Название | Małżeńska próba |
---|---|
Автор произведения | Miranda Lee |
Жанр | Остросюжетные любовные романы |
Серия | |
Издательство | Остросюжетные любовные романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-276-4281-3 |
– Nadal czujesz do niego żal.
– Nic dziwnego. Ale muszę tam dotrzeć, zanim wróci. O tej porze sprzątaczki już wyszły. Do zobaczenia wieczorem.
– Przyniosę jakąś chińską potrawę i wino.
– Dziękuję z całego serca.
Po odłożeniu słuchawki łzy napłynęły Sarah do oczu. Nie wiedziała, co by zrobiła bez tak serdecznego przyjaciela.
Nie miała wielu znajomych. Straciła kontakt z koleżankami ze szkoły, kiedy poszła na studia. Załamana po śmierci nieszczęsnej matki, przerwała je po roku, by podróżować z plecakiem po świecie w nadziei na odzyskanie równowagi psychicznej. Po powrocie na uniwersytet w Sydney studiowała już z innym rocznikiem.
Niepotrzebnie straciła czas na zwiedzanie. Pamiętała Europę jak przez mgłę. Ani piękne miasta, ani wspaniałe widoki nie przyniosły jej ukojenia. Dopiero mili, dobrzy ludzie, których poznała, podróżując przez rok przez Indie, Tajlandię i Wietnam, przywrócili jej wiarę w człowieka. Szczególnie uwielbiała dzieci. Zaczęła dopuszczać możliwość, że kiedyś założy rodzinę i urodzi własne.
Po powrocie do Sydney postanowiła spróbować dać szansę płci przeciwnej. Ale nie zamierzała pochopnie wskakiwać komukolwiek do łóżka. Na szczęście w pierwszym semestrze poznała Cory’ego. Natychmiast poczuła sympatię do przystojnego blondyna o błękitnych oczach i doskonałej sylwetce. Nie oszalała wprawdzie z miłości, ale nabrała nadziei, że to ten jedyny. Kulturalny, towarzyski, namówił ją do wstąpienia do klubu miłośników książki i kina. Wkrótce zaczęli razem wychodzić. Dopiero kiedy zdecydowała się zrobić decydujący krok, Cory poinformował ją, że jest gejem. Do tej pory zaprzeczał swym skłonnościom nawet przed sobą z obawy przed odtrąceniem przez rodziców.
Ale zaakceptowali jego orientację seksualną. Sarah w końcu też. Pozostali bliskimi przyjaciółmi. Cory chodził na randki z chłopakami, a Sarah doszła do wniosku, że pewnie do końca życia pozostanie dziewicą. Nie zamierzała spać z kimś, kogo nie kocha. Przyszłego partnera wyobrażała sobie jako kogoś równie inteligentnego, atrakcyjnego i dobrego jak Cory.
Niestety nikogo takiego nie poznała. Wprawdzie liczni koledzy z kancelarii okazywali jej zainteresowanie, jednak żaden nic dla niej nie zrobił, nawet Phil, atrakcyjny, sympatyczny, ale jej zdaniem za stary. Miał już bowiem trzydzieści pięć lat. Ciągle jednak marzyła, że spotka wielką miłość, wyjdzie za mąż i urodzi dwoje wspaniałych dzieci.
Pojawienie się Scotta McAllistera całkowicie zmieniło jej wyobrażenia o idealnym kandydacie. Wyglądał na jeszcze starszego od Phila, choć jak się później okazało, też miał trzydzieści pięć lat. Nie był klasycznie przystojny, elokwentny ani wykształcony. Nie zdobył nawet średniego wykształcenia. Jako nastolatek podróżował z ojcem – poszukiwaczem bogactw mineralnych. Nie tracił słów ani czasu. Sprawny fizycznie, zbudowany jak atleta, wtargnął w jej życie z subtelnością czołgu.
Przy pierwszym spotkaniu zmierzył ją głodnym wzrokiem od stóp do głów i po pięciu minutach znajomości zaprosił na kolację. Natychmiast rozbudził w niej nieznane dotąd tęsknoty. Aż dziwne, że przyjęła propozycję pójścia do jego mieszkania dopiero po trzeciej randce.
Oczywiście zdziwiło go jej dziewictwo, ale też mocno poruszyło. Wyznał, że nigdy wcześniej nie tknął dziewicy. Namiętny, lecz równocześnie delikatny, dawał jej wiele rozkoszy. Czuła się w jego ramionach bezpieczna i kochana. Aż do piątku.
Zabroniła sobie dalszych rozważań. Wsiadła w samochód i pomknęła w stronę dawnego mieszkania, rozważając, co zabrać. Przede wszystkim potrzebowała biurowego stroju i kosmetyków. Po sobotniej awanturze wypadła z domu jak burza w dżinsach i podkoszulku. W pierwszej chwili zamierzała zrezygnować z zabrania wieczorowych ubrań. Nie miała nastroju do uczestnictwa w życiu towarzyskim. Lecz po namyśle doszła do wniosku, że jeśli Scott zmieni zamki i wyrzuci ją na zawsze ze swojego życia, nigdy ich nie odzyska. Znając jego impulsywność, uważała taki scenariusz za wysoce prawdopodobny.
Wkrótce ujrzała wysoki blok w pobliżu portu, w którym spędziła szczęśliwe chwile mimo częstej nieobecności Scotta. Rozumiała jej powody. Ceny metali spadły do najniższego poziomu w historii przemysłu metalurgicznego, co wywołało kryzys. Choć Sarah martwiły wyjazdy męża, ogromnie cieszyły ją jego powroty, a najbardziej piątkowy po tym, przez co przeszła przez cały dzień.
W sobotę obudziła się z błogim uśmiechem, nadal nieco oszołomiona niecodziennymi wymaganiami Scotta i jego nienasyconą żądzą, ale też zadowolona, że po raz pierwszy wykazała inicjatywę w sypialni. Poszła go poszukać, szczęśliwa, że spędzą razem cały weekend. Jej radość nie trwała długo.
Dotarłszy na podziemny parking, wjechała windą na górę. Scott tydzień przed ślubem kupił olbrzymie mieszkanie na przedostatnim piętrze, otoczone balkonami ze wspaniałym widokiem, aby zaimponować nowo poślubionej żonie. I rzeczywiście ją zachwyciło.
Wielkie okna głównego salonu i małżeńskiej sypialni wychodziły na port i gmach Opery w oddali. W nocy wyglądały fantastycznie. Dwa pokoje gościnne posiadały własne łazienki. Była tam też sala telewizyjna, siłownia i wielka kuchnia. Sarah umiała gotować, ale ponieważ nie starczyłoby jej czasu, by pełniąc honory gospodyni, przygotować kilka dań dla wielu gości na oficjalne przyjęcia, zamawiała gotowe potrawy z dostawą do domu.
Przystanęła w wykładanym marmurami holu, wspominając swe pierwsze wrażenia. Mimo że nigdy nie zaznała biedy, zaimponowały jej rozmiary pomieszczeń, luksusowe wyposażenie i eleganckie, importowane meble. Nie zmieniłaby tu niczego.
Dotarłszy po miękkim dywanie do sypialni, usiłowała nie patrzeć na porządnie pościelone łoże. W sobotę rano wyglądało zupełnie inaczej ze zmiętą, pościelą po nocnych szaleństwach i długim błękitnym szalem, owiniętym niedbale wokół wezgłowia. Nie protestowała, gdy Scott związał jej nim nadgarstki, przewrócił ją na brzuch i wysmarował całą balsamem do ciała. Wręcz przeciwnie: błagała o dalszy ciąg. Udowodnił, że zna sekretne, kobiece fantazje.
Zabroniła sobie dalszych wspomnień. Pospiesznie przemknęła po grubym, kremowym dywanie do garderoby. Wyciągnęła dwie wielkie walizy, które zabrali w podróż poślubną na Hawaje. Była wtedy bardzo szczęśliwa. Scott też robił wrażenie uszczęśliwionego. Przypuszczalnie złudne.
Podejrzewała, że szybko się nią znudził, jak większość bogaczy. Dlatego zamieniali żony na nowe lub brali sobie pozbawione zahamowań kochanki. Nie mogła wykluczyć, że plotki o romansie Scotta z Cleo mimo wszystko zawierają ziarno prawdy.
Nie! Od początku w to nie wierzyła. Tylko dlaczego wyszła do łazienki i podskoczyła z radości, gdy detektyw poinformował ją, że nie znalazł żadnych dowodów niewierności Scotta? Pewnie dlatego, że od najmłodszych lat uważała, że mężowie nagminnie zdradzają żony, które zbyt często im wybaczają. A ona? Czy porzuciłaby Scotta, gdyby uzyskała potwierdzenie, że ją zdradza? Czy zażądałaby konfrontacji? Czy teraz naprawdę zamierzała odejść?
Podejrzewała, że Scott nie zostawi jej wyboru. Najwyraźniej wierzył w jej winę. Najprawdopodobniej zażąda rozwodu. Podziwiała wprawdzie jego prostolinijność i uczciwość, ale wszystko widział w biało-czarnych kolorach. Przy tak jednostronnym postrzeganiu świata nie liczyła na zrozumienie. Nie wybaczy jej, ponieważ uznał ją za wiarołomną.
Porzuciwszy