską – warknął Crowe. – Gdy ja byłem w tym wieku…
– Lepiej mi nie mów. Dusiłeś gołymi rękami pytony.
Crowe pochylił się do przodu.
– Nie chcę spieprzyć tej sprawy. Musimy uporządkować wszystkie pionki.
– Teddy nie jest pionkiem – zauważyła Jane. – Jest dzieckiem.
– Okaleczonym psychicznie – dodał Moore. Otworzył teczkę, którą przyniósł na odprawę. – Rozmawiałem jeszcze raz z detektywem Edmondsem z Wysp Dziewiczych. Przesłał mi faksem akta sprawy zabójstwa rodziny Clocków i…
– Zamordowano ich dwa lata temu – przerwał mu Crowe. – Ten obszar podlega innej jurysdykcji, należy nawet do innego kraju. Jaki to ma związek z naszą sprawą?
– Zapewne żaden – przyznał Moore. – Ale te akta mówią wiele o stanie emocjonalnym chłopca. Pozwalają zrozumieć, dlaczego jest taki załamany. Przeżył koło wyspy Saint Thomas coś równie przerażającego jak tutaj.
– Tamtej sprawy nigdy nie wyjaśniono? – zainteresował się Frost.
Moore pokręcił głową.
– Ale pisano o niej dużo w prasie. Pamiętam, że wtedy o tym czytałem. Amerykańska rodzina zamordowana na pokładzie dwudziestodwumetrowego jachtu podczas wymarzonego rejsu dookoła świata. To prawda, że Wyspy Dziewicze mają wskaźnik zabójstw dziesięć razy wyższy niż nasz, ale nawet tam ta masakra wywołała szok. Miała miejsce w pobliżu wysp Capella, w rejonie Saint Thomas. Rodzina Clocków… Nicholas, Annabelle i ich troje dzieci… mieszkała na jachcie Pantomima. Zacumowali na noc w spokojnej zatoce, gdzie nie było innych łodzi. Kiedy spali, zabójca, albo zabójcy, weszli na pokład. Słychać było strzały i krzyki, a potem eksplozję. Tak przynajmniej Teddy powiedział później policji.
– Jak udało mu się przeżyć? – spytał Frost.
– Z powodu eksplozji stracił przytomność, więc ma luki w pamięci. Ostatnie, co pamięta, to głos ojca, który kazał mu zeskoczyć z pokładu. Gdy się ocknął, był w wodzie, w kamizelce ratunkowej. Nurkowie znaleźli go następnego ranka wśród szczątków jachtu.
– A rodzina?
– Prowadzono intensywne poszukiwania. Odnaleziono ciała Annabelle i jednej z dziewczynek. A przynajmniej to, co z nich zostało, gdy dopadły je rekiny. Sekcja wykazała, że obie zginęły od strzałów w głowę. Ciała Nicholasa i drugiej córki przepadły bez śladu. – Moore rozdał kopie przefaksowanego raportu. – Porucznik Edmonds twierdzi, że to najbardziej poruszająca sprawa, jaką kiedykolwiek prowadził. Taki jacht to kuszący łup, więc zakładał motyw rabunkowy. Zabójca lub zabójcy zapewne ograbili go ze wszystkiego, co wartościowe, a potem wysadzili