Название | Sklepik z zabawkami |
---|---|
Автор произведения | Marcin Rusnak |
Жанр | Сказки |
Серия | |
Издательство | Сказки |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-7949-234-3 |
– Nie mów tak – poprosiła, zaraz zamykając mi usta pocałunkiem. Wargi miała słone od łez, twarz wykrzywioną grymasem bezsilnej rozpaczy. – Nigdy tak nie mów, słyszysz? To nie ty jesteś problemem. Ty nadajesz mojemu życiu pozory sensu. Tylko ty. Nie zostawiaj mnie, Rufus. I nie każ mi odejść. Proszę, nie każ mi odejść.
Z artykułu „Któż nie chce żyć wiecznie?” Josha Lee (New York Times z 14 lipca 2041):
O tym, że nieśmiertelność jest pragnieniem globalnym i ponadkulturowym, najlepiej świadczy ogólnoświatowe szaleństwo, będące wynikiem ogłoszenia przez korporację Hope ponownej rekrutacji do projektu Everlast. Pierwszy taki nabór miał miejsce trzy lata temu i spośród blisko miliona kandydatów wyselekcjonowano wówczas szesnaście tysięcy osób. Badania, które na przestrzeni ostatnich miesięcy przeprowadzono na tych szczęśliwcach, zamknęły usta sceptykom, zarzucającym Hope Inc. technologicznie zaawansowaną szarlatanerię. Uzyskane wyniki sugerują bowiem, że zabieg odnowy komórkowej – integralna część projektu Everlast – jest w stanie kompletnie zniwelować proces starzenia. Jeśli dodać do tego innowacyjną technologię cyfrowego skanu pamięci długotrwałej, nikogo nie powinno dziwić powszechne zainteresowanie drugim naborem do projektu Everlast, do udziału w którym zgłosiło się już przeszło dwieście trzydzieści milionów osób i liczba ta wciąż rośnie.
Piątek, 15 sierpnia 2098, godzina 11:15.
– Nudzę cię? – zapytałem, nieco rozdrażniony. Schliemann po raz kolejny siorbnął coli z puszki i przez chwilę dźgał plastikowym widelczykiem wysuszoną na kość frytkę.
– Trochę – odparł. Naukowiec był z niego pierwszorzędny, ale empatii skubaniec nie miał za grosz. Z drugiej strony, przynajmniej był szczery. – Sam przyznasz, że problemy twojej żony nie są, z naukowego punktu widzenia, szczególnie fascynujące. Depresję zwalcza się antydepresantami. Nudę zmianą otoczenia. To niezupełnie ta sama skala co walka z promieniowaniem Spitzera, od której zależą dalsze losy rodzaju ludzkiego, nie uważasz?
– Czyli to bzdet? – zapytałem, starając się zachować spokój. – Pierdoła?
– Zwij to, jak chcesz. Rufus, nie zrozum mnie źle, wiem, że kochasz żonę i się o nią martwisz. Ale w obliczu rzeczywistości, w której przyszło nam żyć, to… to po prostu absurdalne. Jesteś jak facet, którego kosmici zabierają latającym spodkiem na Marsa, a on przez całą drogę zastanawia się, czy przypadkiem nie zostawił włączonego żelazka. Przejrzyj na oczy, człowieku! Nowy, wspaniały świat mamy tu i teraz! Jesteśmy nieśmiertelni! Jesteśmy grupką nieśmiertelnych w świecie pełnym trupów, a ty się przejmujesz humorami…
Zamilkł nagle, zapatrzony w kąt pomieszczenia, gdzie z grubsza przypominająca prostokąt plama inteligentnej farby służyła za ekran telewizora. Tu i tam sypały się kolory, w jednym miejscu obraz straszył ziarnem godnym steranej, dwudziestowiecznej taśmy filmowej, a jeszcze gdzie indziej znikał kompletnie i w miejscu, gdzie całe dekady temu coś uderzyło w ścianę, widać było tylko skrawek gipsu.
Migające obrazy pokazywały urywki z serwisu informacyjnego, który miał się zacząć w południe.
– Ciekaw jestem, czy pokażą tego skurwiela – mruknął, po czym napotkał moje spojrzenie. – No wiesz, tego, który chciał zabić nowo narodzone dziecko w Okręgu Moskiewskim. Pieprzony oszołom. I idiota: powinien wiedzieć, jak dobrze chroni się teraz noworodki. Serio, nie wiem, co takimi ludźmi powoduje…
– Strach – zaryzykowałem. Schliemann popatrzył na mnie z powątpiewaniem, więc dodałem: – Pamiętasz, co się działo w latach dwudziestych? Po tym, jak Rodensdorf stworzył pierwszą sieć neuronowo-asocjacyjną? Niektórzy padli ofiarą autentycznej psychozy, spodziewając się, że lada moment komputery i maszyny przejmą kontrolę i zrobią z nas swoich niewolników. Nic takiego oczywiście nie miało miejsca, ale i tak znalazł się facet na tyle zdolny i przestraszony tą ewentualnością, że sklecił wirusa komputerowego, zwanego SUPERFLU. Słyszałeś o tym?
Schliemann wyraźnie się ożywił. Popatrzył na mnie uważnie, pokręcił głową.
– SUPERFLU nie rozprzestrzeniał się samodzielnie, trzeba go było celowo przenieść na obcy komputer. Sęk w tym, że podczas takich przenosin był niemożliwy do wykrycia, podobnie jak organiczny wirus grypy. Dopiero po sześciu dniach, kiedy dobiegała końca jego „inkubacja”, można go było wykryć, i to też pod warunkiem, że człowiek wiedział, czego szuka. Miałeś jeden dzień: jeśli przegapiłeś okazję, siódmego dnia SUPERFLU osiągał punkt krytyczny i wypalał zawartość nośnika. Jak przy zwyczajnej chorobie: jeśli w porę nie rozpocząłeś leczenia, skutek był opłakany.
– Skąd o tym wiesz? – zapytał Schliemann.
– Bo ten wirus trafił kiedyś na mój komputer. Byłem na drugim roku doktoratu, dwa rozdziały mojej pracy poszły w cholerę – przypomniałem sobie ze śmiechem.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.