Romans w Amsterdamie. Линн Грэхем

Читать онлайн.
Название Romans w Amsterdamie
Автор произведения Линн Грэхем
Жанр Остросюжетные любовные романы
Серия
Издательство Остросюжетные любовные романы
Год выпуска 0
isbn 978-83-238-9791-0



Скачать книгу

do Mariski.

      Florze przedstawiono czarnowłosą nianię Anke, lecz ona wpatrywała się tylko w siostrzenicę. Mariska siedziała w dziecięcym foteliku i bawiła się zabawkami. Była uderzająco podobna do Julie. Flora ze łzami w oczach uklękła obok dziewczynki, głęboko żałując, że jest dla niej niemal obcą osobą.

      Mariska przyjrzała jej się wielkimi błękitnymi oczami i zaśmiała się, gdy ciotka połaskotała ją w pulchną rączkę. Po chwili dziewczynka już radośnie bawiła się z Florą, którą to trochę pocieszyło po smutnych i przygnębiających wydarzeniach minionego tygodnia. Kiedy Mariska zrobiła się senna, Flora spojrzała na zegarek i zdziwiła się, jak szybko upłynął czas z siostrzenicą. Zeszła po schodach i zobaczyła Angela w holu. Jego krótko ostrzyżone czarne włosy lśniły w świetle lamp. Miał profil greckiego boga. I niewątpliwie takież ciało, przemknęła jej przez głowę niesforna myśl.

      – Czy mogłabym jutro po południu zwiedzić barkę, na której mieszkali Willem i Julie? – spytała z napięciem.

      – Tak. Obecnie ekipa sprzątaczy porządkuje ją przed zwróceniem właścicielowi – odrzekł. – Może znajdziesz jakieś rzeczy siostry, które zechcesz zabrać.

      Flora pomyślała ze ściśniętym sercem, że zapewne nie ma ich tam zbyt wiele. Zmusiła się do uśmiechu przez łzy, pożegnała się i wyszła.

      Obserwując ją przez okno, Angelo pomyślał, że zachował się okropnie. Flora dopiero co pochowała siostrę i szwagra i znalazła się w obcym mieście, a mimo to pozwolił, by wróciła spędzić samotnie wieczór w hotelu. Mocno zacisnął szczęki. Spostrzegł, że Flora ma wspaniałe nogi. Wyobraził sobie, jak by je pieścił, i zalała go gwałtowna fala pożądania. Z sykiem wypuścił powietrze z płuc. Wiedział, że nie mógłby sobie ufać, gdyby zaprosił ją na kolację, toteż zrezygnował z tego pomysłu.

      W pokoju hotelowym Florę opadło znużenie po stresujących przeżyciach. Zrzuciła pantofle, położyła się na łóżku i niemal natychmiast zasnęła. Obudził ją cichy dzwonek telefonu.

      – Mówi Angelo – odezwał się w słuchawce głęboki głos. – Jadłaś już kolację? Jeśli nie, z przyjemnością zaproszę cię do restauracji.

      Florę przebiegł rozkoszny dreszcz. Jednak nie mogła przyjąć tej propozycji.

      – Dziękuję, ale już jadłam – skłamała bez wahania. – Niemniej to uprzejme z twojej strony.

      – Wcale nie zamierzałem być uprzejmy – odparł ostro.

      – Och... – wymamrotała i zamilkła z pustką w głowie.

      Angelo przerwał ciszę, rzucając chłodne „Dobranoc”, i rozłączył się.

      Wiedziała, że jej nie lubi, więc czemu, u licha, wystąpił z tym zaproszeniem? Czyżby jej współczuł? Poczuła irytację, bo nigdy nie szukała u mężczyzn pociechy.

      Zamówiła do pokoju przekąskę i wzięła szybki prysznic. Zjadła, siedząc po turecku na łóżku. Była z siebie dumna, że odmówiła Angelowi, chociaż, prawdę mówiąc, uczyniła to raczej z powodu paniki i zaskoczenia. Poza tym oprócz żakietu, w którym była na pogrzebie, nie miałaby co na siebie włożyć. Nie potrafiła sobie wyobrazić siebie w eleganckiej restauracji z Angelem. Julie pokazała jej kiedyś w ilustrowanym magazynie zdjęcia kilku jego przyjaciółek – pięknych, wytwornie ubranych kobiet, równie jak on wyrafinowanych i chłodnych.

      Mimo to nie potrafiła przestać o nim myśleć i dopiero późno w nocy zdołała ponownie usnąć.

      ROZDZIAŁ DRUGI

      Nazajutrz Angelo uczestniczył w spotkaniu biznesowym, lecz jego myśli zaprzątały wydarzenia wczorajszego dnia. Zaprosił Florę na kolację, by poinformować ją zawczasu o pewnych przykrych aspektach życia jej zmarłej siostry, zanim usłyszy o nich od urzędników, z którymi miała się dzisiaj spotkać. Ona jednak nieoczekiwanie odrzuciła zaproszenie.

      Nie przywykł, by kobiety mu odmawiały. Te, z którymi się zadawał, zawsze ochoczo zgadzały się na spotkania z nim, na seks, na wszystko, czego od nich zechciał. Były przewidywalne i nie pragnął znać innych. Nigdy nie zapomniał tych okropnych lat, które przeżył na skutek fascynacji swego nieżyjącego już ojca piękną kapryśną wdową, matką Willema.

      Ale czy Flora przespałaby się z nim ubiegłej nocy? To pytanie pojawiło się w jego umyśle nieoczekiwanie, nie wiadomo skąd. Uświadomił sobie, że pożąda tej dziewczyny.

      Możliwe, oczywiście, że Flora Bennett wiedziała o stylu życia Willema i Julie znacznie więcej, niż przypuszczał. Równie dobrze jednak mogła trzymać się z daleka od problemów siostry. On nie miał takiej szansy, bo pragnął za wszelką cenę uchronić Mariskę przed szaleństwami jej rodziców. Musiał więc nieustannie ingerować w ich sprawy. Obecnie wprawdzie nie ufał Florze, niemniej była ciotką dziewczynki, jej jedyną żyjącą krewną. Nie mógł tego zignorować, podobnie jak faktu, że Flora w ciągu dwóch szczęśliwych godzin spędzonych wczoraj z Mariską niewątpliwie pozyskała sobie jej serce.

      Zastanawiał się, na ile te rodzinne więzi oraz taka sugestywna demonstracja uczuć macierzyńskich wpłyną na opinię sądu i pracowników opieki społecznej. Zadał sobie pytanie, czy jest gotów się ożenić, by zwiększyć swoje szanse zyskania prawnej opieki nad Mariską. Perspektywa sypiania przez resztę życia tylko z jedną kobietą wydawała mu się równie pociągająca jak zażycie trucizny. Naturalnie, mógłby zawrzeć małżeństwo z rozsądku, które pozostawiłoby mu spory margines swobody. Wiele kobiet zgodziłoby się na taki układ za cenę dostępu do floty prywatnych odrzutowców, licznych posiadłości na całym świecie oraz niemal nieograniczonej możliwości wydawania jego pieniędzy na modne stroje i biżuterię. Angelo już we wczesnej młodości nauczył się, że można kupić praktycznie wszystko, i był gotowy sowicie zapłacić za szansę poślubienia idealnej żony.

      Musiałaby być wytworną, wykształconą blondynką i, rzecz jasna, Holenderką, bo one są trzeźwe i praktyczne. Potrzebował rozsądnej żony z szanowanej rodziny, która zaakceptuje jego napięty harmonogram pracy i podejmie swoje towarzyskie i domowe obowiązki, jednocześnie respektując jego wolność i prywatność. Uznał, że jeżeli wykluczy się kontrowersyjną kwestię wierności małżeńskiej, to dla dobra Mariski mógłby wziąć ślub. Bardzo polubił to dziecko.

      Otrząsnął się z tych rozmyślań, spojrzał na zegarek i podjął jedną ze swych błyskawicznych decyzji, z jakich słynął. Spotka się z Florą Bennett przed jej powrotem z Amsterdamu do Anglii i zakończy wszystkie sprawy między nimi. Upewnił sam siebie z satysfakcją, że nie kieruje się pociągiem do niej. Jest zbyt rozsądny, by ryzykować jakiekolwiek kontakty z tą kobietą o wątpliwej moralności.

      W tym samym czasie, gdy Angelo wrócił do Amsterdamu z centrali swojego koncernu w Rotterdamie, Flora wyszła ze spotkania z zespołem pracowników opieki społecznej zajmujących się Mariską, osłupiała i wstrząśnięta tym, czego się od nich dowiedziała.

      Okazało się, że nie miała pojęcia, co naprawdę działo się z Willemem i Julie. W trakcie cotygodniowych rozmów telefonicznych siostra zdołała ją przekonać, że wiodą całkiem zwyczajne życie. W rzeczywistości oboje byli uzależnieni od narkotyków i uciekali się nawet do drobnych kradzieży, by je zdobywać. Byli złodziejami i narkomanami! Pomimo błagań i ofert pomocy psychologa, nadal uparcie podążali drogą prowadzącą do samozagłady. I istotnie, byli na haju, gdy Willem spowodował wypadek samochodowy, w którym obydwoje zginęli, a ich córka tylko cudem przeżyła.

      Pomimo że Angelo się z tym nie afiszował, Flora odkryła, że usiłował na wszelkie sposoby przekonać brata i szwagierkę do podjęcia leczenia w klinice odwykowej, a także robił, co mógł, by ochronić Mariskę.

      Powiew