Homo deus. Yuval Noah Harari

Читать онлайн.
Название Homo deus
Автор произведения Yuval Noah Harari
Жанр Документальная литература
Серия
Издательство Документальная литература
Год выпуска 0
isbn 9788308066584



Скачать книгу

ogromne zakłady odsalania wody morskiej i całą wodę pitną mogą pozyskiwać z tego źródła.

      Dotychczas rywalizowaliśmy z dawnymi bogami, tworząc coraz lepsze narzędzia. W niezbyt odległej przyszłości możemy stworzyć superludzi, którzy prześcigną starożytnych bogów nie dzięki narzędziom, ale dzięki zdolnościom cielesnym i umysłowym. Kiedy jednak już do tego dojdzie, boskość stanie się czymś równie prozaicznym jak cyberprzestrzeń – cud nad cudami, który traktujemy jak zwykłą oczywistość.

      To całkiem pewne, że ludzie będą podejmowali próby sięgnięcia po boskość, ponieważ mają wiele powodów, by pragnąć takiego awansu, i wiele sposobów, by go zdobyć. Nawet jeśli jakaś jedna obiecująca droga okaże się ślepym zaułkiem, to otwarte pozostaną alternatywne trasy. Możemy na przykład dojść do przekonania, że ludzki genom jest zdecydowanie zbyt skomplikowany, by dokonywać w nim poważnych manipulacji, ale to nie zapobiegnie rozwojowi interfejsów łączących mózg z komputerem, nanorobotów czy sztucznej inteligencji.

      Nie ma jednak powodów do paniki. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Udoskonalanie homo sapiens będzie raczej stopniowym historycznym procesem niż apokalipsą w hollywoodzkim stylu. Dawnych homo sapiens nie wytępią zbuntowane roboty. Bardziej prawdopodobne, że sam homo sapiens będzie się udoskonalał krok po kroku, łącząc się równocześnie z robotami i komputerami, aż kiedyś nasi potomkowie, patrząc wstecz, uświadomią sobie, że nie są już tym rodzajem zwierząt, które napisały Biblię, zbudowały Wielki Mur Chiński i śmiały się z wygłupów Charliego Chaplina. To się nie stanie w ciągu dnia ani roku. Tak naprawdę to się dzieje już teraz, w niezliczonych prozaicznych czynnościach. Codziennie miliony ludzi decydują się oddawać smartfonom odrobinę więcej kontroli nad własnym życiem albo wypróbowywać jakiś nowy i skuteczniejszy lek przeciwdepresyjny. W pogoni za zdrowiem, szczęściem i władzą ludzie będą stopniowo zmieniali najpierw jakąś jedną ze swoich cech, a potem kolejną, jeszcze następną… Aż w końcu nie będą już ludźmi.

Czy ktoś może wcisnąć hamulec?

      Nie wszystkich takie wyjaśnienia uspokajają: niektórzy, słysząc o tego rodzaju perspektywach, wpadają w panikę. Wprawdzie bez problemu stosują się do tego, co podpowiada im smartfon, biorą każdy lek przepisany im przez lekarza, ale kiedy dowiadują się o możliwości powstania udoskonalonych superludzi, mówią: „Mam nadzieję, że wcześniej umrę”. Jak powiedziała mi kiedyś znajoma, w starzeniu najbardziej boi się tego, że stanie się nieistotna, że zamieni się w pogrążoną w nostalgii staruszkę, która nie rozumie otaczającego ją świata i niewiele do niego wnosi. Tego właśnie boimy się na płaszczyźnie zbiorowej jako gatunek, kiedy słyszymy o superludziach. Wyczuwamy, że w takim świecie nasza tożsamość, nasze marzenia, a nawet nasze lęki przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie, my zaś nic już do niego nie będziemy wnosić. Bez względu na to, kim jesteś dzisiaj – zagorzałym hinduskim graczem w krykieta czy początkującą lesbijską dziennikarką – w udoskonalonym świecie będziesz się czuć jak neandertalski myśliwy na Wall Street. To nie będzie twój świat.

      Neandertalczycy nie musieli się martwić o indeks NASDAQ, ponieważ dzieliły ich od niego dziesiątki tysięcy lat. Obecnie jednak świat, który ma dla nas sens, może runąć w ciągu paru dziesięcioleci. Nie można liczyć na to, że ocali nas przed tym śmierć, że umrzemy, zanim staniemy się kompletnie nieistotni. Nawet jeśli w 2100 roku po ulicach nie będą chodzili bogowie, to próby udoskonalania homo sapiens prawdopodobnie jeszcze w tym stuleciu zmienią świat nie do poznania. Badania naukowe i postęp techniczny dokonują się tak szybko, że większość z nas za tym nie nadąża.

      Kiedy rozmawia się z ekspertami, wielu z nich mówi, że wciąż bardzo daleko nam do genetycznie konstruowanych dzieci czy sztucznej inteligencji dorównującej człowiekowi. Jednak większość ekspertów myśli o czasie w kategoriach długości akademickich grantów i uczelnianych posad. Dlatego wyrażenie „bardzo daleko” może znaczyć dwadzieścia lat, a „nigdy” – nie więcej niż pięćdziesiąt.

      Doskonale pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy zetknąłem się z internetem. Było to jeszcze w 1993 roku, kiedy chodziłem do liceum. Z paroma kumplami odwiedziliśmy naszego przyjaciela o imieniu Ido (obecnie jest informatykiem). Chcieliśmy zagrać w ping-ponga. Ido był już wtedy wielkim fanem komputerów, więc zanim rozstawił stół do ping-ponga, uparł się, że pokaże nam ostatni cud techniki. Podłączył do komputera kabel od telefonu i wpisał coś na klawiaturze. Przez chwilę słyszeliśmy tylko jakieś trzaski, piski i brzęczenie, a potem wszystko ucichło. Nie udało się. Zaczęliśmy narzekać pod nosem, ale Ido spróbował ponownie. I znowu. I jeszcze raz. W końcu krzyknął z radości i ogłosił, że udało mu się połączyć swój komputer z centralnym komputerem na pobliskim uniwersytecie. „A co tam jest, na tym centralnym komputerze?” – spytaliśmy. „No cóż – przyznał – na razie jeszcze nic. Ale można tam mieć mnóstwo rzeczy”. „Na przykład?” – dopytywaliśmy. „Nie wiem – powiedział. – Wszystko”. Nie brzmiało to jakoś szczególnie obiecująco. Zajęliśmy się ping-pongiem i przez kolejne tygodnie nabijaliśmy się ze śmiesznego pomysłu Ida. Było to mniej niż dwadzieścia pięć lat temu (licząc do chwili, gdy piszę te słowa). Kto wie, co się wydarzy za dwadzieścia pięć lat od teraz?

      Dlatego coraz więcej osób, organizacji, korporacji i rządów bardzo poważnie podchodzi do poszukiwania nieśmiertelności, szczęścia i boskich mocy. Firmy ubezpieczeniowe, fundusze emerytalne, systemy opieki zdrowotnej i ministerstwa finansów już teraz są przerażone, widząc skokowy wzrost średniej długości życia. Ludzie żyją o wiele dłużej, niż się spodziewano, i brakuje pieniędzy na wypłacanie im emerytur oraz na ich leczenie. W sytuacji, w której grozi nam, że wiek siedemdziesięciu lat będzie odpowiadał dotychczasowym czterdziestu, eksperci nawołują do podnoszenia wieku emerytalnego i do przebudowy całego rynku pracy.

      Kiedy ludzie zdają sobie sprawę, jak szybko pędzimy ku wielkiej niewiadomej, kiedy uświadamiają sobie, że nie mogą liczyć nawet na to, że zdążą umrzeć, nim do tej niewiadomej dotrzemy, chwytają się nadziei, że ktoś naciśnie na hamulec i spowolni ten pęd. Ale z kilku powodów na hamulec nacisnąć się nie da.

      Po pierwsze, nikt nie wie, gdzie taki hamulec się znajduje. Owszem, są eksperci orientujący się w tym, jak wygląda postęp w tej czy innej sferze, na przykład w zakresie prac nad sztuczną inteligencją, w nanotechnologii, w dziedzinie big data albo genetyki, jednak nikt nie jest ekspertem od wszystkiego. Nikt zatem nie jest w stanie połączyć wszystkich punktów i zobaczyć całego obrazu. Poszczególne dziedziny wpływają na siebie w tak złożony sposób, że nawet najtęższe umysły nie potrafią w pełni pojąć, jak przełom w pracach nad sztuczną inteligencją mógłby oddziaływać na nanotechnologię czy vice versa. Nikt nie potrafi wchłonąć całości najnowszych odkryć naukowych, nikt nie potrafi przewidzieć, w jaki sposób globalna gospodarka będzie wyglądała za dziesięć lat, i nikt nie ma pojęcia, dokąd w takim pośpiechu zmierzamy. A skoro nikt już nie rozumie całego tego systemu, to nikt nie potrafi go zatrzymać.

      Po drugie, jeśli jednak udałoby się nam zahamować, to nasza gospodarka runęłaby wraz z całym społeczeństwem. W jednym z dalszych rozdziałów wyjaśnię, dlaczego współczesna gospodarka potrzebuje nieustannego i nieograniczonego wzrostu, aby przetrwać. Jeśli ten wzrost kiedyś się zatrzyma, gospodarka nie ustabilizuje się w stanie jakiejś wygodnej równowagi, ale rozpadnie się na kawałki. Dlatego kapitalizm zachęca nas do poszukiwania nieśmiertelności, szczęścia i boskości. Liczba par butów, w których możemy chodzić w ciągu życia, jest ograniczona. Podobnie ograniczona jest liczba samochodów, których możemy używać, oraz liczba wakacji, na które możemy wyjechać. Gospodarka oparta na nieustannym wzroście potrzebuje nieskończonych projektów – właśnie takich, jak poszukiwanie nieśmiertelności, szczęścia i boskości.

      No