Milczenie owiec. Thomas Harris

Читать онлайн.
Название Milczenie owiec
Автор произведения Thomas Harris
Жанр Поэзия
Серия
Издательство Поэзия
Год выпуска 0
isbn 978-83-8110-824-9



Скачать книгу

Starling! – W głosie Lectera pojawił się nowy ton.

      Zatrzymała się. Czego ja, na miłość boską, od niego chcę? Miggs syknął coś, ale nie słuchała.

      Znowu stała przed celą Lectera. Miała przed sobą rzadki widok – doktor był wyraźnie poruszony. Wiedziała, że potrafi to na niej wyczuć węchem. Potrafił wyczuć wszystko.

      – Wolałbym, żeby się to pani nie przydarzyło. Do wszelkich przejawów braku szacunku odnoszę się z niewymownym wstrętem.

      Tak jakby popełniając morderstwa, wyzbył się całkowicie pospolitego grubiaństwa. Albo raczej, pomyślała Clarice, podniecało go, że widział ją naznaczoną w ten szczególny sposób. Trudno powiedzieć. Iskierki w jego oczach odpływały w ciemność jak robaczki świętojańskie w głąb jaskini.

      Cokolwiek to jest, obróć to na moją korzyść, Jezu! Podniosła teczkę.

      – Proszę, niech pan to dla mnie zrobi.

      Chyba było już za późno; z powrotem odzyskał spokój.

      – Nie. Ale ponieważ wróciłaś, sprawię, że będziesz szczęśliwa. Dam ci coś innego. Dam ci coś, co kochasz najbardziej, Clarice Starling.

      – Co to jest, doktorze?

      – Awans, oczywiście. Że nastąpi, to pewne jak amen w pacierzu. Bardzo mnie to cieszy. Ta rzecz przyszła mi na myśl, kiedy wspomniałem o Dniu Świętego Walentego. – Nie wiadomo dlaczego uśmiechnął się, pokazując drobne białe zęby. Mówił tak cicho, że ledwo go słyszała. – Zajrzyj do samochodu Raspaila, żeby odebrać swoją walentynkę. Słyszysz mnie? Zajrzyj do samochodu Raspaila, żeby odebrać swoją walentynkę. A teraz idź już lepiej. Nie sądzę, żeby Miggsowi udało się tak szybko powtórzyć swój numer, nawet jeśli jest rzeczywiście szalony.

      Rozdział 4

      Clarice Starling była wyczerpana i podniecona. Goniła resztkami sił. Pewne rzeczy, o których opowiedział jej Lecter, były prawdziwe, niektóre tylko otarły się o prawdę. Przez kilka sekund miała wrażenie, że do jej umysłu wdarła się cudza świadomość i rozrabiała tam niczym słoń w składzie porcelany.

      Wściekało ją to, co powiedział o jej matce. Musiała się uspokoić. W końcu to tylko sprawy zawodowe.

      Siedziała w swoim starym fordzie pinto, zaparkowanym naprzeciwko szpitala, i oddychała głęboko. Kiedy szyby pokryły się mgiełką, zyskała przynajmniej nikłe poczucie odosobnienia.

      Raspail. Pamiętała to nazwisko. Raspail był pacjentem Lectera i jedną z jego ofiar. Na zapoznanie się z aktami Lectera miała tylko jeden wieczór. Teczka była opasła, a Raspail jednym z wielu zamordowanych. Musi jeszcze raz zajrzeć do akt.

      Miała ochotę już teraz wypatroszyć samochód Raspaila, ale wiedziała, że poza nią nikomu się nie śpieszy. Sprawę zamknięto przed wieloma laty, nikomu nie groziło niebezpieczeństwo. Miała dużo czasu. Zanim zrobi następny krok, powinna się kogoś poradzić i zebrać więcej informacji.

      Crawford mógł odebrać jej sprawę i powierzyć komu innemu.

      Musiała wykorzystać szansę.

      Próbowała dodzwonić się do niego z budki telefonicznej, ale powiedziano jej, że właśnie żebrze o dodatkowe fundusze dla Departamentu Sprawiedliwości przed komisją budżetową Izby Reprezentantów.

      Mogła uzyskać dokładne informacje w wydziale zabójstw policji w Baltimore, ale zabójstwo nie podlega jurysdykcji federalnej i doskonale wiedziała, że mogą zabrać jej sprawę, nim się obejrzy.

      Pojechała z powrotem do Quantico, do sekcji behawioralnej, z jej zasłonami w brązowy rzucik i szarymi teczkami, w których skatalogowane było piekło. Siedziała tam, przesuwając klatki mikrofilmów sprawy Lectera aż do późnego wieczora, kiedy dawno wyszła ostatnia sekretarka. Stary rzutnik jarzył się w zaciemnionym pokoju niczym oświetlona od środka wydrążona dynia. Na przejętej twarzy Clarice odbijały się czarnymi cętkami litery i negatywy zdjęć.

      Raspail, Benjamin René, mężczyzna rasy białej, lat 46, był pierwszym flecistą orkiestry symfonicznej w Baltimore. Leczył się u psychiatry, doktora Hannibala Lectera.

      22 marca 1975 roku nie dotarł na koncert w Baltimore. 25 marca odnaleziono jego ciało. Spoczywało w pozycji siedzącej na ławce w małym wiejskim kościółku niedaleko Falls Church, w stanie Wirginia, odziane wyłącznie w biały krawat i frak. Podczas sekcji stwierdzono, że miał przebite serce i wyciętą trzustkę oraz grasicę.

      Clarice Starling, która od dzieciństwa wiedziała o przyrządzaniu posiłków znacznie więcej, niż było to jej potrzebne do szczęścia, zorientowała się, że brakujące organy wchodzą w skład tak zwanych podrobów.

      Wydział zabójstw z Baltimore uważał, że organy te stanowiły część menu obiadu wydanego przez Lectera na cześć dyrektora i dyrygenta orkiestry symfonicznej z Baltimore następnego wieczoru po zniknięciu Raspaila.

      Doktor Hannibal Lecter utrzymywał, że nic mu nie wiadomo w tej kwestii. Dyrektor i dyrygent orkiestry zgodnie zeznali, że nie przypominają sobie żadnych podanych podczas obiadu potraw, mimo że dom Lectera słynął z doskonałej kuchni, a on sam był autorem licznych artykułów zamieszczanych w czasopismach dla smakoszy.

      W związku z całkowitą utratą łaknienia i uzależnieniem od alkoholu dyrektor leczył się potem w Bazylei, w prowadzonym przez duchownych sanatorium dla nerwowo chorych.

      Zdaniem policji z Baltimore Raspail był dziewiątą znaną ofiarą Lectera.

      Raspail zmarł, nie pozostawiwszy testamentu, i przez kilka miesięcy, dopóki nie opadło zainteresowanie opinii publicznej, głośno było w prasie o procesach, które toczyli ze sobą o spadek jego krewni.

      Krewnym Raspaila udało się również, wspólnie z rodzinami innych pacjentów i ofiar Lectera, wygrać proces, w którym domagali się zniszczenia całej kartoteki i taśm zgromadzonych przez zbrodniczego psychiatrę. Ich głównym argumentem było to, że nie wiadomo, jak wiele kłopotliwych tajemnic poznał i włączył do swojej dokumentacji Lecter.

      Na egzekutora majątku sąd wyznaczył Everetta Yowa, adwokata Raspaila.

      Żeby uzyskać dostęp do samochodu, Clarice Starling powinna zwrócić się najpierw do adwokata. On zaś, powodowany troską o dobre imię Raspaila i odpowiednio wcześnie uprzedzony, mógł zniszczyć wszelkie dowody obciążające jego zmarłego klienta.

      Clarice wolała uderzyć znienacka. Do tego potrzebna jej była dobra rada i pozwolenie z góry. Była w sekcji behawioralnej sama i mogła zaglądać, gdzie tylko chciała. Znalazła domowy numer Crawforda w notesie przy telefonie.

      Trzymając przy uchu słuchawkę, nie usłyszała ani razu sygnału z tamtej strony. Nagle odezwał się jego głos, bardzo cichy i spokojny.

      – Jack Crawford.

      – Clarice Starling. Mam nadzieję, że nie oderwałam pana od kolacji… – Odpowiedziała jej cisza, więc mówiła dalej: – Lecter powiedział mi dziś coś na temat sprawy Raspaila. Jestem właśnie w biurze i staram się iść śladem tej informacji. Powiedział, że coś jest w samochodzie Raspaila. Mogę to załatwić za pośrednictwem jego adwokata, a ponieważ jutro jest sobota… nie mamy zajęć… chciałam pana zapytać, czy…

      – Starling, czy przypominasz sobie, co kazałem ci zrobić z informacjami uzyskanymi od Lectera? – Głos Crawforda był piekielnie spokojny.

      – Dostarczyć panu raport o godzinie dziewiątej zero zero w niedzielę.

      – Zrób to, Starling. Zrób dokładnie to, o co cię prosiłem.

      – Tak, proszę pana.

      W uchu