Kontratyp. Joanna Chyłka. Tom 8. Remigiusz Mróz

Читать онлайн.
Название Kontratyp. Joanna Chyłka. Tom 8
Автор произведения Remigiusz Mróz
Жанр Классические детективы
Серия Joanna Chyłka
Издательство Классические детективы
Год выпуска 0
isbn 978-83-7976-030-5



Скачать книгу

od nich, ale czy to naprawdę było możliwe? Czy ona też mogła zostać w coś wmanewrowana?

      – Może zapytalibyście u źródła? – podsunęła.

      – Szlezyngier nie odbiera naszych telefonów – wyjaśniła Chyłka nieobecnym głosem. Myślami była już gdzie indziej. – Ale skoro wpłacił za ciebie taką kasę, z pewnością stać go też na to, żeby zamienić z tobą kilka słów.

      Klara potwierdziła cichym mruknięciem.

      – Z pewnością – rzuciła. – Tyle że mój telefon został na granicy. Przy odrobinie Boskiej opatrzności przysłuży się Tybetańczykom w słusznej sprawie. Chińczycy blokują im sieci GSM, więc…

      – Nie interesują nas skośnoocy – ucięła Joanna, a potem głęboko nabrała tchu.

      Oryński spodziewał się, że to zapowiedź kolejnej części przesłuchania, jakie Chyłka sobie urządzała, ale tym razem się pomylił. Joanna skinęła ręką na alpinistkę, a potem ruszyła do samochodu.

      Dopiero kiedy znaleźli się w iks piątce, podjęła temat.

      – Co tam się stało? – spytała.

      – Z grubsza to, co mówią w mediach. Ratowałam życie.

      Z głośników popłynął jeden ze starszych kawałków Alice’a Coopera, a Kordian szybko sięgnął do radia, by ściszyć.

      – Nieźle – rzuciła Kabelis. – Co będzie następne, KISS?

      Jeśli Chyłka zdecydowała się na jakikolwiek komentarz, to zrobiła to wyłącznie w duchu.

      – Scorpionsi? – dodała prześmiewczym tonem Klara. – Budka Suflera?

      Joanna odwróciła się i zerknęła na siedzącą z tyłu pasażerkę.

      – Postawmy sprawę jasno – powiedziała. – W tym samochodzie o rocku i metalu mówi się albo dobrze, albo wcale.

      Kordian włączył kolejną piosenkę. Tym razem na wyświetlaczu pojawiła się okładka jednego z albumów Led Zeppelin.

      – Ale zdajesz sobie sprawę, że rock nie umarł w latach siedemdziesiątych? – dopytywała Kabelis. – Potem też coś nagrywano.

      Joanna zignorowała uwagę, po raz kolejny wybierając numer Awita. I tym razem jednak nie odpowiadał. Chyłka zaklęła, przełączyła automatyczną skrzynię na wsteczny, a potem wyjechała z parkingu. Ledwo znaleźli się na nierównej drodze, ekran jej komórki się rozświetlił.

      Kordian sięgnął po telefon jako pierwszy i szybko przeczytał esemesa.

      – Od Szlezyngiera – oznajmił.

      – Co pisze?

      – Niewiele. Radzi ci porozmawiać z siostrą.

      – On? Mnie?

      – Tak napisał. „Radzę porozmawiać z Magdaleną. Ona ci wszystko wyjaśni”.

      Chyłka znów obejrzała się przez ramię, ani na moment nie zwalniając.

      – Nie znam żadnej Magdaleny – zastrzegła Kabelis. – I jak wszystkie hinduistyczne bóstwa kocham, naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego Awit wpłacił tę kaucję. Nie rozmawiałam z nim od wyjazdu w Himalaje.

      Joanna z piskiem opon zatrzymała iks piątkę przy niewysokim krawężniku. Gdyby nie znak z symbolem autobusu po prawej stronie, kilkunastometrowy kawałek chodnika pośród chwastów i samosiejek robiłby co najmniej osobliwe wrażenie.

      – Wysiadać – rzuciła Chyłka.

      Kordian popatrzył na nią ze zdziwieniem.

      – Desantuj się, Zordon – dodała.

      – Co ty wyprawiasz?

      – Jadę rozmówić się z moją siostrą, która najwyraźniej wie więcej, niż dotychczas sądziliśmy. Ty w tym czasie odstawisz muzyczną ignorantkę na Tarchomin, a potem…

      – Zaraz, zaraz.

      Chyłka zerknęła w lusterko.

      – Tam mieszkasz, prawda? – zapytała.

      – Ta, przy Mehoffera – potwierdziła Kabelis. – Ale nie potrzebuję obstawy.

      – Nie szkodzi. Zordon przepyta cię jak wyjątkowo upierdliwy nauczyciel, a potem przekaże mi wszystko i zaczniemy pracować nad linią obrony.

      Joanna wskazała im drzwi i znacząco skinęła głową.

      – Podjadę na Mehoffera, jak tylko załatwię, co trzeba – dodała.

      Oryńskiemu przeszło przez myśl, żeby zaprotestować, ale szybko uznał to za bezcelowe. Nic by nie zdziałał, poza tym sam chciał się dowiedzieć, dlaczego to siostra Chyłki zdaniem Awita miała wiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło.

      Odprowadził wzrokiem szybko oddalającą się iks piątkę, a potem podszedł do rozkładu jazdy. Kursowała tu tylko jedna linia – i najwyraźniej musieli trochę poczekać.

      – Niezła furiatka – odezwała się Klara.

      – Uświadczyłaś jej w spokojniejszej odsłonie.

      Kabelis nie umknęła wyraźna nuta sympatii w jego głosie. Obróciła się w stronę Kordiana i się uśmiechnęła.

      – I za to skrycie do niej wzdychasz?

      – Nie za to, ale mimo tego.

      – O proszę, więc jednak coś między dwójką moich obrońców iskrzy?

      – Raczej płonie jak most Łazienkowski w dwa tysiące piętnastym.

      – To niefortunnie, biorąc pod uwagę szkody, do których wtedy doszło.

      Oryński w końcu oderwał wzrok od rozkładu i spojrzał na alpinistkę. Znów sięgnął do kieszeni i przeklął się w duchu za to, że zapomniał papierosów z auta.

      – Teraz dojdzie do jeszcze większych, jeśli będziesz sobie z nami pogrywać – zadeklarował.

      – Nie pogrywam. Wychodzi na to, że wiem mniej niż wy.

      Kordian spojrzał na nią z powątpiewaniem.

      – No co? – żachnęła się. – To nie moja siostra najwyraźniej współdziała z gościem, który wpłacił poręczenie.

      Miała rację, choć Oryński nie rozumiał, dlaczego Magdalena miałaby robić cokolwiek za ich plecami. Owszem, znała Awita, spotkali się podczas sprawy zaginięcia Nikoli, kiedy Chyłka miała wypadek, a jej siostra przyjechała na Suwalszczyznę. Kordian był jednak przekonany, że na tym ich znajomość się zakończyła.

      Najwyraźniej się mylił.

      9

      ul. Europejska, Wilanów

      Korzystając z dobrodziejstwa trzypasmówki na moście Siekierkowskim, Chyłka lawirowała między samochodami sunącymi ku lewobrzeżnej Warszawie. Gdyby zarejestrował ją teraz policyjny fotoradar, za przekroczenie prędkości dostałaby przynajmniej pięćset złotych, za utrudniające innym kierowcom zmiany pasa ruchu dodatkowo dwie stówy, a razem z pozostałymi przewinieniami uzbierałaby się pewnie jeszcze większa kwota. O punktach karnych nie wspominając.

      Niespecjalnie się tym jednak przejmowała. Właściwie nawet nie rejestrowała, co robi, działała zupełnie mechanicznie.

      Trwała w robotycznym transie nawet po wyjściu z samochodu – otrząsnęła się z niego dopiero na widok siostry, kiedy ta otworzyła jej drzwi budynku przy Europejskiej.

      Joanna nie czekała na zaproszenie, od razu wmaszerowała do środka. Płytko nabrała tchu, mając zamiar wystrzelić w stronę