Człowiek nietoperz. Ю Несбё

Читать онлайн.
Название Człowiek nietoperz
Автор произведения Ю Несбё
Жанр Криминальные боевики
Серия
Издательство Криминальные боевики
Год выпуска 0
isbn 9788324594764



Скачать книгу

którego nie mogę się pozbyć, na Tøyen w Oslo. Nie mam za sobą żadnych długich związków, tylko jeden, który pozostawił ślad.

      – Naprawdę? I w twoim życiu nie ma teraz nikogo?

      – Właściwie nie. Utrzymuję parę nieskomplikowanych i bezsensownych układów z kobietami, do których od czasu do czasu dzwonię, kiedy one nie dzwonią do mnie.

      Birgitta zmarszczyła czoło.

      – Powiedziałem coś nie tak? – spytał Harry.

      – Nie wiem, czy interesuje mnie ten typ mężczyzn czy też kobiet. Jestem pod tym względem trochę staroświecka.

      – Oczywiście wszystko to jest już teraz za mną – zapewnił natychmiast Harry, podnosząc do góry szklankę z perrierem.

      – Nie wiem też, czy podobają mi się twoje szybkie odpowiedzi. – Birgitta stuknęła się z nim kieliszkiem.

      – A czego szukasz w mężczyźnie?

      Oparła brodę na ręku i zapatrzyła się gdzieś przed siebie.

      – Nie wiem. Wydaje mi się, że lepiej wiem, czego nie lubię, niż co lubię w mężczyznach.

      – No to czego nie lubisz? Oprócz szybkich odpowiedzi.

      – Mężczyzn, którzy próbują mnie poderwać.

      – Bardzo ci dokuczają?

      Uśmiechnęła się.

      – Pozwól, że coś ci podpowiem, casanovo: jeśli chcesz oczarować kobietę, to musisz sprawić, by poczuła się wyjątkowa, specjalnie traktowana, by uważała, że dostaje coś, czego nie dostaje żadna inna. Mężczyźni, którzy próbują podrywać dziewczyny w barach, na ogół tego nie rozumieją. A w przypadku takiego libertyna jak ty mówienie na ten temat jest jak rzucanie pereł przed wieprze.

      Harry roześmiał się.

      – Mówiąc „parę kobiet”, miałem na myśli dwie. Mówię „parę”, bo to lepiej brzmi. Może na przykład ktoś pomyśli, że chodzi o… trzy. Poza tym jedna z nich, sądząc z tego, co powiedziała, kiedy ostatnio się z nią widziałem, próbuje wrócić do swojego byłego chłopaka. Dziękowała mi za to, że byłem taki nieskomplikowany, a nasz związek… cóż, chyba bezsensowny. Ta druga to kobieta, z którą zaczynałem się wiązać, a która teraz upiera się, że ponieważ to ja się wycofałem, moim obowiązkiem jest zapewnienie jej przynajmniej minimum życia seksualnego, dopóki któremuś z nas nie ułoży się inaczej. Ale chwileczkę, dlaczego ja przyjmuję pozycję obronną? Jestem porządnym facetem, który muchy by nie skrzywdził. Czyżbyś sugerowała, że staram się kogoś tutaj oczarować?

      – Owszem, starasz się oczarować mnie. Nie próbuj zaprzeczać.

      Harry nie zaprzeczył.

      – W porządku. Jak sobie radzę?

      Birgitta wypiła spory łyk wina, zastanawiając się nad odpowiedzią.

      – Chyba dobrze. W każdym razie nieźle. A właściwie… całkiem dobrze.

      – Czy to znaczy, że oceniasz mnie na czwórkę z minusem?

      – Mniej więcej tak.

      W dole przy porcie było ciemno, prawie pusto, wiał rześki wiatr. Na schodach do oświetlonego budynku Opery młoda para o niezwykłej tuszy ustawiała się przed fotografem. Dyrygował świeżo upieczonymi małżonkami, kazał stawać raz tu, raz tam, a oni wyglądali na bardzo niezadowolonych z tego, że muszą stale przesuwać swoje wielkie ciała. W końcu jednak doszli do porozumienia z mistrzem i nocna sesja fotograficzna przed Operą zakończyła się śmiechem i być może kilkoma łezkami.

      – To chyba musi być taki stan, o którym się mówi, że się pęka ze szczęścia – stwierdził Harry. – A może po szwedzku tak się nie mówi?

      – Owszem, po szwedzku też można być aż tak szczęśliwym. – Birgitta ściągnęła gumkę z włosów i stanęła na wietrze przy balustradzie nad morzem. – Tak, to się zdarza – powiedziała właściwie do siebie. Obróciła się piegowatym nosem w stronę morza, a wiatr zwiał jej rude włosy do tyłu.

      Przypominały parzydełka meduzy. Harry nie wiedział, że meduzy mogą być takie piękne.

      4. MIASTO O NAZWIE NIMBIN, KLAUS KINSKI I KÅRE WILLOCH

      Zegarek Harry’ego wskazywał jedenastą, kiedy samolot wylądował w Brisbane, ale stewardesa przez głośnik upierała się, że jest dopiero dziesiąta.

      – W Queensland nie mają czasu letniego – wyjaśnił Andrew. – To była głośna sprawa polityczna, zakończona referendum. Chłopi głosowali przeciwko.

      – O rany! To zabrzmiało tak, jakbyśmy przyjechali do krainy konserwy.

      – Rzeczywiście, stary. Jeszcze parę lat temu mężczyźni z długimi włosami nie mieli prawa wstępu na teren tego stanu. To było po prostu zabronione.

      – Żartujesz, prawda?

      – Queensland jest trochę inne. Pewnie wkrótce zakaże się tu wstępu skinheadom.

      Harry z zadowoleniem pogładził się po ostrzyżonych na jeża jasnych włosach.

      – Czy powinienem wiedzieć o Queensland coś więcej?

      – Hm… jeśli masz jakąś marihuanę w kieszeniach, to powinieneś raczej zostawić ją w samolocie. Przepisy dotyczące narkotyków są w Queensland surowsze niż w innych stanach. Nie przypadkiem Festiwal Aquarius zorganizowano w Nimbin. Miasto leży tuż za granicą Nowej Południowej Walii.

      Znaleźli stanowisko firmy Avis, w której zarezerwowano im samochód.

      – W zamian za to Queensland ma takie miejsca, jak Fraser Island, Wielka Wyspa Piaszczysta, gdzie Inger Holter poznała Evansa White’a. Ta wyspa to właściwie olbrzymia piaskowa wydma, ale na środku znajdziesz tropikalny las deszczowy, jeziora z najczystszą na świecie wodą i piasek tak biały, że plaże wyglądają jak z marmuru. Nazywa się go piaskiem krzemowym, bo zawartość krzemu jest o wiele wyższa niż w zwykłym piasku. Prawdopodobnie możesz go wsypać wprost do komputera.

      – Kraina obfitości, prawda? – stwierdził facet za ladą, podając im kluczyki.

      – Ford Escort? – Andrew skrzywił się, ale podpisał. – To one jeszcze istnieją?

      – Specjalna zniżka, sir.

      – Nie wątpię.

      Słońce paliło Pacific Highway, a panorama Brisbane ze szkła i kamienia lśniła w oddali jak kryształki w żyrandolu.

      – Pięknie – stwierdził Harry. – Bardzo porządnie i przyzwoicie, jak gdyby ktoś zaprojektował i wybudował całość naraz.

      – To niezbyt dalekie od prawdy; Brisbane to pod wieloma względami całkowicie nowe miasto. Nie tak wiele znów lat temu była to po prostu duża wioska, w której mieszkało kilkuset wieśniaków. Jak się dobrze rozejrzysz, to zauważysz, że ludzie wciąż mają tu odrobinę krzywe nogi. Ale miasto jest jak świeżo odremontowana kuchnia, lśniące, ma proste linie, a dookoła mnóstwo wolno przeżuwających krów.

      – To był naprawdę wspaniały obraz, Andrew. Nie musisz się więcej popisywać, kierowco!

      Z autostrady prowadzącej na wschód zjechali w zielony pofałdowany krajobraz i pędzili na przemian wśród lasów i pól uprawnych.

      – Witamy na australijskiej prowincji – powiedział Andrew.

      Mijali pasące się