Hybryda. Tom 1. Joe E. Rach

Читать онлайн.
Название Hybryda. Tom 1
Автор произведения Joe E. Rach
Жанр Зарубежная фантастика
Серия
Издательство Зарубежная фантастика
Год выпуска 0
isbn 978-83-272-3203-8



Скачать книгу

czy na zewnątrz jest bezpiecznie. Może tam mają kogoś w odwodzie. Dopóki Mistrz nie przesłucha wszystkich winnych, nie wolno ci się stąd ruszyć. To nie podlega dyskusji! – Powiedział to ostro, widząc, że zamierzam protestować.

      – OK. Rozkaz, to rozkaz – mruknęłam.

      – Bardzo mnie cieszy, kiedy jesteś rozsądna – Uśmiechnął się, zadowolony z mojej uległości.

      – Ale za to muszę wiedzieć dokładnie, co się stało. Jak to się zaczęło?

      Zmęczony usiadł w fotelu, a IZABEL przysiadła koło niego na ziemi, opierając głowę o jego kolana. Głaskał z czułością jej włosy. To był tak piękny obrazek, że aż na chwilę zaparło mi dech.

      Moje serce pragnęło wielkiej, prawdziwej miłości, takiej jak uczucie do Adama i w tym momencie wyraźnie dało mi o tym znać.

      – Weź się w garść, dziewczyno! – nakazałam sobie w myśli. – Teraz są ważniejsze sprawy niż głupie sentymenty.

      Spojrzałam na Króla, który zabierał się właśnie do zdania mi relacji z wydarzeń w głównej sali.

      – Zaczęło się zaraz po tym jak salę opuścili Starsi i Namiestnicy – rozpoczął. – Jeden z zamachowców poprosił o głos. Chciał zapewne opóźnić moment ataku, by zyskać pewność, że Starszyzny nie ma już w pobliżu. Sprzeciwił się wszystkim wcześniejszym ustaleniom. Stwierdził, że zamierzam wprowadzić dyktaturę. Gdy XAWIER odpowiedział mu, że wszystko zostało już ustalone i nie podlega żadnej dyskusji, zaczął krzyczeć, że nie zgadza się na to. Ani on, ani inni. Na sali zrobiło się zamieszanie i wtedy wszyscy poczuliśmy przepływ mocy z rozkazem „atak”. Nie było wiadomo, kto ją wysłał. W pierwszej chwili trudno się było połapać, kto nas atakuje, a kto broni siebie. Wojownicy natychmiast mnie zasłonili, a resztę to już widziałaś sama.

      Pokiwałam głową twierdząco.

      – Tak, ale widziałam również, jak dwóch zamachowców uciekało. XAWIER ruszył za nimi. Czy udało mu się ich zatrzymać?

      – Owszem. Byli już osłabieni – jednego z nich zabił, a drugiego obezwładnił.

      – A ci, których ja obezwładniłam? Co z nimi? – zapytałam.

      – Ta pierwsza trójka, którą zaatakowałaś, jest ciężko ranna, a następni dwaj już odzyskali przytomność i nie jest z nimi źle. Sądzę, że do jutra wszyscy się zregenerują na tyle, by można ich było przesłuchać – odpowiedział zadowolony.

      – Całe szczęście, że już po wszystkim – powiedziałam. – Dobrze, że tak się uparłam na wzmocnienie twojej ochrony, Panie. Odtąd zawsze, kiedy będę miała złe przeczucia, będziesz musiał ich słuchać i nie sprzeciwiać się. W końcu to ja dbam o twoje bezpieczeństwo – dodałam z mocą.

      – Masz rację, KALO – zgodził się bez protestów. – I tak przecież zastosowałem się do wszystkich twoich sugestii.

      IZABEL podniosła głowę, spoglądając na mnie.

      – Powiedziałam wcześniej KALI, że już nigdy więcej nie zlekceważymy jej przeczuć. Nawet, gdyby wydawały się bezsensowne – rzuciła. – Lepiej dmuchać na zimne.

      – Też tak uważam, IZABEL – Król nie przestawał gładzić ją po włosach. – Jestem przekonany, że intuicja KALI to jej następny dar. Trzeba go więc doceniać i nie lekceważyć.

      Słysząc to, zamyśliłam się nad ich słowami. Nigdy tak na to nie patrzyłam. Może rzeczywiście mieli rację i ta moja intuicja była kolejnym darem. Tak wiele razy, słuchając wewnętrznego głosu, doprowadzałam nawet trudne sprawy do pomyślnego zakończenia. Może gdybym posłuchała swojej intuicji w dzień, w którym ADAM został zamordowany – żyłby do tej pory?! Wtedy pierwszy raz zignorowałam tę podpowiedź i zakończyło się to tragicznie. Aż przeszły mnie ciarki na myśl, że być może, przez moją ignorancję, straciłam wielką miłość! Teraz jednak, zdecydowanie, nie był odpowiedni czas na takie przemyślenia. Musiałam odłożyć je na później.

      – Zapewne macie rację – zgodziłam się. – Zobaczymy następnym razem, gdy będę coś przeczuwała. Ale co teraz? Zaraz wzejdzie słońce i IZABEL zapadnie w letarg. Ja, jak się domyślam, nie mogę skorzystać z żadnego pokoju gościnnego, a przecież gdzieś muszę spać. Jestem trochę zmęczona po wydarzeniach tej nocy. – Rozejrzałam się po pokoju. – Chyba położę się tu, na tej kanapie. – Wskazałam na duży mebel stojący pod ścianą. – Mam nadzieję, że jest wygodna.

      Król zmarszczył czoło, słuchając tego, co mówię.

      – Śpisz z nami KALO – powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Nasze łoże pomieści bez problemu cztery osoby, miejsca więc wystarczy dla wszystkich.

      – O nie! Nic z tego – zbuntowałam się.

      – KALO – odezwała się cicho IZABEL. – Wiesz, że nie mam nic przeciwko temu, abyś spała z nami.

      – Ale ja mam przeciwko temu bardzo dużo – upierałam się.

      – Nie wygłupiaj się – rzucił Król niecierpliwie. – Nikt nie zamierza urządzać tutaj orgii. Wszyscy musimy po prostu wypocząć.

      Z dużymi oporami, zgodziłam się wreszcie na takie rozwiązanie.

      Wiem, że członkowie naszej Rasy seks traktują z dużą swobodą. Stwórcy sypiają ze wszystkimi swoimi potomkami, tworząc coś na kształt komuny.

      Ale ja taka nie byłam. Pod tym względem byłam bardziej „ludzka” od ludzi. Dla mnie seks ściśle wiązał się z uczuciem. Dlatego kochałam się do tej pory tylko z ADAMEM i Królem. Lecz odkąd w życiu Króla pojawiła się IZABEL, wyraźnie dałam mu do zrozumienia, że koniec z seksem między nami. Do tej pory nigdy się nie narzucał i miałam nadzieję, że i dziś tak będzie. Jako Król mógł każdemu narzucić swoją wolę, ale nigdy z tego nie skorzystał. Właśnie dlatego, że w przeróżnych sytuacjach okazywał się wartościową istotą – kochałam go.

      – IZI, pożyczysz mi coś do spania? Nie mam zamiaru paradować nago, ani spać w tym, w czym chodzę – popatrzyłam na swoją przyjaciółkę z wyczekiwaniem.

      – Weź sobie z garderoby, co chcesz – rzuciła zdziwiona, że pytam ją o coś tak oczywistego.

      Kiedy Król i IZABEL poszli do łazienki, ja poszperałam w jej rzeczach. Miała same fikuśne koszule z masą falbanek. Brr… – wzdrygnęłam się. Nie cierpiałam czegoś takiego. Na szczęście udało mi się znaleźć krótką koszulkę w różowe słoniki. KURCZĘ! W RÓŻOWE SŁONIKI! Kompletne szaleństwo. Ale i tak była to jedyna rzecz, nadająca się do włożenia. – Och, te blondynki – pokręciłam głową.

      Gdy wyszłam z garderoby, IZABEL leżała już w łóżku.

      – Gdzie Król? – zapytałam.

      – Jest w bibliotece. Chciał jeszcze poczytać przed snem.

      – Uhm – wymruczałam. – Idę do łazienki. Śpij dobrze, malutka. – Pokiwałam jej dłonią.

      – Ty też – odpowiedziała z trudnością. Zapadała już w letarg. Była jeszcze młoda i nie miała w sobie wystarczająco silnej krwi, by móc walczyć z letargiem. Jej Stwórca był słabym KUR-GALLI, a mój ojciec nie chciał jej dać ani kropli swojej krwi. Wiedziałam, że upłynie jeszcze dużo, dużo czasu, zanim IZI będzie mogła skracać swój letarg.

      ROZDZIAŁ 3

      Wzięłam długi, gorący prysznic. Wiedziałam doskonale, że czeka mnie jeszcze trudna rozmowa z Królem. Niestety, jego letarg tak szybko nie łapał. Był bardzo silny.

      Siedziałam w łazience prawie pół godziny, odwlekając bezsensownie nieuniknione. W końcu jednak włożyłam