Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki. Kennedy Hudner

Читать онлайн.
Название Zgiełk wojny. Tom 3. Cel uświęca środki
Автор произведения Kennedy Hudner
Жанр Зарубежная фантастика
Серия
Издательство Зарубежная фантастика
Год выпуска 0
isbn 978-83-65661-37-1



Скачать книгу

herbaty. W Victorii był to mocny, gorzki napar i admirał chętnie dodałaby co najmniej trzy kostki cukru, ale naczelnemu dowódcy Floty po prostu nie wypadało pić słodzonej herbaty – naruszałoby to coś fundamentalnego, coś tak mocno wpisanego w tradycję i rolę Floty, w społeczeństwo Victorii, że nie wymagało nawet osobnej nazwy.

      Herbata bez cukru smakowała obrzydliwie. Douthat upiła kolejny łyk i ukryła grymas.

      – Walkę z Tilleke umożliwiają nam cztery aspekty. Po pierwsze, zasoby. Przeciągnęliśmy Atlasa z powrotem do sektora Victorii, aby wykorzystać jak najlepiej nasze pasy asteroid. Znajdują się tam lepsze złoża minerałów niż w Azylu. Atlas już działa i produkuje ciężkozbrojne kanonierki, niszczyciele, a nawet krążowniki.

      Królowa Anna uniosła brew.

      – A okręty flagowe?

      Douthat pokręciła głową.

      – Jeszcze nie. Budowa tak dużych jednostek jest długotrwała. W tym samym czasie możemy wyprodukować dwa lub trzy krążowniki i parę niszczycieli, a na dodatek eskadrę kanonierek. Budowa dużych okrętów jest kusząca, ale teraz najważniejsza jest liczebność naszych sił. Im więcej jednostek, tym większa elastyczność i manewrowość Floty. Wydaje mi się, że będzie nam to potrzebne w walce z Tilleke.

      Królowa nie mogła się nie zgodzić z argumentami admirał.

      – Mamy też asa w rękawie. – Douthat uśmiechnęła się oschle. – Kiedy przed miesiącami uciekaliśmy z sektora Victorii, wysadziliśmy stację Prometeusz, żeby nie wpadła w ręce wroga, ale pozostawiliśmy Hyperiona. Nie był skończony i mieliśmy pewność, że Dezeci raczej nie zdołają go użyć… – Uśmiech admirał nieco się ocieplił. – Max Opiński i jego gang inżynierów twierdzą, że zakończenie budowy tej stacji i jej uruchomienie potrwa wiele lat, ale możemy wykorzystać jej dok konstrukcyjny już za dwa miesiące. Trzeba będzie podłączyć zewnętrzne źródło zasilania, zapewne siłownię jednego z krążowników, ale wyposażenie pozostało nietknięte i wystarczy je zainstalować. Wszystko jest modularne, więc przy odrobinie szczęścia Hyperion mógłby zacząć produkcję okrętów za sześćdziesiąt dni, a jak się uda, to nawet za czterdzieści pięć.

      – W rzeczy samej to dobra wieść, admirał Douthat. – Sir Henry nie krył ulgi. – Należą się pani gratulacje.

      – Nie ma co gratulować, to tylko łut szczęścia. Gratulacje należą się co najwyżej Maxowi Opińskiemu. – Douthat zmarszczyła brwi. – Jednak jeżeli chodzi o zasoby, sprawa nie wygląda tak różowo. Gdy Dominium się poddało, mieliśmy prawie pięćdziesiąt cztery okręty, w tym „Lwie Serce” i „Zemstę”. Większość tej floty jest w złym stanie, kilka jednostek potrzebuje remontów w stoczni, zanim znowu będą zdatne do walki. Niektóre chyba trafią na złom.

      – Co z flotą Dominium? Możemy coś wykorzystać?

      – Nawet całkiem sporo – przyznała admirał. – Stocznia imienia Potęgi Ludowej wciąż działa. A chociaż nieźle pokiereszowaliśmy siły Dezetów, nadal zostało im ze dwadzieścia siedem jednostek w dobrym stanie, włącznie z okrętem flagowym „Mocarz”. Jeżeli zdołamy obsadzić wszystkie załogami, będziemy dysponować flotą złożoną z ponad osiemdziesięciu jednostek. Na dodatek zyskaliśmy dostęp do technologii jeży, która – co ciekawe – jest lepsza niż nasza.

      Douthat przymknęła oczy.

      – Ale liczby są mylące. Z tych osiemdziesięciu jednostek tylko połowa nadaje się do walki, chociaż wymaga też mniejszych lub większych napraw. Reszta potrzebuje remontów i sporych ulepszeń. – Spojrzała ponuro na zebranych. – Mówię tu o miesiącach w dokach remontowych.

      – Wspomniała pani o czterech aspektach – wtrącił sir Henry.

      Admirał skinęła głową.

      – Drugi to ludzie. Brakuje nam załóg, a te, które zostały, są wykończone. Problem w tym, że większość naszych baz na Kornwalii znajdowała się blisko stolicy. Gdy Dezeci zbombardowali pałac, wyrządzili też sporo szkód w pobliskich bazach, gdzie stacjonowali nasi ludzie. Zwłaszcza że zaatakowali planetę po raz drugi… – Nie musiała mówić, co się wtedy stało, liczba ofiar wciąż budziła emocje. – Brak załóg to coraz bardziej palący problem – podjęła. – Trzeba jak najszybciej zdecydować, czy chcemy wykorzystać obsady z Dominium na jednostkach, w których nie wystarcza personelu z Victorii.

      – A możemy im zaufać? – zapytała wprost królowa Anna.

      Admirał wzruszyła ramionami.

      – Należy to dokładnie przemyśleć, ale możliwe, że nie będzie innego wyjścia.

      – A pozostałe aspekty? – Królowa spojrzała ze znużeniem na Brilla. Ostatnie miesiące nie były dla niej łatwe i choć miała dopiero dwadzieścia dwa lata, wyglądała na czterdziestopięciolatkę po przejściach.

      Hiram Brill zastanawiał się, jak sam teraz wygląda.

      – Trzeci to wywiad. – Admirał Douthat spojrzała na brata Jonga i uniosła brwi. – Nie mamy żadnego.

      Brat Jong uśmiechnął się ze spokojem.

      – Skonsultuję się z opatem i sprawdzimy, czy możemy skoordynować jakieś działania agentów w sektorze Tilleke.

      Sir Henry nachylił się do admirał.

      – A ostatni aspekt?

      Douthat zdawała sobie sprawę, że znał odpowiedź równie dobrze jak ona.

      – Potrzebny nam sojusznik, a najlepiej paru. Azyl już nam pomaga, jak może, ale to niewielki świat z ograniczonymi zasobami. Arkadia znalazła się pod okupacją Tilleke, więc o pomocy z jej strony można zapomnieć. Światłość dostarcza kluczowych informacji wywiadu, ale nie posiada bazy przemysłowej, którą mogłaby nas wesprzeć… Pozostają zatem Cape Breton, Sybilla i Sułtanat. – Admirał wyliczyła na palcach. – O Cape Breton należy zapomnieć, wypłynęły dowody, że pomagał Dezetom w przygotowaniu pierwszego ataku na Victorię. Nie możemy im zaufać.

      Na te ostatnie słowa Hiram Brill skrzywił się lekko. Admirał nie zaufałaby ludziom z Cape Breton, ale rozważała, czy nie wykorzystać załóg z Dominium do obsługi zdobytych okrętów?

      – W zasadzie – podjęła Douthat – powinno się zadbać, żeby Cape Breton zrozumiał, jakie konsekwencje grożą za angażowanie się w tę wojnę po stronie Tilleke.

      – Zajmę się tym – zapewnił sir Henry. – Będę musiał pożyczyć jeden z pancerników i kilka krążowników, ale nie zabiorę ich na długo.

      Królowa Anna skinieniem głowy wyraziła zgodę, po czym spojrzała znowu na admirał Douthat.

      – Proszę mówić.

      – Wydaje mi się, że jedyne nadzieje możemy pokładać w Sybilli albo w Sułtanacie. Ewentualnie w obu, jeżeli będziemy mieli szczęście. Oczywiście w tej kwestii polegam na sir Henrym, który na pewno znajdzie najlepszy sposób, by się z nimi dogadać.

      Sir Henry z namysłem skinął głową. Spodziewał się takiego obrotu sprawy, dlatego sporo czasu poświęcił szukaniu sposobu na skłonienie obu sektorów, by przeszły na stronę Victorii.

      – Wasza Wysokość, mam kilka pomysłów, jak się do tego zabrać. Z pewnością będę musiał złożyć wizyty zarówno sułtanowi Balturowi w Sułtanacie, jak i kanclerzowi Houtmanowi w Sybilli. Mogę prosić, żebyśmy omówili je dokładniej po tym spotkaniu?

      „Niby jak to ma się udać?” – pomyślał Hiram. Sułtanat i Sybilla były od dawna wrogami, toczył się między nimi spór o planetę przygraniczną. Mieszkańcy Sybilli nazywali ją Essen, Sułtanat zaś Izmir. Był to świat bogaty w metale ziem rzadkich. Oba sektory