Zwodniczy punkt. Дэн Браун

Читать онлайн.
Название Zwodniczy punkt
Автор произведения Дэн Браун
Жанр Поэзия
Серия
Издательство Поэзия
Год выпуска 0
isbn 978-83-7999-258-4



Скачать книгу

amerykańskim orłem. Lewy szpon orła zaciskał się na gałązce oliwnej, a prawy na pęku strzał. Niewielu ludzi z zewnątrz wiedziało, że w czasie pokoju orzeł patrzy w lewo – na gałązkę oliwną. W czasie wojny tajemniczym sposobem orzeł zwracał głowę w prawo – w kierunku strzał. Sekret tej salonowej sztuczki był przedmiotem cichych spekulacji pracowników Białego Domu, ponieważ tradycyjnie znał go tylko prezydent i szef personelu. Herney przekonał się, że mechanizm tajemniczych zmian jest banalnie prosty. W magazynie w piwnicy leżał drugi owalny dywan i administrator w nocy je zamieniał.

      Patrząc na pokojowego, zwróconego w lewo orła, Herney uśmiechnął się na myśl o tym, że być może powinien zamienić dywany na cześć małej wojny, jaką zamierza wydać senatorowi Sedgewickowi Sextonowi.

      Rozdział 15

      Amerykańska formacja Delta Force jest jedyną jednostką bojową, której akcje są chronione immunitetem prezydenckim.

      Prezydencki dekret PDD 25 gwarantuje żołnierzom Delta Force „zwolnienie od wszelkiej odpowiedzialności karnej” z wyjątkiem czynów wyszczególnionych w Posse Comitatus Act z 1876 roku. Statut ten przewiduje kary dla każdego, kto używa wojska w celu osiągnięcia korzyści osobistych, egzekwowania prawa krajowego albo przeprowadzenia niezatwierdzonych tajnych operacji. Członkowie Delta Force są starannie wybierani z Combat Applications Group (CAG), tajnej organizacji podlegającej dowództwu operacji specjalnych w Fort Bragg w Karolinie Północnej. Żołnierze Delta Force są wyszkolonymi zabójcami – ekspertami od akcji antyterrorystycznych, odbijania zakładników, ataków z zaskoczenia i eliminowania tajnych sił wroga.

      Ponieważ misje Delta Force z reguły są ściśle tajne, tradycyjna wielostopniowa hierarchia służbowa jest często pomijana na rzecz dowództwa jednoosobowego – kontrolera, który może kierować jednostką wedle własnego uznania. Kontroler zwykle jest szarą eminencją z kręgów wojskowych lub rządowych, z racji zajmowanego stanowiska albo posiadanych wpływów upoważnioną do przeprowadzenia misji. Niezależnie od jego tożsamości, żołnierze skrupulatnie wykonują rozkazy, a po zakończeniu misji nigdy o niej nie rozmawiają – ani między sobą, ani ze swoimi zwierzchnikami.

      Zaatakuj. Zabij. Zapomnij.

      Zespół Delta stacjonujący za osiemdziesiątym drugim równoleżnikiem ani nie atakował, ani nie zabijał. Jedynie obserwował.

      Delta Jeden musiał przyznać, że jak dotąd jest to jego najdziwniejsza misja, ale już dawno nauczył się nie dziwić temu, co każą mu robić. Od pięciu lat zajmował się ratowaniem zakładników na Bliskim Wschodzie, tropieniem i likwidowaniem komórek terrorystycznych na terenie Stanów Zjednoczonych, a nawet dyskretnym eliminowaniem niebezpiecznych ludzi w różnych miejscach świata.

      W zeszłym miesiącu jego grupa wykorzystała latającego mikrobota do spowodowania ataku serca u wyjątkowo groźnego barona narkotykowego z Ameryki Południowej. Kierowane przez Deltę Dwa urządzenie, zaopatrzone w cienką jak włos tytanową igłę z silnym środkiem zwężającym naczynia, wleciało do domu przez otwarte okno na piętrze, znalazło sypialnię, a następnie ukłuło śpiący cel w ramię. Gdy mężczyzna obudził się z bólem w piersi, mikrobot był już na zewnątrz. Zespół Delta ruszył do domu, zanim żona ofiary zadzwoniła po pogotowie.

      Bez włamywania się i wchodzenia.

      Śmierć z przyczyn naturalnych.

      To było piękne.

      Niedawno inny mikrobot, umieszczony w gabinecie prominentnego senatora w celu monitorowania jego prywatnych spotkań, zarejestrował sceny ostrego seksu. Zespół Delta żartobliwie nazywał tę misję „wrzuceniem za linie wroga”.

      Teraz, po dziesięciodniowej służbie obserwacyjnej w namiocie, Delta Jeden był gotów do zakończenia misji.

      Pozostać w ukryciu.

      Monitorować strukturę od wewnątrz i z zewnątrz.

      Meldować kontrolerowi o wszystkich niespodziewanych zdarzeniach.

      W trakcie szkolenia Delta Jeden nauczył się podchodzić do zadań bez emocji, ale tym razem jego puls przyspieszył, kiedy wraz z partnerami został zapoznany z sytuacją. Odprawa miała charakter „bezosobowy” – kolejne fazy zostały omówione przez bezpieczne kanały elektroniczne. Delta Jeden nie znał kontrolera odpowiedzialnego za tę misję.

      Delta Jeden przygotowywał liofilizowany proteinowy posiłek, kiedy jego zegarek zapiszczał jednocześnie z innymi. Po paru sekundach szyfrujące urządzenie komunikacyjne CrypTalk zamrugało, sygnalizując rozmowę. Delta Jeden przerwał dotychczasowe zajęcie i podniósł komunikator. Jego partnerzy patrzyli na niego w milczeniu.

      – Delta Jeden – powiedział do nadajnika.

      Dwa słowa natychmiast zostały zidentyfikowane przez system rozpoznawania głosu. Każdemu słowu zostały przyporządkowane numery odniesienia, zaszyfrowane i przesłane drogą satelitarną do dzwoniącego. Tam, w podobnym urządzeniu, liczby zostały zdekodowane i przełożone z powrotem na słowa za pomocą wcześniej ustalonego, losowo wygenerowanego słownika. Następnie słowa zostały wypowiedziane przez syntezator mowy. Opóźnienie w przekazie wynosiło osiemdziesiąt milisekund.

      – Tu kontroler – odezwała się osoba nadzorująca operację. Przetworzony głos brzmiał dziwnie, mechaniczny i bezpłciowy. – Jaki jest status operacji?

      – Wszystko przebiega zgodnie z planem – odparł Delta Jeden.

      – Doskonale. Mam aktualizację ram czasowych. Informacja zostanie podana do wiadomości publicznej dziś wieczorem o ósmej czasu wschodniego.

      Delta Jeden spojrzał na zegarek. Jeszcze tylko osiem godzin. Jego praca niebawem dobiegnie końca. Ta myśl podnosiła na duchu.

      – Jeszcze jedno – powiedział kontroler. – Na scenie pojawił się nowy aktor.

      – Kto?

      Delta Jeden wysłuchał odpowiedzi. Interesująca gra. Ktoś idzie na całość.

      – Można jej zaufać?

      – Należy obserwować ją bardzo uważnie.

      – A jeśli będą kłopoty?

      Kontroler odparł bez wahania:

      – Rozkazy obowiązują.

      Rozdział 16

      Rachel Sexton leciała prosto na północ prawie przez godzinę. Poza ujrzaną w przelocie Nową Fundlandią, przez całą drogę pod F-14 rozciągał się ocean.

      Dlaczego to musi być woda? – pomyślała z niezadowoleniem. W wieku siedmiu lat, gdy jeździła na łyżwach po zamarzniętym stawie, załamał się lód i wpadła do wody. Uwięziona pod powierzchnią, była pewna, że umrze. W końcu silna ręka matki wyciągnęła ją na lód. Od czasu tego strasznego przeżycia Rachel walczyła z hydrofobią – strachem przed otwartą wodą, szczególnie zimną. Dziś, gdy jak okiem sięgnąć widziała tylko północny Atlantyk, stare lęki powróciły.

      Dopiero kiedy pilot nawiązał łączność z bazą lotniczą Thule w północnej Grenlandii, żeby potwierdzić swoje położenie, Rachel uświadomiła sobie, jak daleką drogę przebyli. Jestem za kręgiem polarnym? To powiększyło jej niepokój. Dokąd mnie zabierają? Co znalazła NASA? Wkrótce niebieskoszarą przestrzeń upstrzyły tysiące białych plamek.

      Góry lodowe.

      Rachel widziała górę lodową tylko raz w życiu, sześć lat temu, kiedy matka namówiła ją na wspólny rejs na Alaskę. Rachel proponowała wakacje na lądzie, ale matka nie chciała ustąpić.

      – Rachel, kochanie, woda pokrywa dwie trzecie tej planety – mówiła.