Ósmy cud świata. Magdalena Witkiewicz

Читать онлайн.
Название Ósmy cud świata
Автор произведения Magdalena Witkiewicz
Жанр Любовно-фантастические романы
Серия
Издательство Любовно-фантастические романы
Год выпуска 0
isbn 978-83-8075-354-9



Скачать книгу

a099bc2c0eb745a3807da7dac342ea13.jpg"/>

      Małgosi – Nguyễn Thị Thanh Thư

      Dziękuję za to, że z Twoją pomocą Wietnam stał mi się bliski, przestał być tylko miejscem na mapie.

      Pamiętasz, jak płynęłyśmy statkiem po zatoce Ha Long i powiedziałam Ci, że to doskonałe miejsce na romans?

      Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało

Nicolas Bouvier

      Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy i zdecydowanie pomagają zdystansować się do problemów dnia codziennego. Nie rozwiązują ich bezpośrednio, jednak pomagają przewartościować i spojrzeć na nie jakby z drugiego brzegu rzeki

Martyna Wojciechowska

      WSTĘP

      Całe życie rysujemy na ziemi ślady naszych stóp. Cienkie linie życiowych podróży. Gdyby istniała mapa kroków, które w życiu zrobiliśmy, w jednym miejscu byłoby od nich gęsto, w innym, tam gdzie byliśmy tylko raz, zobaczylibyśmy jedynie cienką linię.

      Może po śmierci nasze dusze mogą zobaczyć tę mapę, każdy krok w przyspieszonym tempie, kreślony niewidzialnym ołówkiem naszego losu.

      Wielokrotnie zastanawiałam się, ile razy nasze ślady przecinają się ze śladami tego, z kim później będziemy wspólnie kroczyć przez życie. Ile razy krzyżują się nasze drogi, ile razy mijamy się obojętnie na ulicy, nawet nie wiedząc o swoim istnieniu, zanim nasze ścieżki życia połączą się w jedną.

      Straciłam już nadzieję, że kiedykolwiek napotkam to skrzyżowanie dróg. Na razie moja ścieżka pięła się wysoko pod górę, a ja nie miałam szans na znalezienie jakiegokolwiek drogowskazu.

***

      Czasem zastanawiam się, kiedy moja – a raczej nasza – historia miała swój początek. Kiedy los zadecydował, że będzie właśnie tak, a nie inaczej? Czy to w ogóle był los? Może przypadek wskazał drogę, którą powinnam podążać, by moje życie ułożyło się w określony sposób?

      Może ta opowieść powinna zacząć się wtedy, gdy zaraz po studiach starałam się o pierwszą w życiu prawdziwą pracę? I może wtedy, gdy jej na własne życzenie nie dostałam? A może wtedy, gdy wpisywałam się w specjalnej księdze pamiątkowej dla osób, które miały zamiar zdobyć najwyższy szczyt Afryki? Czy też wtedy, gdy dostałam ofertę biura podróży z promocyjnymi biletami do Hanoi?

      Nie wiem.

      Natomiast już teraz mogę przewidzieć, jak ta historia się zakończy.

      Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, czy byłoby lepiej, gdyby to wszystko stało się wcześniej… Chyba nie, nie byłoby wtedy ósmego cudu świata. Nie byłoby tylu wspaniałych przygód i nie byłoby głośnych cykad przy zatoce Ha Long w przepięknym Wietnamie.

      CZĘŚĆ PIERWSZA

      Anna

      1

      Korzystaj z wiosny, człowiecze – szybko się skończy i przybędzie starość

powiedzenie wietnamskie

      – Dlaczego chce pani pracować akurat u nas? – Przystojny mężczyzna w dobrze skrojonym garniturze wpatrywał się we mnie ze skupieniem. Miałam wrażenie, że naprawdę jest ciekawy, dlaczego chcę pracować właśnie u niego, że w tym wypadku nie jest to tylko typowe pytanie zadawane na rozmowie kwalifikacyjnej.

      To była moja pierwsza w życiu rozmowa o pracę. Właśnie skończyłam studia i byłam gotowa na skok w dorosłe życie. Skok już bez spadochronu, który do tej pory stanowili moi rodzice. Skończyłam zarządzanie i marketing. W tamtych czasach wszyscy, którzy nie mieli pomysłu na siebie, ci, którzy nie chcieli zostać kardiologami, chirurgami czy wziętymi adwokatami, wybierali studia ekonomiczne. „Zarządzanie”. Czym albo kim ci wszyscy ludzie mieli zarządzać? Miałam wrażenie, że nikt nie chciał pracować, wszyscy mieli zamiar jedynie organizować pracę komuś innemu.

      – Dlaczego chce pani pracować akurat u nas? – powtórzył mężczyzna.

      Spuściłam wzrok.

      Dlaczego?

      Sama nie wiedziałam. Prawdę mówiąc, nie przygotowałam się do tej pierwszej rozmowy, poszłam na nią z marszu. CV wysłałam, bo znajomi z roku wysyłali. Nie chciałam zaczynać pracy już teraz. Wolałam te ostatnie długie wakacje w życiu wykorzystać jak najlepiej.

      Firma zajmowała się remontowaniem żaglowców czy innych statków. Kompletnie mnie to nie interesowało. Chyba dopiero zaczynali, rozrastali się w zawrotnym tempie i potrzebowali kogoś, kto natychmiast ogarnie papiery i bieżące telefony oraz zamówienia, których było coraz więcej.

      Szczerze odpowiedziałam mężczyźnie:

      – Nie wiem. Nie wiem, dlaczego akurat tutaj. Proszę pana, ja mam wrażenie, że po studiach to człowiek tak mało wie.

      Spojrzał na mnie uważnie.

      – Mało dyplomatyczna odpowiedź.

      – Mało – przyznałam. – Chyba nie byłabym dobrą dyplomatką.

      – Kiedy może pani zacząć? – zapytał mnie po chwili.

      – Za dwa miesiące – powiedziałam.

      – Za dwa miesiące? – Najwyraźniej był zdziwiony. – Dlaczego? Pracuje pani gdzieś? Inne zobowiązania?

      – Nie… Nie pracuję. – Pokręciłam głową. – Mówiłam, że dopiero skończyłam studia.

      – To co pani stoi na przeszkodzie, by zacząć jutro? – Zmarszczył brwi.

      Nie odpowiedziałam od razu.

      Co stało mi na przeszkodzie? Wakacje – ostatnie prawdziwe wakacje przed rzuceniem się w kierat obowiązków zawodowych. Chyba nie powinnam mówić tego podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Wydawało mi się nawet, że to będą ostatnie prawdziwe wakacje w całym moim życiu. Nie mogłam się do tego przyznać, ale czekałam na nie długi akademicki rok. Każdy egzamin zdawałam, ciesząc się na czekającą na mnie nagrodę.

      Miałam nowy plecak, wysłużony namiot, bilet na prom do Szwecji i planowałam przejechać Skandynawię wzdłuż i wszerz. Oczywiście autostopem. Tak było najlepiej i najtaniej. Chciałam zobaczyć fiordy, kręte górskie drogi Norwegii, może nawet zajechać na daleką północ.

      Ale przecież nie mogłam tego powiedzieć facetowi, który pewnie nigdy nie spał w namiocie, ani nie jeździł stopem i podróżował tylko z walizką. A przynajmniej na takiego wyglądał.

      – To co, może jednak zmieni pani zdanie i zacznie jutro? – powtórzył pytanie.

      – Bardzo przepraszam. – Pokręciłam głową. – Nie mogę.

      – No dobrze… Może jeszcze panią przekonam. A dlaczego właściwie złożyła pani tutaj swoje CV? Remontowanie jachtów to chyba mało kobiecy zawód?

      Kobiecy zawód? Znowu postanowiłam być szczera.

      – Wie pan co… Zależy mi na pracy. Nie fascynuję się jachtami, owszem, kocham podróże, ale nigdy nie żeglowałam. Po prostu po studiach trzeba iść do pracy, taka kolej rzeczy…

      – Co za szczerość! – Mężczyzna był najwyraźniej zaskoczony.

      – Nigdy nie kłamię. A przynajmniej rzadko.

      – Chociażby dlatego chciałbym panią zatrudnić. Brzydzę się kłamstwem. – Spojrzał na mnie uważnie.

      – To chociażby dlatego byłoby fajnie u pana pracować… – Uśmiechnęłam się. Najwyraźniej nadawaliśmy na tych samych falach.

      Wtedy spontanicznie zaczęłam opowiadać mu o planach wakacyjnych. O tym, że w Skandynawii możesz wszędzie rozbić namiot, o tym, że ma być najcieplejsze lato od kilkudziesięciu lat i że w związku z tym może będę mogła spać pod gołym niebem, o tym, że na północy są białe noce i całkiem fajnie będzie móc je podziwiać. I że pewnie niebo wygląda tam zupełnie inaczej. Opowiedziałam mu o Drodze Trolli, którą